Rozdział 4

83 9 7
                                    

Rozdział 4

Księżniczka Anna de Valois

- Chciałbym wznieść toast za moją siostrę, Księżniczkę Anne! - Król uniósł kielich. - Niechaj żyje w zdrowiu i szczęśliwa u boku męża!

- Za Księżniczkę Anne!

Mój narzeczony był ode mnie o dwa lata młodszy i nieco konfliktowy. Miał ciemne brąz włosy i byl rosłym mężczyną, chociaż o proporcjonalnych kształtach. Kształcił się we Francji, więc język mojego zmarłego ojca nie był mu obcy. Widziałam go na dworze czasem, ale przez ponad dwadzieścia lat nie przyszło nam wymienić więcej niż może dziesięciu zdań.
Był przystojny, ale... Nie mogłabym się w nim zakochać.

- Czy mogę prosić do tańca? - Spytał, na co lekko się uśmiechnęłam.

- Może później. - Odparłam.

Brat wymyślił mi najgorszą z możliwych kar. Zaręczył mnie, a ja w czasie, gdy musiałam się do wszystkich uśmiechać, myślałam jak mogę uratować mamę. Jeśli nic nie zrobię, to nie wybaczę sobie tego.

- Przepraszam na moment.

Wyszłam z sali i pośpiesznie udałam się do swych komnat, aby wylać żale w swoim łożu.  Byłam pewna, że przyjdzie za mną brat. Co jeśli w swojej wściekłości wytarga mnie stąd i rozkarze wrócić do gości? Nie mogę z nim walczyć nawet jako starsza siostra, to on jest królem. Być może zachowałam się jak mała dziewczynka zaczynając płakać w zaciszu komnat, ale w istocie nią byłam. Byłam dzieckiem, ktore desperacko pragnęło uratować matkę, nie królową.

Czułam, że mam dość, gdy po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Brat wydaje mnie za mąż, chcąc zająć mój czas.

- Księżniczko? - Usłyszałam, gdy drzwi do komnaty nieoczekiwanie się otworzyły.

Przetarłam oczy i zdziwiłam się, gdy zamiast ubranego w bogate szaty brata, zobaczyłam mojego narzeczonego. Obróciłam głowę, aby nie upewnił się w myśli, że płakłam.

- Mój brat Cię przysyła? - Spytałam wymownie, podchodząc do stołu, aby nalać sobie do kielicha wina.

- Wiem, że nie chcesz tego małżeństwa...

- Trafił mi się mądrala. - Prychnęłam ze śmiechem.

- Będę twoim mężem, bo tego chciał twój brat. Nie wiem czemu ja, ale Ty chyba znasz powód, księżniczko.

- Poróżniliśmy się w pewnej kwestii. - Ujęłam to delikatnie, odkładając kielich na stół.

George zbliżył się w ten czas na tyle, że doskonale widziałam jego oczy oraz czułam jego oddech.

- Wrócisz ze mną na salę? - Spytał, wystawiając do mnie dłoń. - Nie muszę chyba tłumaczyć, że nie wypada być tu nam samym.

- Oczywiście, że nie. - Skinęła głową i zdecydowałam się na granie w spektaklu, ujmując dłoń Hamiltona.

***
Niedzielny poranek, 8 listopad 1586

Dwór na polecenie mojego brata został przystrojony. Był niezwykle dokładny, jakby patrząc, że organizuje wesele, o które nie prosiłam. Zwiędłe kwiaty od razu kazał wymieniać. Po całym zamku w Edynburgu, pod samym sufitem, ciągnęły się kolorowe wstążki.

Moja suknia ślubna przechodziła ostatnie poprawki, a ja postanowiłam napisać list do matki po włosku. Nie ma tu wielu osób, które władają tym językiem, a pisząc po francusku czy szkocku, ukazałabym wszelakie swoje uczucia.

"                                           08.11.1586, Edynburg

Najdroższa matko,

Flùr na h-AlbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz