1. ʜᴏᴘᴇ

30 6 0
                                    

*****

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*****

             Ostre promienie słońca trafiły prosto na moją twarz w momencie, gdy prywatny odrzutowiec zaczął ostro pikować w dół. Przetarłam zmęczone oczy, nie przejmując się, że w ten sposób roztarłam czarną maskarę, którą kilka godzin wcześniej pomalowałam swoje rzęsy. Całe szczęście przed zaśnięciem nie odpięłam pasów bezpieczeństwa. Inaczej z pewnością musiałabym udać się do szpitala ze zgniecionym nosem. A co jak co, swój nos dosyć lubiłam.

            Ziewnęłam przeciągle, wyglądając spokojnie przez okno samolotu. Prędkość, z jaką spadała maszyna, mnie nie przeraziła. Byłam przyzwyczajona do tego, że mój tata kochał robić mi takie słodkie pobudki.

            Anthony Edward Stark może i był cudownym i kochającym ojcem, mężem i przyjacielem, jednak w niektórych momentach wciąż pozostawał strasznym, narcystycznym dzieciakiem. Bywał egocentryczny, apatyczny i często nieczuły. A ja?

            Ja byłam wierną kopią swojego ojca.

            Zaczynałam żałować, że moja mama i siostrzyczka Morgan leciały innym samolotem, dostosowanym do potrzeb rocznego dziecka. Może chociaż wtedy mój tato pozwoliły mi się wyspać. Jeśli nie, przynajmniej dostałby potężny opieprz od Pepper Stark. Widowisko warte zobaczenia.

            — A to podobno ja zachowuje się jak dziecko — prychnęłam między głośnymi salwami śmiechu czarnowłosego. — Nie łudź się, tato. Te twoje niespodzianki już na mnie nie działają.

            Czarnowłosy przestał się śmiać, patrząc na mnie poważnie, spod swoich cholernie drogich okularów, na które pieszczotliwie mówił E.T.H.I.T.

            — Przynajmniej udało mi się cię dobudzić, księżniczko. Happy próbował zrobić to od jakiś piętnastu minut.

            Spojrzałam na mężczyznę siedzącego naprzeciwko mnie na wyłożonym beżową skórą fotelu. Wydawał się jak zawsze znudzony, choć nie potrafił ukryć przede mną lekkiego uśmiechu, który błąkał się na jego twarzy. Prawdopodobnie był on spowodowany moim wyglądem.

            — Musisz się jeszcze podszkolić, Happy. Mnie nie jest tak łatwo obudzić — przypomniałam, patrząc na mężczyznę spokojnie. — Sen to moje największe hobby.

            Ani trochę nie przesadzałam, wypowiadając te słowa. Uwielbiałam spać. Mój rekord snu wynosił ponad siedemnaście godzin. Nie muszę chyba mówić, że moją największą ambicją było pobicie tego czasu. Przynajmniej mogłam się szczycić tym, iż byłam świetna w tym, co lubiłam robić i dążyłam do perfekcji.

            Moi rodzice nie byli równie zadowoleni z mojego ukochanego zajęcia.

            — Szkoda, że nie jest nim nauka — wtrącił mój ojciec. — Jutro zaczynasz szkołę i mogłabyś się do niej bardziej przyłożyć.

ʀᴇᴀsᴏɴ |sᴘɪᴅᴇʀ-ᴍᴀɴ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz