ROZDZIAŁ 3 - Draco

169 19 4
                                    

Przemiana przyszła szybciej i była boleśniejsza niż się spodziewał. Ledwo wylądował wśród obumarłych drzew i wysokiej, dawno nie koszonej trawy, gdy ostatnie promienie słońca zniknęły za horyzontem. Nie zwrócił uwagi na gałąź, którą złamał z trzaskiem, gdy w panice zniżył się do lądowania. Jego plecy wygięły się w łuk jeszcze zanim zdążył dotknąć stopami gruntu, a całe ciało zaczęło palić żywym ogniem.

Tak było od początku. Zawsze powrót do ludzkiej postaci bolał po stokroć bardziej niż przemiana w bestię. Zupełnie jakby klątwa podkreślała, że tym właśnie jest z natury - potworem, a ludzka powłoka jest czymś, na co nie zasługuje. Na co musi zapracować własnym bólem i potem.

Ogon, szpony, kły - miał wrażenie, jakby wszystko było wciskane na powrót do jego ciała i zupełnie się tam nie mieściło. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się przemieniać poza domem. Zawsze, ale to zawsze, wracał na czas i cierpiał w zamkniętym, wygłuszonym pokoju. Nie rozumiał jak mógł się aż tak rozproszyć. Czy ten orzeł, na którego polował, był tego wart? Czy ryzyko zobaczenia przez kogokolwiek było tego warte?

Spazm bólu przeszył całe jego ciało, pot zrosił skórę, która zaczynała odzyskiwać normalny, perłowo blady odcień. Zgiął się wpół, wcisnął pięść w usta, żeby tylko zdławić krzyk. Coś było inaczej niż zwykle. Czuł się... czuł się, jakby tym razem bestia nie chciała się schować. Jakby chciała zostać dłużej, przejąć nad nim kontrolę, osiągnąć swój chory cel...

Nie musiał długo myśleć, co dokładnie było tym celem. Doskonale pamiętał i odczytywał instynkty, które wypełniły całe jego wnętrze w momencie, gdy ujrzał tę dziewczynę nad jeziorem. Zanim jeszcze zdążył ją rozpoznać, zalała go fala tak sprzecznych i silnych uczuć, że na parę sekund zupełnie zapomniał o wcześniejszej złości. Potem spojrzał w jej oczy i uwięziona w tym przerażającym ciele jaźń Draco zaczęła szamotać się w proteście. Próbował zmusić bestię do ruchu, a jednak nie potrafił zrobić kroku. Próbował zaszczepić w niej całą niechęć, którą czuł do tej dziewczyny przez lata, a jednak nie potrafił zwalczyć przyjemnego drżenia serca, które pojawiło się, gdy połączyli dłonie. Mała, ludzka dłoń na tle szponiastej, ohydnej łapy. Zero strachu, zero niechęci. Musiał przyznać, że mimo wszystko było to imponujące.

A jednak nie miało znaczenia. Nie powinno mieć znaczenia.

Przez resztę dnia udawało mu się odwracać myśli. Rozpraszał się na tyle, że zapomniał o powrocie na brzeg jeziora, a jednak nie na tyle, by instynkty zgasły. Część jego chciała tam wrócić. Chciała ją obserwować, zrozumieć skąd to dziwne połączenie.

Hermiona Granger.

Ze wszystkich ludzi na świecie - dlaczego akurat ona?

Przemiana dobiegła końca, jednak odczekał jeszcze chwilę, ruszając po kolei wszystkimi kończynami, żeby sprawdzić, czy ból na pewno go opuścił. Gdy wreszcie zyskał pewność, że nie upadnie przy najmniejszym ruchu, odepchnął się od pnia drzewa i chwiejnym krokiem ruszył w stronę ogromnych, poczerniałych drzwi. W przelocie omiótł wzrokiem rozwinięte pąki róż. Wszystkie piękne, zdrowe, czyste, drwiące z niego swoją perfekcyjnością, przypominające o jednej z wielu błędnych decyzji w jego życiu.

Potrzebował kąpieli. Potrzebował ciszy, spokoju, możliwości zastanowienia się co dalej. Wypadająca tego dnia pełnia dawała mu wielogodzinną sposobność, by móc analizować miniony dzień raz za razem. Po raz pierwszy też nie miał ochoty z nikim się widzieć. Chciał samemu przepracować uczucia i żądze, które przeniosła na niego drzemiącą w nim bestia.

Wspiął się po schodach, skrzywił na słodki zapach kwiatów i zniknął w ciemnym wnętrzu. Zrobił dwa kroki w przód i dopiero po chwili zorientował się, że nie jest sam. Z salonu, który znajdował się po prawej stronie, docierały do niego przytłumione głosy, a po czarnych w mroku nocy ścianach błądził blask rzucany przez płomienie ognia rozpalonego w kominku.

W Twoich Oczach - Dramione (Zawieszone)Where stories live. Discover now