41.

212 21 10
                                    

Chłopcy całą czwórką siedzieli w mieszkaniu Seungmin'a i pili jakiś sok owocowy. Niespecjalnie mieli co robić, a koniec roku jest dopiero za dwa dni, więc te ostatnie dni sobie odpuścili. Komu by się chciało iść w dni wolne do szkoły? Trzeba być nienormalnym.

Ale tak czy inaczej nudziło im się. Kim siedział ledwo żywy, bo znowu się nie wyspał, a to tylko dla tego, że Jeongin'a bolał brzuch. Młodszy miał do siebie o to żal. Musiał obudzić swojego chłopaka, bo się bał. Min nigdy nie dawał czerwonowłosemu powodu do zmartwień, lecz teraz było to bardzo widać. Wory pod oczami i nieobecność.

- Minnie, idź się połóż. - powiedział Yang i popatrzył zmartwiony na chłopaka.

- Nic mi nie jest, Jeongin. Muszę cię pilnować, bo może ci się znowu pogorszyć. - uśmiechnął się słabo i złapał dłoń młodszego.

- Dam radę. A teraz marsz do łóżka, bo mi zaraz uśniesz tutaj. - rozkazał i westchnął.

- Nigdzie nie idę. Zostaje z tobą. Tutaj. - trzymał przy swoim i zerknął kątem oka na starszych. - Felix? Nie jest ci gorąco? Jest prawie środek lata, a ty masz na sobie bluzę. - zauważył.

- Em... No trochę. - wzruszył ramionami i zdjął z siebie bluzę blondyna. Yang się zaśmiał na widok już lekko wyblakłych malinek na jego szyi. - No co?

- Co masz na szyi? - zapytał najmłodszy i pokazał na niego.

- No n-nic. - zająkał się, przypominając sobie najgorszą chwile w jego życiu.

- Czyżby Changbin się nudził? - parsknął Kim, a Lee zaśmiał się nerwowo.

- Tak.. Można tak powiedzieć. - mruknął, a drugą część zdania wręcz wyszeptał.

- Dobra! Bo widzę, że nie chcesz o tym rozmawiać. Idziemy gdzieś jeszcze? - wtrącił Jisung i objął ramieniem rudowłosego, który się spiął, więc ten szybko się odsunął. - Może chodźmy na boisko. Zawołamy HyunChan'y i Bin'a hyunga i Minho.

- Okey. - zgodziła się reszta.

Wszyscy wyszli z domu, a Kim zamknął go na klucz i poszli w stronę boiska. Yang zadzwonił po Chan'a, Jisung po Minho, a Felix oczywiście po Bin'a. Wszyscy się zgodzili przyjść.

Gdy już każdy był na boisku, Hyunjin dorwał piłkę i zrobił (jego zdaniem) najwspanialszy w świecie wsad. Gdy tak zacieszał się swoim rzutem, reszta dobrała składy. Minho, Felix, Seungmin i Hyunjin byli w jednym, a reszta w drugim. Śmiesznie się dobrało, bo każda osoba w związku (czyli wszyscy) byli w obu drużynach. Jak na przykład Felix w jednej, a Changbin w drugiej. I tak z każdą parą.

Gra się zaczęła. Nikt nie był chamski. Szło im bardzo dobrze i gdyby mogli, to założyli drużynę koszykarską.

Gdy skończyli kilka meczy robiło się ciemno. Tak, grali do zmroku. Oczywiście w między czasie zamówili sobie pizzę i taki zajebisty gostek im ją pod samo boisko przywiózł. Chwilę z gościem pogadali i nawet mu dali napiwek w dość dużej kwocie, a Chan powiedział "Wykorzystaj mądrze, a życie będzie piękniejsze". Potem zaczęli się wszyscy śmiać i podziękowali za jedzenie.

Wszyscy się dobrze bawili i zapomnieli o niechęci, którą czuli do Bin'a. Nieraz widzieli, że z nim jest coś nie tak, ale gdy był obok Felix'a, to był jakby normalny. Że nic cokolwiek widzieli, było kłamstwem albo snem. Przy rudowłosym zachowywał się normalnie. Jakby nigdy na nic nie chorował. Był po prostu inny.

Po około godziny 21, każdy poszedł do swoich domów. Changbin się uczepił, że odprowadzi Felix'a. Lee zgodził się z niechęcią, chociaż tego nie pokazał. Nie mógł mu dawać żadnych znaków, że coś go martwi albo co gorsza jest w stanie go zdradzić.

