Rozdział 59

22 4 0
                                    

- Co jest? Kto tam? - wymamrotał Niel którego przez przypadek obudziłam.

- Przepraszam. - wyszeptałam głośno. - Nie chciałam cię obudzić. To przez przypadek.

- Inoko? - pokiwałam głową. - Nareszcie wróciłaś. Nudno bez ciebie było.

- Daj spokój, wróciłam godzinę temu ale dopiero teraz mogłam tu przyjść. - machnęłam ręką przebierając się w piżamy. - W medycznym musiałam uspokoić sytuację. Znowu zatruł mi braci. - jęknęłam i rzuciłam się na Niela.

- Nie skacz na mnie. - warknął głucho. 

- Nie narzekaj, bo zaczniesz mi przypominać ojca. 

- Jakbym ja musiał siedzieć na dupie to też bym narzekał. 

- A jakbym ja zajmowała się tobą? - spytałam się całując go w policzek. 

- Jeśli byłabyś w kusym stroju pielęgniarki zniósłbym to. - pocałował mnie w usta. - A teraz spać. 

- Jak sobie Arcyksiążę życzy. - zamruczałam rozbawiona. 

*

- Co jest kurwa? Zawsze muszą mnie budzić rano? - Niel obudził i mnie swoim warczeniem. - Czego? - warknął do osoby która weszła.

- Dowództwo chcę o czymś porozmawiać. - wymamrotał posłaniec kurcząc się pod morderczą aurą Niela. 

- Zajęty jestem, za pół godziny będę. Albo i nie. To zależy. - leciutko zasłonił moje nagie ciało kiedy się podniosłam. 

- Rozumiem. - powiedział kiedy mnie zauważył. - To ja już pójdę i nie będę przeszkadzać. 

- Czemu jestem naga? - spytałam się siadając na łóżku kiedy ten biedny posłaniec już poszedł. 

- A czy jest jakiś powód dla którego rozebrałbym cię bez twojej wiedzy? 

- Pytanie retoryczne? - pokiwał głową. - Chcicę masz. - znów potwierdził. - To chodź. Tylko już się na nikim nie wyżywaj. 

- Jesteś pewna? 

- Tak, inaczej już dawno bym cię opieprzyła za to że mnie rozebrałeś. - syknęłam. - Zrób to albo się rozmyślę. 

- Wedle twych życzeń. 

Mocno wpił się w moje usta i przysunął mnie blisko siebie. Objęłam go w ramionach i otarłam się dolną częścią ciała tam gdzie mu słońce nie dosięga. Jego ręce powędrowały do moich pośladków mocno je łapiąc. Leciutko jęknęłam między pocałunkiem. Niel drgnął i zaczął obdarowywać moją szyję i obojczyk malinkami. Kiedy już przechodził do terenów niżej alias piersi, Castor wdarł się do namiotu całkowicie rujnując atmosferę. Odruchowo odsunęłam się od Niela i okryłam kołdrą. 

- Siostra, późno już, czemu jeszcze śpisz? - zapytał dopiero za chwilę rozumiejąc w jakiej znalazł się sytuacji. - Jak bardzo jest ze mną źle? - spytał się płaczliwym głosem i cofnął się krok do wyjścia. 

- Ty śmieciu. Twój czas jest policzony. - zawarczał Niel zniekształconym od gniewu głosem i sięgnął po spodnie. - Lepiej spierdalaj bo jak cię dorwę to zamorduję. 

- Ogranicz się proszę, do dotkliwego pobicia, to wciąż mój brat. - powiedziałam a Castor spojrzał się na mnie jak na zdrajcę. 

Kiedy Niel skończył ubierać spodnie i sięgnął po koszulę, Castorowi zapaliła się dopiero czerwona lampka i spierdolił z namiotu co sił w nogach. Zmarszczyłam brwi kiedy Niel wybiegł za nim dzierżąc w dłoni podłużny miecz ze świętej stali. Szybko się ubrałam w coś co zasłoni zaczerwienione rewiry i wyszłam. Marta i Lara podeszły do mnie chichrając w niebo głosy. 

Starsza DragneelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz