- Co jest? Kto tam? - wymamrotał Niel którego przez przypadek obudziłam.
- Przepraszam. - wyszeptałam głośno. - Nie chciałam cię obudzić. To przez przypadek.
- Inoko? - pokiwałam głową. - Nareszcie wróciłaś. Nudno bez ciebie było.
- Daj spokój, wróciłam godzinę temu ale dopiero teraz mogłam tu przyjść. - machnęłam ręką przebierając się w piżamy. - W medycznym musiałam uspokoić sytuację. Znowu zatruł mi braci. - jęknęłam i rzuciłam się na Niela.
- Nie skacz na mnie. - warknął głucho.
- Nie narzekaj, bo zaczniesz mi przypominać ojca.
- Jakbym ja musiał siedzieć na dupie to też bym narzekał.
- A jakbym ja zajmowała się tobą? - spytałam się całując go w policzek.
- Jeśli byłabyś w kusym stroju pielęgniarki zniósłbym to. - pocałował mnie w usta. - A teraz spać.
- Jak sobie Arcyksiążę życzy. - zamruczałam rozbawiona.
*
- Co jest kurwa? Zawsze muszą mnie budzić rano? - Niel obudził i mnie swoim warczeniem. - Czego? - warknął do osoby która weszła.
- Dowództwo chcę o czymś porozmawiać. - wymamrotał posłaniec kurcząc się pod morderczą aurą Niela.
- Zajęty jestem, za pół godziny będę. Albo i nie. To zależy. - leciutko zasłonił moje nagie ciało kiedy się podniosłam.
- Rozumiem. - powiedział kiedy mnie zauważył. - To ja już pójdę i nie będę przeszkadzać.
- Czemu jestem naga? - spytałam się siadając na łóżku kiedy ten biedny posłaniec już poszedł.
- A czy jest jakiś powód dla którego rozebrałbym cię bez twojej wiedzy?
- Pytanie retoryczne? - pokiwał głową. - Chcicę masz. - znów potwierdził. - To chodź. Tylko już się na nikim nie wyżywaj.
- Jesteś pewna?
- Tak, inaczej już dawno bym cię opieprzyła za to że mnie rozebrałeś. - syknęłam. - Zrób to albo się rozmyślę.
- Wedle twych życzeń.
Mocno wpił się w moje usta i przysunął mnie blisko siebie. Objęłam go w ramionach i otarłam się dolną częścią ciała tam gdzie mu słońce nie dosięga. Jego ręce powędrowały do moich pośladków mocno je łapiąc. Leciutko jęknęłam między pocałunkiem. Niel drgnął i zaczął obdarowywać moją szyję i obojczyk malinkami. Kiedy już przechodził do terenów niżej alias piersi, Castor wdarł się do namiotu całkowicie rujnując atmosferę. Odruchowo odsunęłam się od Niela i okryłam kołdrą.
- Siostra, późno już, czemu jeszcze śpisz? - zapytał dopiero za chwilę rozumiejąc w jakiej znalazł się sytuacji. - Jak bardzo jest ze mną źle? - spytał się płaczliwym głosem i cofnął się krok do wyjścia.
- Ty śmieciu. Twój czas jest policzony. - zawarczał Niel zniekształconym od gniewu głosem i sięgnął po spodnie. - Lepiej spierdalaj bo jak cię dorwę to zamorduję.
- Ogranicz się proszę, do dotkliwego pobicia, to wciąż mój brat. - powiedziałam a Castor spojrzał się na mnie jak na zdrajcę.
Kiedy Niel skończył ubierać spodnie i sięgnął po koszulę, Castorowi zapaliła się dopiero czerwona lampka i spierdolił z namiotu co sił w nogach. Zmarszczyłam brwi kiedy Niel wybiegł za nim dzierżąc w dłoni podłużny miecz ze świętej stali. Szybko się ubrałam w coś co zasłoni zaczerwienione rewiry i wyszłam. Marta i Lara podeszły do mnie chichrając w niebo głosy.
CZYTASZ
Starsza Dragneel
FanfictionBrak opisu bo nie umiem ich pisać. Status opowieści: W trakcie.(a taką mam nadzieję) Mam nadzieję że książka się spodoba Opis się pojawi w niedalekiej przyszłości. (Prawdopodobnie)