Bin złapał młodszego za rękę i jak gdyby nigdy nic szedł dalej. Dłoń Lix'a była zimna. Wręcz lodowata. A to tylko ze strachu, że w jakiś sposób Seo może się dowiedzieć.

- Lixie, masz zimne ręce. Nie jest ci zimno? - zapytał czarnowłosy i zerknął na niego.

- Nie. Wszystko dobrze. Ty też masz czasem zimne. - fuknął z uśmiechem, a starszy zmarszczył nosek. - Baby Binnie~ wyglądasz uroczo kiedy tak marszczysz nos. - zaśmiał się rudowłosy.

- Oj taaam~ ty zawsze wyglądasz uroczo. - powiedział i wbił lekko palca Lix'owi w policzek. - Widzisz?

- Tak. - zarechotał z lekkim uśmiechem.

Chłopcy szli dość powoli, ale nie przeszkadzało im to. Młodszy zapomniał o wczorajszym dniu na całe szczęście i uśmiechał się całą drogę.

Gdy stali przy drzwiach domu Baekhyun'a, rudowłosy położył rękę na kłamcę i miał już otwierać drzwi.

- A buziaka nie dostane? - zapytał czarnowłosy i uniósł brew do góry.

- Oj no dobrze. - zaśmiał się i przysunął do chłopaka, a chwile później na jego ustach został złożony dwusekundowy buziaczek. - Pasuje?

- Chce dłuższego. - fuknął i nadymał policzki.

Felix uśmiechnął się i najpierw ucałował policzki Seo, potem czoło, nos i na koniec usta. Bin przyciągnął go bliżej siebie i objął w pasie. Musnięcia nie były agresywne. Były raczej słodkie, powolne i namiętne. Serca obu skakały z radości, a ciała przechodziły przyjemne dreszcze.

Drzwi domu się otworzyły, a w nich stanął Baek. Uśmiechał się jak głupi do sera patrząc na zajmującą się sobą parę. Już się bał, że nigdy nie zobaczy tego pięknego widoku, jakim był Felix i Changbin całujący się wieczorem przed jego drzwiami. Różowowłosy zrobił im szybko kilka zdjęć i uciekł do Chanyeol'a, do salonu.

- Dzięki, że mnie odprowadziłeś, Binnie. - powiedział Lee, gdy się od siebie odsunęli.

- Nie ma za co. Idź już, bo musisz się wyspać, a jest późno. - mruknął. - To do zobaczenia, Lixie. - powiedział i odszedł.

- Do zobaczenia. - wyszeptał i wszedł do domu.

Ściągnął buty i poszedł do kuchni. Nalał sobie wody do szklanki i się napił trochę. Nie słyszał jak ktoś staje za nim, więc wodę miał ciągle w ustach.

- Nie ładnie tak wra- - zaczął Byun, ale nie dokończył, bo Felix się wystraszył i gdy się odwrócił, napluł mu na twarz.

- Sorki, hyung. - powiedział szybko i dał starszemu kawałek ręcznika, który był brudny z kakałka, bo starszy sobie wcześniej robił i jak na złość rozsypał. - Śmiesznie wyglądasz jako murzyn. Zawołajmy Kai'a hyunga i porównamy, który jest większym murzynem. - zaśmiał się i uciekł do salonu. - Hej, Chanyeol. - przywitał się i usiadł na kanapie.

- Kto normalny pisze o godzinie 2 w nocy, że nocuje u kogoś? - zapytał od razu i spojrzał na młodszego.

- Jisung. - odpowiedział bez namysłu i wzruszył ramionami.

-------------------

Ja chce się do kogoś przytulić :[
Bo mi smutno
Czemu co rok, jak dostane słodycze pod choinke, to mi je zabierają?
To, że jestem na diecie, nie znaczy, że tych słodyczy nie chce.
...ja chce batonika.

I w ogóle to ja chyba zwariuje. Idę sobie do pokoju, a tu mi na morde jakiś pokemon leci. Ja wiem, że mój młodszy brat lubi pokemony, ale bez przesady!
Żeby mnie nimi napadać?!
Serio?
Umre przez moich braci, gdy jeszcze raz mnie rzucą Pikachu!

Hyung, smile || Stray Kids {ZAWIESZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz