Rozdział 59

758 67 16
                                    

- I wtedy on powiedział...- już przez około dwie godziny ględzę Pain-chanowi nad uchem kolejną fabułę z jakiegoś anime. On słuchał mnie bardzo uważnie i najwyraźniej nie miał zamiaru przerywać mi mojego monologu.

- Makoto nie chce ci się pić o tego gadania?- Konan zadała mi to pytanie i wtedy zauważyłam jak bardzo chce mi się pić.

- Konan daj mi wszystko szybko wodę, bo muszę wytłumaczyć Pain-chanowi o co chodzi z tym, że jest dwóch Akashich.- pisnęłam i rozmarzyłam się chwilkę.

- Dwa dni tłumaczysz mu to samo. Co to jest ta koszykówka? Albo to Pokolenie Cudów?- Konan zaśmiała się cicho.

- Toż to dwa najważniejsze pojęcia. Konan masz słabą pamięć!

- Mogę powiedzieć to samo. Kiedy uczyłam cię trochę o tym jaki jest klimat w Wiosce Deszczu to nic nie pamiętałaś po pięciu minutach, a teraz mówisz jak nakręcona zabawka.

- Bo to jest anime, a nie klimat. Po za tym Pain-chan się nie skarży, prawda?

- Jeśli chcesz się czymś ze mną podzielić to mów śmiało.- pogładził moje włosy, a ja szeroko się do niego uśmiechnęłam. 

- W takim razie...- znowu zaczęłam opowiadać o tym jak fajne były odcinki jednego z moich ulubionych anime. 

Droga, gdy gadałam jak najęta mijała mi naprawdę szybko i za nim się obejrzałam byliśmy w Wiosce Deszczu. Cóż zdążyłam w czasie podróży przegadać o różnych anime, ale Pain-chan się nie skarżył, więc droga wolna. 

- Nene Pain-chan, a zjemy kiedyś na obiad smażonego kurczaka?- spytałam.

- Czemu akurat kurczak?

- Bo uwielbiam smażonego kurczaka. Wprawia mnie w dobry humor.- zauważyłam jakieś papiery na jego biurku.- Masz coś do zrobienia?

- Tak. Muszę się tym zająć.

- W takim razie mogę się iść rozejrzeć po wiosce?- na mojej twarzy wykwitł wielki uśmiech.

- Pewnie, ale ubierz na siebie pelerynę i nie wpadnij do wody.

- HAI!- krzyknęłam i wybiegłam z budynku. 

Ludzie na ulicach byli jak zwykle pełni życia i pomimo tego, że ta wioska jest tak odizolowana od świata to wszyscy ludzie tutaj są szczęśliwi z tego jak Pain-chan włada tą wioską. 

- O dziewczynko masz ochotę na grillowaną ośmiornicę?- jakiś mężczyzna wystawił do mnie przysmak.

- Tak za darmochę?!

- Pewnie.- wzięłam ośmiornicę na patyku i się w nią wgryzłam.

- Pychota! A tak po za tym proszę pana dlaczego wszyscy ludzie tutaj są tak bardzo poruszeni?- spytałam.

- Cóż nasz Bóg wrócił, a po za tym za niedługo są jakby jego urodziny. Cała wioska jest podekscytowana tym faktem i chcemy coś dla niego zrobić, ale nie mamy pomysłu.- Pain-chan ma urodziny?

- A macie miejsce, gdzie zgłasza się pomysły?

- Tak komisja siedzi w tamtym dużym budynku.- wskazał na niego palcem.- A co ma panienka jakiś pomysł?

- Myślę, że tak i jestem pewna, że Bogu też się spodoba. 

Ruszyłam biegiem w stronę wskazanego mi budynku, wcześniej dziękując oczywiście za nakarmienie mnie. Gdy dotarłam do budynku to zauważyłam, że było w nim naprawdę dużo ludzi i wszyscy przekrzykiwali siebie nawzajem. Dlaczego wszyscy chcą zrobić dla niego takie wymagające czasu rzeczy? 

Liść- Naruto całkiem inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz