2. ғɪʀsᴛ ᴅᴀʏ

18 6 0
                                    

*****

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

*****

            — Pora wstawać, panno Stark! — odezwała się F.R.I.D.A.Y., sztuczna inteligencja działająca w naszym domu, budząc mnie tym sposobem. — Nowy Jork, 20 września, godzina 06:28. Pogoda na zewnątrz umiarkowana. 

            Jęknęłam w poduszkę, nie mając siły podnieść się z łóżka. Ja naprawdę nienawidziłam wstawać wcześnie rano. Tym razem byłam do tego zmuszona, chociaż najchętniej odwróciłabym się na drugi bok i ponownie zasnęła. Wiedziałam jednak, że nie pójście do szkoły łączyłoby się z tym że już nigdy bym się tam nie znalazła. 

            Powlekłam się do łazienki, wziąć szybki, rozbudzający prysznic. Umalowałam się delikatnie, nie żałując jednak tuszu do rzęs. Nie mogłam także zapomnieć o perfumach. Ubrałam się w najzwyklejsze jasne jeansy i czerwoną bluzkę. Założyłam do tego czarne trampki i zabierając ze sobą torbę z książkami, wyszłam z pokoju. 

            W kuchni czekała na mnie blondynka, trzymająca na rękach roczną dziewczynkę.

            — Cześć, mamo — przywitałam się z uśmiechem. — Zrobiłaś coś dobrego na śniadanie? 

            — Twoje ulubione naleśniki z nutellą i bananami. Specjalnie z okazji pierwszego dnia w szkole — powiedziała z uśmiechem.

            Usiadłam przy kuchennym blacie. Westchnęłam z zachwytem, przeżuwając pierwszy kawałek naleśnika. 

            Mama zaśmiała się krótko z mojej reakcji, po czym posadziła na krześle Morgan i zaczęła ją karmić. 

            Uwielbiałam moją małą siostrzyczkę, chociaż nie spędzałam z nią zbyt wiele czasu. Nie dało się jednak ukryć, że ze swoimi blond loczkami wyglądała jak najprawdziwszy aniołek. I ani trochę nie była do mnie podobna.

            — Gdzie jest tata? — zapytałam, gdy skończyłam jeść swój posiłek. — Miał mnie odwieźć do szkoły.

            — Przykro mi, kochanie — westchnęła moja mama. — Kazał ci przekazać, że dzisiaj nie da rady. Z samego rana wyleciał do Miami. Jakaś ważna misja. Happy cię odwiezie. 

            Poczułam uścisk w sercu, słuchając nędznego tłumaczenia Pepper. Zacisnęłam szczękę i pokiwałam sztywno głową, nie decydując się na wypowiedzenie chociaż słowa. Obawiałam się, że mój głos by się załamał. 

            Chwyciłam za swoją torbę i wyszłam z apartamentu, chcąc jak najszybciej znaleźć się w samochodzie. 

            Dlaczego aż tak bardzo się łudziłam, że mój tato chociaż raz znajdzie dla mnie czas? To było niestety do przewidzenia. 

            Od zawsze było tak, że Tony Stark, jako miliarder i wspaniały Iron Man zapominał, że pełnił także rolę ojca. Podobno byłam inteligentna po nim, a wciąż nabierałam się na ten sam numer. 

ʀᴇᴀsᴏɴ |sᴘɪᴅᴇʀ-ᴍᴀɴ Where stories live. Discover now