Rozdział 4

74 4 0
                                    

19 września 1998: 0

- ...dzisiaj jest wyjątkowa okazja. A teraz idź - rozkazał Draco.

Gdy tylko usłyszała dźwięk zamykanych drzwi, Hermiona usiadła i wyciągnęła ramiona na boki, udając ziewnięcie.

- Dzień dobry. - Jej uśmiech był fałszywy. - Co to jest?

Draco spojrzał na tacę, którą trzymał w dłoniach, a potem z powrotem na nią.

- Och, to? - zapytał, podchodząc do niej. - Nic specjalnego, po prostu domowe ciasto wiśniowe, które Bippy piekła całą noc.

Choć nie czuła tego zapachu, sam widok ciasta wystarczył, żeby Hermionie pociekła ślinka.

- Ciasto wiśniowe? To moja ulubione – wykrzyknęła, oblizując usta.

- Tak? Nie miałem pojęcia - Draco uśmiechnął się ironicznie, zdejmując metalową pokrywkę, odsłaniając ciasto. - Wszystkiego najlepszego, Granger.

Bogowie, gdyby poczuła głód, była pewna, że burczałoby jej w brzuchu tak głośno, że nawet nie byłaby w stanie usłyszeć swoich myśli. I wtedy rzeczywistość uderzyła ją w twarz.

Nie czuła głodu, bo była martwa.

Nie będzie mogła cieszyć się kawałkiem ulubionego ciasta, bo nie żyje.

I nie mogła pocałować Draco w podziękowaniu za pamięć o jej urodzinach, bo nie żyła.

Umarła.

- Co jest nie tak? – zapytał Draco, gdy zauważył jej nagłą zmianę w zachowaniu.

- Nic – skłamała, potrząsając głową, wstała z łóżka i zaczęła przechadzać się po pokoju, frustrująco szarpiąc się za włosy.

To wszystko było błędne. To nie tak miało wyglądać. Powinna była wiedzieć lepiej. Hermiona wiedziała, że istnieje możliwość, że Draco za bardzo odniesie się do fantazji, ale mimo to to zrobiła. Nadal bawiła się z nim w dom i teraz płaciła za to cenę.

- To nie wygląda na nic - powiedział Draco, odkładając tacę. - Powiedz mi, co jest nie tak, a ja to naprawię.

- Nie możesz! - warknęła. - Ty ani nikt inny nie może nic zrobić!

Mógłbyś mnie uwolnić.

- Chciałbym móc ci pomóc, bogowie pragnę tego...

Też chciałbym żebyś mógł.

- ...ale nie możesz...

Nie zrobisz tego.

- ...a ja po prostu... - Oczy Hermiony gorączkowo błądziły po pomieszczeniu, a panika w jej głosie wzrosła, gdy nadal się jąkała. - Potrzebuję żebyś... nie chcę być...

- Hej, hej - zagruchał Draco, oczyszczając przestrzeń między nimi. - Spójrz na mnie, Granger.

Hermiona w dalszym ciągu odwracała wzrok, nie mogąc spojrzeć mu w oczy, nie mogąc spojrzeć na mężczyznę, który sprawiał jej tyle cierpienia. Draco zrobił kolejny krok do przodu i wyciągnął rękę, by do niej sięgnąć. Zauważając jego ruch kątem oka, Hermiona cofnęła się szybko o krok i szarpnęła.

- Nie chcę taka być – wykrztusiła, w końcu spotykając jego spojrzenie.

Proszę, nie każ mnie w ten sposób.

Hermiona objęła się ramionami i powoli opuściła ciało na ziemię. Opuściła głowę, opierając czoło na kolanach, gdy dźwięk jej łkania odbijał się od ścian.

The Ghost Of You (Hermione's Version)Where stories live. Discover now