Prolog

944 16 6
                                    

To nie jest mój dom.

To była pierwsza myśl Izabeli, lat 11, gdy wraz z matką przeprowadziły się z Harlowtown w Montanie do Fort Collins, Colorado.

Matka Izabeli znalazła nowego chłopaka, ale tym razem nie była to przelotna znajomość. Mieli wziąć ślub.

Michael Kent miał się stać jej ojczymem. Miał też dwóch synów: Marcela i Jamesa.
Z jakiegoś powodu - i Iza nie rozumiała dlaczego - Michael wraz z synami jej nie lubili. Zazwyczaj była przez nich ignorowana, a kiedy mieli już coś do powiedzenia nie było to nic miłego.

W domu Michaela czuła się bardziej samotna niż kiedykolwiek. Nie miała tutaj żadnych przyjaciół zatem jedyne co jej pozostawało to telefony do przyjaciół z Harlowtown i długie spacery po lesie.

Ostatnio Izabela mało spała ponieważ w nocy nękały ją koszmary które miała od dzieciństwa. Te koszmary nabierały z każdym dniem na intensywności. Czasem - tak jak dzisiaj - budziła się w środku nocy ze łzami w oczach, cała roztrzęsiona.

W tym śnie jej matka trzymała ją kurczowo w dłoniach kiedy co sił w nogach uciekała przez las. Były gonione przez bestię o czerwonych oczach. Przez rosłego mężczyznę z kłami. Iza płakała.

W pewnym momencie wydarzyło się coś niespodziewanego. Zza drzew pojawił się wilk o nadnaturalnych rozmiarach o kolorze ciemnobrązowym jak włosy Izy. Ten wilk je uratował. Iza z przerażeniem patrzyła, jak jego kły wbijają się w szyję wampira. Kreatura krzyczała a z jej ran sączyła się czarna krew.

Wtedy Iza się budziła.

Iza wstała z łóżka cała roztrzęsiona i poszła do łazienki. Po przemyciu twarzy spojrzała w lustro. Jej oczom ukazała się niewysoka dziewczyna o burzy brązowych loków do ramion, cerze o jasnym oliwkowym odcieniu i zielonych oczach. Wyglądała przeciętnie, normalnie. Jednak jej widoczną wadą był lekko przygarbiony nos. Nic strasznego, być może było to nawet ledwie zauważalne jednak jej nos był przedmiotem żartów i kpin w przeszłości więc go nie lubiła. I w sumie tyle można było powiedzieć jeśli chodzi o jej wygląd. Lubiła nosić ciemne kolory. Czernie, granaty, ciemną zieleń, bordo i brązy nie dlatego, że była to jej estetyka. Wszystkie jej bluzki dobrze działały dobrze w roli piżam. Dzisiaj spała w koszulce z nadrukiem ze zmierzchu.

Izabela niestety, musiała zebrać się w sobie by wrócić do łóżka. Nie chciała. Chciała się do kogoś przytulić, ale w tym domu nie było nikogo kto obdarzyłby ją ciepłem.

Zakochałam się w WilkołakuWhere stories live. Discover now