Rozdział22

18 2 0
                                    

*Michael *

Kiedy dostałem wiadomość, że Saly jest postrzelona od mamity, ruszyłem z Harleyem do szpitala.

- Co z nią?

- Stan ciężki, ale się z tego wyciągnie. - Usłyszałem w odpowiedzi.

- Co z samochodem? – Zadałem od razu drugie pytanie. Jak usłyszałem od Avery, że niby nic takiego, że mi skilina postrzelili, wszelkie hamulce mi puściły. Dwie rzeczy były dal mnie najważniejsze kobiet i mój samochód. Ruszyłem w stronę wyjścia, przez ramię rzuciłem tylko.

- Wracam za dwie godziny. - Wybiegłem ze szpitala, wskoczyłem do swojego chevroleta i pojechałem na osiedlę. Wyskoczyłem z samochodu, wszedłem do zbrojowni i wyciągnąłem swojego shotguna ,dwa uzzi , rewolwer magnuma, do pochwy na udzie schowałem glocka, uzzi zamontowałem w kaburach na lędźwiach, M4 schowałem razem z shotgunem i kilkoma magazynkami do torby i wyszedłem z domu. Ruszyłem samochodem na dzielnice Bloods. Zaparkowałem trochę dalej, ale nadal w ich rejonie. Podszedł do mnie jakiś mężczyzna.

- Czego tu?

- Dług wam przywiozłem. - Powiedziałem kładąc torbę na masce.

- Pokaż kasę. – Powiedział, a ja tylko na to czekałem. Wyjąłem shot guna i strzeliłem Bloodsowi prosto w głowę. Upadł na ziemię, a ja już szedłem z bronią przez ich dzielnicę. Rozpętałem piekło, kiedy odstrzeliłem jednemu z tych idiotów łeb, schowałem się za ścianą budynku i po kolei likwidowałem przeciwników, aż nie uznałem, że koniec pieszczenia się z nimi i wyciągnąłem z torby M4. Zacząłem strzelać serią, cały czas się nie zatrzymując. Szedłem i strzelałem. Jednemu z Bloods strzeliłem trzema kulami w klatkę piersiową, schowałem się za jednym z budynków, zmieniłem magazynek i udało mi się zastrzelić kolejnego, który stał na dachu. Ostatni nabój z M4, wypaliłem w stronę jednego samochodu. Dziurawiąc mu oponę, schowałem się za jednym z rogów. Zmieniłem broń na uzzi, szedłem i odpowiadałem ogniem na ogień. Zostałem draśnięty w lewe ramię, ból był nieznośny ale przy takiej adrenalinie nic nieczułemu praktycznie w pewnym momencie zobaczyłem jak Bloods zaczęli się chować, ale wciąż bronili jednego domu. Znalazłem cię, psi synu. Pomyślałem i ruszyłem w stronę domu, który był wciąż strzeżony. Wypaliłem serią z uzi w grupkę stojących tam ludzi, nie wiem czy kogoś wtedy zabiłem czy zraniłem, ale zobaczyłem jak jeden z mężczyzn puka spanikowany do drzwi domu.

Długi trzeba spłacaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz