Rozdział 3

69 10 0
                                    

Rozdział 3

Księżniczka Anne

Kilka już raz skontaktowałam się z moimi poplecznikami w sprawie mojej matki.
Nie ryzykowałam wychodzenia z zamku więcej razy niż powinnam, zatem ku temu zaangażowałam dworzanina, Alexandra. Jednego z najbliższych przyjaciół mojego brata. Wciąż dziwnym dla mnie było to, że w ogóle zainteresował się sprawą.

Jednakże wiedziałam, że w tej sprawie Alexander jest ze mną prawdziwe szczery. Najwidoczniej zależało mu na ziemiach i tytułach bardziej niż na lojalności względem James'a.

- Anne! Anne? Anne... - Z zastanowienia wyrwały mnie krzyki brata, który trzymał mnie za dłoń, gdy chodziliśmy po szkockich ogrodach.

- Oh, przepraszam... zamyśliłam się.

Potrząnęłam głową, na co młodszy brat poprowadził nas ku ławce, gdzie zasiedliśmy.

- Myślę, że powinien cię obejrzeć medyk, Annie.

Zaczął poważnym głosem, na co wybuchłam głośnym śmiechem i spojrzałam na brata. Młody król spoglądał na mnie łagodnym spojrzeniem.

- A czemuż to, malutki braciszku? - Spytałam.

- Jesteś ostatnio jakaś inna... jesteś zdrowa?

- Och, James... - zająknęłam się z uśmiechem na twarzy.

- Annie, jesteś najdroższa w moim życiu. Byłaś zawsze koło mnie, gdy cię potrzebowałem. Nie zniósłbym twojej straty... - mówił szczerze. - ucieszyłem się, gdy dowiedziałem się, że nie wyjdziesz za Filipa.

- To przez matkę. - odparłam ze smutkiem. - Jej ostatni ślub z Bothwell'em ma konsekwencje teraz... po prawie dwudziestu latach. Będę bardzo naiwna, jeśli spytam czy rozmawiałeś z Elżbietą?

Spytałam brata, ale między nami zapanowała cisza, którą przerywał tylko szum wiatru.

- To nie jest takie proste... Elżbieta wyznaczyła mnie jako swojego następcę i...

- Matka abdykowała dla ciebie. - przerwałam, przystając w miejscu i patrząc bratu prosto w oczy. - Wierzyła, że wprowadzisz w Szkocji pokój. Może ty zrobisz tym razem coś dla niej?

- Annie... - Zaczął delikatnie, łapiąc mnie za przedramiona.

- Ty i Elżbieta macie coś, co należy do matki. Twoją koronę i Elżbiety.

- An...

- Starsznie rozbolała mnie głowa. - Oznajmiłam, zostawiając brata za sobą, a samej wracając do zamku.

Całe szczęście, miałam swoich buntowników, którzy w najbliższych dniach zaatakują i ja wreszcie po tylu latach odzyskam matkę. Ocalę jej życie.
Niesamowicie za nią tęskniłam, a nie widziałam jej niemal dwadzieścia lat.
Przez jej nieobecność, całe swoje życie poświęciłam bratu i Szkocji. Starałam się, aby nie wpadł w żadną pułapkę, aby wyszedł z każdej sytuacji obronną ręką. W tym wszystkim zapomniałam o sobie samej.

- Coś się stało? - Spytała Antoniette, gdy wpadłam do swojej komnaty.

- James się stał... Jak zawsze.

Odburknęłam, siadając na swoim ogromnym łożu. Może powinnam pomyśleć, aby te ogromne łoże wypełniała więcej niż jedna osoba. Być może nadszedł czas, aby zatroszczyć się o siebie i swoje życie. Nie musiałam się śpieszyć, mimo że moje lata młodości stale upływają... Wiedziałam, że zawsze znajdą sie chętni na moje bogactwa... Chociaż nie kryjmy, że póki brat mój nie ma potomków, to jestem najcenniejsza.

Flùr na h-AlbaWhere stories live. Discover now