* PROLOG *

345 37 10
                                    

Jego idealnie wyprasowany garnitur subtelnie pasował do niego w każdym calu. Tej wspaniałej jakości buty, drogi zegarek, nie wspominając o równie cennej obrączce, sprawiały, że czuł się nietykalny. Jakby bogactwo utworzyło wokół niego tarcze nie pozwalającą nikomu jej przekroczyć. Nikomu, poza tą jedną osobą, o której myślał nieraz. Przejrzał się ponownie w lustrze, poprawił garnitur, a szyję nasmarował dużą ilością jego ulubionej wody kolońskiej. W końcu czuł się bogato, spełnił swoje marzenie. Jednak nie mógł przez ten cały czas chodzić z głową w obłokach. W końcu przyjechał tam z ważnego powodu. 

- Limuzyna czeka na pana. 

Na początku nie posłuchał. Zapatrzony w swoje atrakcyjne odbicie nawet nie drgnął, gdy ktoś znienacka zapukał do drzwi hotelowej łazienki.

- Sir?

Nie lubił, gdy ktoś mu przeszkadzał w podziwianiu. W ogóle nie przepadał za jakimkolwiek rodzajem przeszkadzania, to go niecierpliwiło. Zwłaszcza, że miał kruchą psychikę i w pewnych momentach nie mógł zapanować nad swoimi czynami. Niejeden raz postąpił tak, że tego po jakimś czasie żałował. Każdy tak ma. Mimo wszystko, mężczyzna przed lustrem zawsze budził się z uśmiechem, jakby jego czarna przeszłość wcale nie istniała.

- Limuzyna czeka, proszę się pospieszyć. 

Poganianie. Niecierpliwość. Przeszkadzanie. Jak bardzo temu człowiekowi za drzwiami marzy się mnie rozwścieczyć? - zapytał siebie w myślach.

- Bez pośpiechu - odpowiedział bogacz z uśmiechem na twarzy. 

Na dłonie nałożył skórzane rękawiczki. Perfekcyjnie dopasowane, jakby ktoś uszył je na zamówienie specjalnie dla niego. Później w nich znalazła się czarna teczka, która przez chwilę znajdowała się w dłoniach starszego mężczyzny.

- Spokojnie, Liam. Sam dam sobie z tym radę. - uspokoił go bogacz. W odpowiedzi dostał jedynie skinięcie głową. 

Gdy wyszedł na zewnątrz, tuż przed drzwiami stała nieduża, biała limuzyna. Kierowca nawet nie przywitał się, gdy ten wsiadł do środka. Nie zamienili ani słowa, a krezus spoglądał przez szyby. Przez chwilę mógł zobaczyć w nich odbicie swoich błękitnych oczu. Zawsze mu się podobały.

Nim wyjechali, zobaczył jak z czarnego mercedesa za nimi wysiada mężczyzna w równie szanownym garniturze. Nie miał jednak kruczoczarnych włosów ustawionych na żel; były one idealnie zaczesane. Przez sekundę obaj spoglądali na siebie, a mieli wrażenie jakby czas się zatrzymał. Spotkanie dwóch innych charakterów. Chwilowe spojrzenie na kogoś potrafiło mu powiedzieć jakie ta osoba ma cechy i czym się charakteryzuje. Umiejętności bogacza były niesamowite, a wszystko to zawdzięczał nauce. W mężczyźnie wysiadającym z mercedesa zauważył coś dziwnego. Coś, co przykuło jego uwagę. Irytowało go to, że nie mógł rozpoznać tej cechy. Drgnął, co oznaczało, ze kierowca postanowił wyruszyć. Niespełna minuta wystarczała, aby ten to zauważył. Wziął głęboki wdech, otwierając przy tym szeroko oczy. Kierowca spojrzał na niego pytająco.

- Zawracaj! - rozkazał mężczyźnie za kółkiem, a sam zaczął przypominać sobie wygląd tamtego człowieka.

[HANNIGRAM] ✂ Evil Within.Where stories live. Discover now