Prolog

1.3K 72 17
                                    

1558 rok

Królowa Maria

Anglia w dalszym ciągu kawałek po kawałku najeżdża Szkocję. Henryk, król Francji w życiu nie zgodzi się na wysłanie kolejnych kompani do ratowania mojego kraju. W dodatku Franciszek... czasem sama go nie rozumiem. W jednym momencie czujemy się świetnie ze sobą. Gotowi do bycia mężem i żoną. W kolejnym jednak momencie zaczynają pojawiać się problemy, a my zaczynamy się oddalać od siebie... jednak...
kocham go.
Napisałam również do swojej siostry, Księżniczki Grace. Mam nadzieję, że w końcu wyjdzie za Króla Anglii, dając tym samym pokój naszemu kraju. Byłabym uradowana, gdyby nie przełożyła ślubu z Edwardem VI jak to zrobiła dwa lata temu. Co prawda nie jestem pewna czy ona się o to postarała czy taka była decyzja samego angielskiego monarchy.

- Mario - Usłyszałam głos Franciszka.

Znalazł mnie wreszcie na ławce w ogrodach francuskiego dworu.

- Jeszcze raz chciałem cię bardzo przeprosić, że nie zdołałem namówić ojca na pomoc Szkocji.

- To nie twoja wina. To decyzja twojego ojca, Franciszku. Nie twoja. Napisałam do swojej siostry.

- Księżniczki Grace - stwierdził, na co kiwnęłam głową.

- Owszem, namawiam ją do jak najszybszego małżeństwa z Edwardem. Może ustabilizuje ono chociaż trochę sytuację w Szkocji.

- Możesz ją zmusić. Jesteś jej królową.

- Tak, jestem jej królową, ale siostrą także. Wiem jak ciężko jest jej w Anglii. Nie chcę dokładać jej zmartwień.

Mówiłam, na co Franciszek badawczo mi się przyglądał, aby po chwili wbić się w znienacka w moje usta.

- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham.

Książę był bardzo przystojny. Nie był co prawda wysoki, ale nie można było mu odmówić urody. Jego niebieskie oczy i złotowłosa czupryna to nie jedno co urzekło mniew we francuskim Księciu. Walezjusz był dobry, sprawiedliwy... miał cechy, które trudno było znaleźć u jego rodziców.

***

Księżniczka Grace

Na angielski dwór dotarłam przed kilkoma godzinami. Powitał mnie sam Król Edward. Po czym pozwolił się udać do komnat wraz z moimi dwórkami. Miałam okazję poznać jego siostry, Marię i Elżbietę. Szczególnie ta pierwsza wydawała się bardzo miła.

- Pamiętaj, uśmiechaj się i wszystko będzie dobrze. - Pocieszała mnie jedna z moich dwórek, Alexandra

- Miejmy nadzieję - westchnęłam, gdy ktoś zapukał do drzwi komnaty.

- Proszę - zawołałam,a do pomieszczenia wszedł lokaj króla.

- Jego wysokość Król Edward VI prosi o przybycie do swoich komnat, waszej wysokości.

- Oczywiście, zaraz tam będę.

Alexandra i Alice posłały mi swoje uśmiechy wsparcia, ale wiedziałam, że nawet one w tym momencie nie przyćmią stresu jaki miałam teraz. Wyszłam z pokoju przemierzając zamkowe korytarze. Pewnie normalnie zachwycałabym się wnętrzami, ale teraz nie byłam w żaden sposób do tego zdolna. Po kilkunastu krokach zorientowałam się, że nie wiem gdzie są kommaty angielskiego Króla.

- Coś nie tak, księżniczko? - usłyszałam za sobą głos najstarszej siostry króla, Marii Tudor.

Spojrzałam na nią z nieśmiałym uśmiechem.

- Ehm... jest taka dziwna sprawa. Zostałam wezwana przez twojego brata króla i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie mam pojęcia, gdzie one są.

Daughters of ScotlandWhere stories live. Discover now