Bajkał

12 3 0
                                    

 

Rok 1901, zostałem znów skazany i wysłany na przymusowe roboty. Padłem ofiarą zdrady, i to w rodzinie, cóż się dziwić w końcu idzie mi wiek Chrystusowy, a przecież w każdej rodzinie zdarzy się Judasz – pisał w swoim dzienniku, młody niski mężczyzna o nieco skośnej twarzy z charakterystyczną, smolistym zarostem zaniósł się kaszlem, schował notatnik pod pazuchę i szczelniej opatulił się wacianą kurtką, wciskając pomiędzy siebie a ścianę jak najwięcej słomy. Obudził go kopniak strażnika, który wyprowadzał więźniów. Targany dreszczami, poczuł kłujący wiatr przesiąknięty ostrym zapachem ziół i porostów, smarknął w bok. Bajkał – pomyślał, jak się okazało całkiem trafnie. Z ulgą wsiadł do powozu, który zaprzęgnięty w wychudzonego konia pociągnął w sobie znaną stronę, nie przejmował starał się zapamiętać każdy szczegół krajobrazu w celu przygotowania sobie planu ucieczki z tego wygwizdowia.


* * *

W tym samym czasie, nad brzegiem bezdennego jeziora, Tatiana dorastała, miała już dziesięć lat i zdążyła już zrozumieć swoje położenie. Odtrącona przez rówieśników rosyjskojęzycznych i potępiana przez większość dorosłych za swoją urodę. Siedziała, letniego dnia nad brzegiem Bajkału, obejmując swoje kolana ramionami, dowiedziała się już, że jej ojciec utonął zimą przed jej narodzinami w odmętach – jej zdaniem tego małego morza. Czuła tęsknotę za nieznanym... zwłaszcza kiedy patrzała na większość rówieśników, z którymi przebywała w baraku ochronki – jak go wszyscy przezwali, dzieciaki tam spędzały czas, kiedy ich rodzice wykonywali swoją pracę, czasem kilkanaście godzin w najgorszym wypadku tygodniami, młodzież obozowa miała wpajane regułki posłuszeństwa wobec caratu i uczyła się wykonywać proste prace i pisać oraz liczyć na poziomie bardzo podstawowym. Zdecydowana większość miała rodziców, i to oboje, czasem ktoś z niewielkiej już grupy Polaków ją przygarnął do swojego „domku" wtedy dowiedziała się, że to są „święta" i niestety są tylko dwa razy do roku, dostawała wówczas albo jajko podebrane jakimś ptakom gniazdującym na skałach, ale to tylko na wiosnę, a zimą nawet przemycone mięso z foki, ale to zdarzało się jeszcze rzadziej niż święta. Uczyli ją przy tych okazjach polskiego, a najbliższa przyjaciółka jej matki podarowała jej jeden z wielu zapisanych przez małżeństwo Trivaszenko notatników, ale tylko ten jeden udało jej się wynieść, kiedy znalazła martwą Grażynę z niemowlakiem w ramionach. Reszta zapisków prawdopodobnie dalej czekała gdzieś w ukryciu we wciąż opuszczonym domku, który czasem służył przysłanemu do osady weterynarzowi za lecznicę dla ludzi. Cóż... carat przysłał, co mógł... To od jednej z takich miłych rodzin, dowiedziała się, że jest Polką i skąd wzięła się nad Bajkałem, opowiadano jej o rodzicach i tylko wtedy czuła się naprawdę szczęśliwa i przygnębiona jednocześnie. Ostatnio zapytała najstarszej w osadzie Polki na tyle najstarszej, że już nie pracowała, była na utrzymaniu bliskich. – Dlaczego, inne dzieci śpiewają, że jestem wiedźmą i mnie utopią? Westchnęła, podnosząc na dziecko zmęczone oczy i klepnęła w miejsce obok siebie, które młoda Trivaszenko zajęła bardzo niepewnie. – Nigdy nie widzieli takich oczu, jak Twoje, są wyjątkowe dla nas. Im kojarzą się z diabłem – odpowiedziała – słyszałam od strażników, że rdzenni mieszkańcy tego terenu, przed wysiedleniem przez carat opowiadała bajki o syrenach zamieszkujących głębinę, miały mieć one właśnie fiołkowe oczy i ogniste włosy – odparła, na co Tatianie oczy napłynęły łzami wstrzymała oddech, przygryzając wargi, by nie wybuchnąć płaczem, a staruszka kończyła – powiązali, to z wypadkiem Twojego ojca, pamiętaj jednak, że to tylko gadanie – powiedziała, jak dobra babcia, kładąc dłoń na jej głowie. Kiedy Tatiana, poczuła jak łzy wielkości grochu toczą się po jej policzkach zerwała się z miejsca, przepraszając babcie i pobiegła przed siebie, w ten sposób, znajdując się nad brzegiem Bajkału, łkając bezgłośnie w swoje zdarte kolana. Ten bieg przez osadę, zwrócił uwagę starszych dzieciaków, które już wdrażały się w normalny system pracy z dorosłymi, dwóch piętnastoletnich Ukraińców poszło jej śladem i gdy ta siedziała, ściskając swoje kolana podeszli cicho za jej plecy. – A, co to? Syrena chce na powrót do wody? – zaczął z niej szydzić wyższy chłopak o pstrokatej po ospie twarzy. Poderwała głowę i zaczęła wycierać oczy.

Ogień i StalHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin