9.

6.1K 449 239
                                    

LOUIS' POV:

Kolejny dzień w którym miałem się spotkać z Harrym minął podobnie.
Zapomniałem tylko, że kazał mi nie przychodzić...
Przypomniałem sobie w połowie drogi.

Zamiast wrócić do domu wszedłem do najbliższej kawiarni i zamówiłem kawę z kawałkiem ciasta czekoladowego.

Podniosłem głowę znad filiżanki słysząc dzwonek otwieranych drzwi i otworzłem nieco szerzej oczy, kiedy zobaczyłem pewnego bruneta, który niestety zaraz po tym kiedy mnie zauważył zawrócił się przez co westchnąłem.

***

Cała sytuacja zaczęła mnie mocno irytować. Co ja takiego zrobiłem, żeby tak mnie traktował, to chyba ja powinienem być zły, bo mnie pocałował. Nie mógłbym, ale to by miało więcej sensu.

Raz nie przyszedłem na zajęcia przez chorobę. W tym czasie porozmawiałem przez facetime'a z Niallem, który o dziwno doradził mi całkiem sensownie, a ja miałem zamiar to wykorzystać. Niby zwykła rozmowa to nic nadzwyczajnego, czy potrzebującego dłuższego zastanowienia, ale bałem się, blondyn tylko trochę mnie do tego zmotywował.

***

Wziąłem głęboki oddech patrząc już przebrany na składającego sprzęd Harry'ego. Sala była pusta od jakichś dziesięciu minut.

- Harry musim... - zacząłem, ale ten mi przerwał.

- Nie, nic nie musimy, po prostu zapomnij, o tym co się stało i o tym, że zaproponowałem ci pomoc - sapnął bez żadnego wyrazu, wciąż od tamtego czasu unikał kontaktu wzrokowego.

- Tylko, że ja nie potrafię... - szepnąłem. - Może tobie się to nie podobało, ale mi tak i....

- Podobało ci się? - Podniósł na chwilę głowę.

- T-tak, ale daj mi skończyć. Chciałbym, żeby mimo to nasz kontakt się nie urywał, żebyś nie traktował mnie w ten sposób, bo naprawdę cię polubiłem - zacząłem się bawić kawałkiem kurtki.

HARRY'S POV:

Słuchałem Louisa udając, że robię coś konkretnego. W rzeczywistości po prostu bardziej plątałem te kilka kabli, które trzymałem.

- Słuchaj, jesteś miły, lubię cię, ale pewnie za niedługo spotkasz dziewczynę, czy chłopaka, którego pokochasz, spędzisz życie, albo przynajmniej część, po prostu będziesz szczęśliwy. Nie sądzę, że to powinienem być ja - powiedziałem, kiedy wstałem i w końcu się przełamałem, żeby na niego spojrzeć.

Jak zwykle wyglądał ślicznie, dobrze dobrane ciuchy, tym razem chyba bez koronki pod spodem. Patrzył na swoje buty i chyba miał łzy w oczach, przez co poczułem lekki, nieprzyjemny uścisk, że to przeze mnie. Pocieszałem się tylko faktem, że nie zranię go kiedy indziej, bardziej.

- Och, okej - mogłem usłyszeć łamiący się głos szatyna. - Skoro tak sądzisz... zgoda. Mogę przestać tutaj nawet przychodzić, ale jeszcze jedna rzecz.

Zmarszczyłem lekko brwi patrząc jak podchodzi do mnie. Stanął na palcach i złączył nasze usta trzymając chwile dłoń na moim karku. Nie myśląc za dużo zacząłem oddawać pocałunek. Szybko się oderwał i teraz mogłem zobaczyć, że po jego policzkach lecą łzy.

Bez słowa odwrócił się i powoli szedł w stronę wyjścia. Oblizałem usta nadal czując na nich smak tych młodszego.

- Louis, zaczekaj - podszedłem szybko do niego chwytając za ramię.

<<<<>>>>
:D wow, dziekujee za aktywnosc>>
Mam coraz mniej czasu, ale jak widać udaje mi się znaleźć trochę wolnego
Za chwilę piątek, więc miłego xx

Sexy Instructor  LARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz