On

33 2 2
                                    

Nie mam pojęcia ile byłam nieprzytomna. Może z dwie, trzy minuty. Kiedy się ocknęłam nade mną stał on. Na oko osiemnastoletni chłopak. Brunet z równym uzębieniem i pięknymi brązowymi oczami.

- Młoda, żyjesz jeszcze? - usłyszałam nad sobą po czym z powrotem przymknęłam oczy. 

Całą swoją uwagę poświęciłam na zrozumienie tego co przed chwilą się wydarzyło.
-Gdzie ja jestem? -Zapytałam patrząc na niego zamglonymi oczami.
- Jechałem autem i po prostu się od tak przewróciłaś.

Wszystko wróciło do mnie z takim impetem, iż z moich oczu zaczęły wypływać nowe pokłady łez, które ukradkiem starałam się ścierać zamarzniętą ręką.
-Hej... Co się stało? - Nieznajomy popatrzył na mnie smutnym zamyślony wzrokiem, a ja cichutko odpowiedziałam:
- Mój tato, nie żyje... - Głos załamał mi się na ostatnim słowie.
Nagle do mojej głowy dotarła taka dawka emocji, że upadłam i byłam wtedy już tylko ja,moje szybko bijące serce, słone łzy spływające po moich policzkach jak wodospady i jego ciepłe, silne, troskliwe ramiona.
Zdałam sobie sprawę, że właśnie zaufałam nieznanemu mi człowiekowi. Podniosłam na niego swoje zielone oczy i wyszeptałam:
- Dziękuję.
Na co on tylko przelotnie na mnie zerknął po czym uśmiechnął się.
-Kurcze ręka mnie strasznie boli...
Odsunął mnie lekko od siebie po czym zaczął skanować wzrokiem moje ramię. Struga krwi spływała mi od ramienia aż do dłoni.
- Bolało jak spadłaś z nieba?
Popatrzyłam na niego zdumionym wzrokiem po czym parsknęłam cichutkim śmiechem:
- Zabawne.
Swoją rękę umieścił pod moimi kolanami, a drugą oparł sobie moją głowę o jego ramię.
Zadowolona z mojego położenia wdychałam wspaniały zapach męskości.
-Myślę, że musimy zabrać cię do lekarza.- wyszeptał w moje włosy po czym otwierając zgrabnie drzwi od swojego samochodu, lekko ułożył mnie na fotelu.
- Kurcze chyba zostawiłam telefon na pasach. - w rozdrażnieniu zaczęłam przeszukiwać wszelkie zakamarki mojej torebki.
- Zaraz będziesz go miała z powrotem.
On szybkim krokiem zamkną drzwi pasażera i podbiegł do mojego telefonu.

Po paru sekundach wrócił z nim i ułożył go na moich trzęsących się dłoniach.
Spoglądnęłam na swoje różowe paznokcie zauważając pod nimi ślady krwi. Musiałam naprawdę nieźle się uderzyć.
Szybko wpisując hasło nie uszło mojej uwadze, że mam dwie nieprzeczytane wiadomości. Kliknęłam w tą starszą, którą definitywnie napisała moja mama:

Skarbie.
Przepraszam, że taka jestem, ale dobrze wiemy, że twój ojciec był dla mnie całym życiem. Nie mówię, że ty nim nie jesteś. Jesteś równie ważna, ale bez niego nie dam sobie rady. Ślubowałam mu, że będę z nim dopóki śmierć nas nie rozłączy. Rozłączyła go ona ze mną, lecz ja chcę być przy nim na zawsze. Na wieki. For ever...
Chciałam ci tylko powiedzieć, że zawsze byłaś najlepsza i zawsze będę cię kochała.
                                                               Mama

Chłopak nachylił się w moja stronę po czym starł kciukiem łzę z mojego policzka.
- Mogę? -  zapytał, patrząc wymownie na mój telefon.
Ja bez słowa podałam mu go, a on przeczytał wiadomość od mojej mamy.
- Wysłana pięć minut temu... Musisz podać mi swój adres, bo może być wkrótce za późno.

Na jednym wydechu podałam go jemu, a on wpisując coś szybko na mapach, odpalił samochód, przejeżdżając przez pasy, na których jeszcze parę minut temu leżałam.

Jechaliśmy bardzo szybko, a moje serce biło szybciej niż kiedykolwiek. Stracić dwójkę na raz? Nie dałabym sobie sama rady.

***

Jazda nie była przyjemna. Cel był ulotny i kruchy. Ale walczyć zawsze warto, prawda?

Wyjechaliśmy na podjazd mojego domu. W łazience świeciło się światło...
Wyszarpałam klucze z jednej z droższych torebek, nie zwracając uwagi na moje krwawiące ramię. Wsadziłam go szybko do dziurki po czym intensywnie przekręciłam i natychmiast wpadłam na korytarz. Wbiegłam po schodach. Za mną słyszałam jego kroki. Dopadłam do drzwi od łazienki po czym chwyciłam za klamkę i zaczęłam nią szarpać. Drzwi nie chciały się otworzyć. Szarpałam jeszcze mocniej niż poprzednio, ale ciągle nie ustępowały.
Chłopak wpadł na drewniane drzwi, a one za pierwszym razem odskoczyły. Odepchnęłam go i przekroczyłam próg.
W środku było strasznie gorąco, słychać było szum wody, muzyka i najgorsze moja mama.
Leżała w wannie, oczy miała spuchnięte, włosy napuszone, a żyły? Widok, którego nigdy w życiu nikt nie powinien zobaczyć. Strużka krwi spływała z nadgarstka na palce u rąk, a z nich ciemna krew skapywała na płytki.
Rozerwałam firankę, która wisiała nad oknem po czym obwiązałam z całej siły jej nadgarstki. Chłopak odkręcił korek w wannie. Woda zmieszana z krwią zaczęła płynąć rurami, a ja spojrzałam na niego i szepnęłam:
-  Proszę... Pomóż jej...
Natychmiast wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer alarmowy. Usłyszałam w słuchawce kobiecy głos i to by było na tyle. Przez ostatnie sekundy zdążyłam zauważyć jak chłopak spogląda na mnie zakłopotany i jak ja osuwam się na podłogę tylko po to żeby w ostateczności uderzyć głową o szare betonowe płytki.

How to be happy? Where stories live. Discover now