Nieoczekiwany prezent

126 11 8
                                    

- Andy! - krzyk rozniósł się po całym domu. - Dawaj do nas na śniadanie!

- Już schodzę! Dajcie mi chwilę! - odpowiedziałem.

Po raz kolejny nie mogłem oderwać wzroku od albumu fotograficznego. Umieszczona w nim była cała fotorelacja z naszych koncertów - moich, Patrick'a oraz Pete'a. Pamiętam, kiedy w 2003 roku wszyscy razem ganialiśmy się po korytarzu, rzucając w siebie ciastem. Było bardzo zabawnie.

- Andy! Tosty czekają!

Odłożyłem album na bok i udałem się w stronę schodów. Kiedy przekroczyłem próg kuchni, moim oczom ukazały się radosne twarze chłopaków. 

- Siadaj, Andy! - zaczął Patrick. - Proszę, oto twoje tosty.

Patrick podał mi talerz z tostami, które... nie wyglądały zbyt apetycznie. Zwęglona kupka chleba, z której wypływało czekoladowe nadzienie. Przynajmniej pamiętali o tym, że uwielbiam słodkie kanapki.

- Dzięki Patrick, ale pozwolisz, że sam sobie przygotuję śniadanie. - zaśmiałem się, a na twarzy Patricka pojawił się śmieszny grymas.

- Andy... - wtrącił się Pete, a jego wyraz twarzy gwałtownie uległ zmianie. - Nie mamy dla ciebie dobrych wieści. Kupno naszych płyt gwałtownie spadło na przestrzeni kilku miesięcy. Nasze koncerty są ubogie w widownię, a to przekłada się w dużym stopniu na nasze finanse. Ludzie pragną czegoś świeżego. Czegoś... niepowtarzalnego.

- Najwyższy czas, aby wyrwać się z węzłów gatunku, jakim jest Pop. - powiedział Patrick.

- Musimy wjechać na rynek z czymś ostrzejszym. - rzekł Pete.

- Zboczyliśmy z kursu. - odpowiedziałem, nalewając sobie przy tym herbatę do kubka.

- Zbyt gwałtownie. Ach... - zamyślił się Patrick. - Pamiętacie te czasy, kiedy robiliśmy niezłe show na scenie? Pete popisywał się swoją umiejętnością "darcia twarzy", ja nie byłem zmuszony śpiewać okropnie wysokim tonem, a ty, Andy - w tym momencie wziął gryza swojego tosta - nieźle waliłeś w bębny.

Na mojej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Rzeczywiście były to piękne czasy. Trybuny pękały w szwach, fani przeskakiwali przez barierki, aby móc towarzyszyć nam na scenie (niestety z miernym skutkiem). Po wydaniu najnowszego albumu, wszystko się zmieniło. Nasza muzyka się zmieniła, co w pewnym stopniu zniszczyło więź, jaką zbudowaliśmy z naszymi fanami przez te wszystkie lata.

- Wiem, w czym tkwi problem! - podskoczyłem, a Pete i Patrick odwrócili się w moją stronę. - Brakuje nam nowego członka zespołu!

- Nie bądź śmieszny, Andy. - Pete przewrócił oczami. - W jaki sposób kolejny człowiek zespołu miałby nam pomóc?

- Przydałaby się nam jeszcze jedna gitara.

Po tym stwierdzeniu dosiadłem się do stołu. Patrick wlepił spojrzenie w ścianę, a usta zasłonił dłońmi. Wyraźnie się zastanawiał i analizował to, co przed chwilą powiedziałem. Pete stanął przy oknie, położył rękę na biodrze i na chwilę się wyłączył.

- Wydaje mi się, że to dobry pomysł. Spójrzcie na to z innej perspektywy! Nowy członek zespołu, kolejny gitarzysta, kolejne solówki równają się dawnemu zainteresowaniu ze strony słuchaczy. Ludzie będą chcieli za wszelką cenę poznać osobę, która będzie nam towarzyszyć. - napiłem się herbaty.

- Andy ma rację... O cholera! - rozchmurzył się Pete. - To będzie rewolucja! Kompletna zmiana naszego zespołu! To... To może być...

- Fall Out Boy po sanatorium? - zażartował Patrick i momentalnie wszyscy parsknęliśmy śmiechem.

Muzyczna Podróż (Andy Hurley)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz