Rozdział 2

134 12 4
                                    

Rozdział 2

▪︎Księżniczka Grace

- Nie są zbyt... słodkie?

Zapytałam, gdy dwórki przynoszą pachnidło, o które prosiłam zeszłego wieczoru. Zapach był przyjemny, lecz po głębszym zaciągnięciu się powietrzem, wydawał się zbyt słodki. Zapach ten bardzo wyraźnie uderzał w nozdrza.

- Mmm... może zmieszamy z czymś łagodniejszym? - Zaproponowała Alexandra -   Z pewnością będzie lepiej.

Posłałam uśmiech odbiciu naszych wizerunków w lustrzanej tafli. Moje rude włosy komponowały się z alabastrową skórą i wyjątkowo nie gryzły się z kolorem jasnego błękitu, który znajdował się na mojej sukni. Przypadł mi do gustu rozłożysty dół materiału, który był wsparty kołem pod spodem.

- Król. Król nachodzi. - Zapowiedziała jedna z służących, gdy niemal to wparowała to komnaty.

Moje dwórki gorączkowo wklepują róż w moje policzki, a rudowłose kosmyki układają, aby swobodnie spływały po moich ramionach. Wstałam ze swojego miejsca, gdy to jeden z moich strażników otworzył drzwi i wraz z zapowiedzią w komnacie pojawił się Król Angielski. Mężczyzna wkroczył pewnym krokiem, co z pewnością mogło wiele powiedzieć o jego pozycji. Niemniej, co innego zawsze przyciągało moją uwagę. Blond loki, które okalały twarz mężczyzny przyprawiały mnie o ciche westchnięcie.

- Panie. - Wykonuję ceremonialny głęboki ukłon, co też robią panie mojego dworu.

- Księżniczko. - Skłonił głowę - Doskonale widzieć cię w dobrym humorze.

Uśmiech sparaliżował moją twarz, gdyż żadnym ze sposobów nie mógł z niej zniknąć. Zginęłam w niebieskich oczętach.

- Mam coś dla ciebie.

Mówił wciąż, gdyż zapanowała niezręczna cisza. Koło monarchy natychmiast pojawił się jeden z jego dworzan. Czerwona poduszka, którą dzierżył w ręku była natychmiast zauważalna. Kiedy poszedł bliżej zobaczyłam kolię, wysadzana kamieniami mieniła się w porannych promykach słońca.

- To przedślubny prezent.

- Wiem.

Wyszeptałam. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że młodzieniec mógł to swobodnie usłyszeć. Decyzja, z którą przychodził odebrała możliwość trzeźwego myślenia. Zawstydzona swoim zachowaniem wbijam wzrok w lśniące czubki butów narzeczonego.

- Wiesz... Oczywiście. - Mówi poważnym tonem, zakładając ręce za siebie. Mam odwagę podnieść wzrok, aby zobaczyć, że posyła dezaprobatę jednym spojrzeniem. - Ucieszy cię, że uroczystość odbędzie się jutrzejszego ranka.

- Jutrzejszego? - Powtarzam zaskoczona.

- Sądziłem, że to przysporzy Ci radości.

- Przysparza, ja... dziękuję za kolię. Jest piękna.

- Ta reakcja mnie cieszy. Chciałbym jednak pomówić z tobą na osobności, Pani. Wiem, że nie jesteśmy jeszcze małżeństwem, zatem mając na sercu twoje dobre imię, moja siostra Elizabeth będzie nam towarzyszyć.

Moje dwórki wydaje się, że zrozumiały przesłanie, bo niemal natychmiast opuszczają komnatę, a ich miejsce zajmuje starsza siostra Edwarda, Elizabeth. Rudowłosa zajęła swoje miejsce przy okiennej wnęce, trzymajac w dłoni pewną książkę. Pewna odległość między nami mogła zapewnić minimalną prywatność.

- Pozwolisz? - Wskazał na kolię, więc skinęłam.

Mężczyzna przeniósł włosy na lewe ramię, aby móc zapiąć biżuterię. Zarumieniłam się, czując jak opuszki palców na skórze. Zachichotałam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 24, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Daughters of ScotlandWhere stories live. Discover now