▪ 4 ▪

9.2K 933 216
                                    

Kenna i Margaret cały czas wspólnie oglądały koncert Shawna na ekranie w garderobie, poza tym jednym momentem, gdy ten zszedł się przebrać, w czym pomagała mu rudowłosa. Potem obie kontynuowały rozmowy i wpatrywanie się w ekran, gdy nagle podbiegł do nich zdyszany menadżer chłopaka.

- Kenna, dostaliśmy właśnie telefon od jednej z gazet. Pojutrze chcą zrobić wywiad z Shawnem i krótką sesję, żadne high fashion, tylko do wywiadu. Zdążyłabyś przygotować do tego kilka stylizacji? Wiem, że to tak na ostatnią chwilę.

Kenna uśmiechnęła się szeroko.

- Pewnie, panie Gertler. Rozmawia pan z profesjonalistką. Zresztą już na ten koncert przygotowałam kilka zapasowych stylizacji, więc trochę je podrasuję i się nadadzą.

- Wspaniale, Kenna, ratujesz nas - powiedział Getler, odetchnąwszy z ulgą i już miał odejść, gdy nagle się wrócił. - A, jeszcze jedno. Sesja będzie w Toronto, cała ekipa pojedzie już jutro do Ottawy, ale ty pojedziesz dopiero z Shawnem pojutrze. Znaczy polecisz jego samolotem. Jasne?

- Em... No tak, jasne - odparła Kenna, zaskoczona tymi ostatnimi słowami. W czasie swojej dotychczasowej pracy z gwiazdami nigdy jeszcze nie podróżowała w taki sposób. A to mogło być ciekawe.

Od razu po tym wszystkim dziewczyna zaczęła przeglądać galerię w swoim telefonie, gdzie miała kilkadziesiąt zdjęć Shawna w różnych, wcześniej sprawdzanych stylizacjach i od razu wybierała te, które nadałyby się na sesję. Później tylko jeszcze raz pomogła przebrać się chłopakowi i szybko się z nim pożegnała, po czym natychmiast udała się do studia, by od razu - choć w środku nocy - spakować ubrania.

Dzięki jej nocnej robocie rano mogła pospać dłużej, a niedługo po obudzeniu się ruszyć na umówiony wcześniej lunch z jej przyjacielem. Było już kilkanaście minut po dwunastej, gdy Kenna weszła do swojej ulubionej kanapkarnio-kawiarni, w której przy ich stałym stoliku czekał na nią Al.

- A ta jak zwykle spóźniona - powiedział chłopak, kręcąc głową, gdy dziewczyna zajęła miejsce naprzeciw niego.

Kenna przewróciła oczami.

- Ja mam pracę, nie to, co niektórzy.

Chłopak zaśmiał się. Był typowym ideałem wielu dziewczyn - blondyn, wysoki, niebieskie oczy i właśnie ten uśmiech, dla którego nie jedna już oszalała. Kennie w ogóle to nie imponowało, więc prawdopodobnie dlatego się z nim przyjaźniła i nigdy nie czuła do niego nic więcej.

- Dla kogo tym razem harujesz po nocach? - spytał zaciekawiony Al, gdy dziewczyna zdejmowała z siebie beżową kurtkę, jednocześnie próbując nie wyrwać sobie za dużo włosów, które zostawiła wtedy rozpuszczone.

- Dla nie byle kogo - powiedziała, gdy do ich stolika podeszła jasnowłosa kelnerka.

- O, proszę, nasi stali klienci, dawno was tu nie było. To co zawsze? - spytała radośnie.

- To co zawsze, Lottie - odparł jej Al, uśmiechając się promiennie, przez co Lottie nieco się zarumieniła. Kenna ponownie przewróciła oczami, bo nigdy nie rozumiała popularności swojego przyjaciela.

- To kto nie jest byle kim? - spytał Al.

- Shawn Mendes.

- Kto? - chłopak uniósł brwi, a Kenna jęknęła z frustracji, sięgając po swój telefon.

- Cholernie przystojny, śpiewa jak anioł, ma fanki na każdym kroku? - wymieniała, po czym pokazała blondynowi zdjęcie Mendesa na swoim telefonie. - Teraz kojarzysz?

- Podoba ci się? - zapytał Al, przyjrzawszy się zdjęciu, a dziewczyna spojrzała na niego z niedowierzaniem.

- Czy pominąłeś ten moment, gdy mówiłam, że jest cholernie przystojny?

Keep The Pretty Boy Pretty | JUŻ W KSIĘGARNIACHWhere stories live. Discover now