-Wiem, że już nie śpisz...
-Mmm... A skąd?
-Bo nie ma cię w śnieniu. Czas wstawać...
-A może jeszcze pięć minut? - Rozeline przeciągnęła się na posłaniu, dłonią szukając porzuconej wśród reszty ubrań koszuli. Otworzyła oczy, przerywając poszukiwania i z pretensją mruknęła - Wciąż jest ciemno... Czemu wstajemy?
-Chciałam ci coś pokazać... Potem możemy wrócić, jeśli zechcesz - obiecała Willow, otulając się kocem - Nawet nie musisz się ubierać.
To przekonało rudą, która zaprzestała walki z rękawami i tylko zakryła się kocem.
-Oh, Roze... Gdzie twój naszyjnik? - Willow zatrzymała się przy wejściu do namiotu. Mrok nie był w stanie ukryć żadnych szczegółów przed jej wzrokiem, zwłaszcza ten. Rozeline wzruszyła ramionami.
-Musiał spaść, wczoraj jakoś szybko pozbyłam się ubrań, sama wiesz... - błysnęła zębami.
-Roze, proszę... - coś w głosie Willow sprawiło, że ruda kiwnęła głową.
-Już. Przecież nic mi nie będzie...
-Nie wiesz tego. Chcę żebyś była bezpieczna. A teraz, kiedy nie muszę szukać cię w snach i jestem tuż obok, tym bardziej musisz uważać. Obiecaj mi.
-Obiecuję - powiedziała poważnym głosem Rozeline - Mam go. Już mnie nie widać.
Willow stanęła przy namiocie. Ognisko tliło się jeszcze. Ślady ich stóp na piasku zniknęły pod taflą nadciągającego przypływu. Gwiazdy gasły, prócz dwóch, wyjątkowo mocnych.
-Czekamy na coś? - spytała Roze.
-Shh... Daj mi rękę.
-Spadnie mi koc.
-No daj i nie marudź.
-Ugh... - warknęła zaspana ruda, zarzucając materiał na ramiona i wykonała polecenie. Stały w milczeniu, trzymając się za ręce. Rozeline była już na progu kolejnego pytania, gdy w ciągu sekundy na linii szumiącego delikatnie morza pojawiła się jasna, pomarańczowa kreska. Ocean zadrżał, rozciągnął, mieniąc niebieskimi odcieniami. Światło tańczyło na wierzchołkach fal, tak daleko, jak Roze mogła sięgnąć okiem. Słońce podnosiło się, z początku ociężale, później szybciej, w żółć i nie mogła już patrzeć na nie bezpośrednio.
-Ah. To właśnie to - domyśliła się Roze.
-Nasz pierwszy wspólny wschód słońca, tu, nad brzegiem - szepnęła Willow, odwracając się do rudej. Ta pokręciła z niedowierzaniem głową.
-Will, jesteś nieznośną romantyczką, wiesz o tym?
-Doprawdy? - uniosła brwi bogini, zbliżając się powoli w stronę Roze i niewinnym z pozoru ruchem wsunęła dłoń w burzę rudych włosów.
-Tak... - Rozeline przymknęła oczy, czekając na pocałunek. Gdy nadszedł wreszcie, objęła mocno ukochaną - I przyznam, że działa - dodała, gdy skończyły.
-Chcesz wrócić do namiotu? - spytała Willow.
-Nie. Możemy zostać tutaj. Tylko musisz mnie przytulić, żebym nie zmarzła...
-Przecież jest ciepło... Ah, mmm, rozumiem.
-No i musiałaś zepsuć - zaśmiała się Rozeline.
-Po prostu nie myślałam, że potrzebuję powodu żeby cię przytulić - odparła Willow.
-No i kolejny punkt. Jak ty to robisz? - Ruda nadęła policzki, rozpływając się w objęciach bogini.
-Bo cię kocham, i... - odparła Willow, czując jak przyspiesza jej serce, a działo się tak za każdym razem, gdy były blisko - Nie wiedziałam, że zbieram jakieś punkty. W końcu wczoraj zaplanowałaś cały nasz ślub.
CZYTASZ
Eldritch Isekai - Zostałam Wybrana Przez Wielkiego Przedwiecznego?
AdventureUPDATE 2.O : Jak pewnie zauważyliście, jesteśmy w akcie 3, który już w najbliższej przyszłości połączy kilka równoległych wątków. Przy okazji zapomniałem dodać, ze zarówno okładka, jak i obrazek z najnowszego rozdziału (Po drugiej stronie lustra) są...