Wiedźma

1 1 0
                                    

Kwietniowy późny wieczór grupa, do której należał Dzierżyński właśnie wróciła z jeziora do osady. Od wilgoci, kaszel komunisty znacznie się pogłębił. Otulił się mocniej kurtką. Po zbiórce rozeszli się do swoich baraczków z balii. Córka lekarzy, przeszło mu przez myśl, kiedy znów zaczął dusić się kaszlem. Przypomniał sobie zdarzenie sprzed trzech dni, kiedy wystraszona dziewczynka wyszła na brzeg jeziora i uciekła. Przypomniał sobie o tym tylko dlatego, że uświadomiono go, że chata, którą mu przydzielono, należała do lekarzy. 

– Carat poświęcił tyle zdolnych istnień... – powiedział do siebie, czując mrowienie w kończynach, a kiedy zamknął drzwi runął na podłogę. 

* * * 

Tatiana, trzęsła się pod cienkim kocem w ochronce, starając się rozgrzać, rozcierając dłonie o pierś.
– Nie zbadam jej dokładniej – powiedział weterynarz przysłany z centrali – ma to, co wszyscy na wiosnę, za trzy dni powinno jej przejść – zrelacjonował naczelnikowi obozu. Który tylko pokiwał głową i kazał ją przenieść do baraku z chorymi. Nie chciała tam trafić, ale była zbyt osłabiona, by się wykłócać. Musiała znaleźć siłę i sposób, by opuścić barak z chorymi, wiedziała, że to nie jest zwykłe przeziębienie było jej zbyt zimno nigdy nie trawiła jej taka gorączka. Przy mniejszych przeziębieniach potrafiła sobie poradzić, zbierając niektóre porosty i nieliczne owoce, znała je nie tylko od Polaków, którzy czasem z nią porozmawiali, ale z dziennika matki, który dostała w prezencie. Nie umiała czytać, poza własnym podpisem, a co dopiero po polsku, bo właśnie w tym języku zostały sporządzone notatki. Ale były rysunki, parę razy się zatruła, unikając w ten sposób odesłania do pierwszych prac, ale odkryła, że małe czerwone jagody, wielkości paznokcia małego palca rosnące pod liśćmi porostu niewiele wyższego od mchu pomaga szybciej pozbyć się gorączki. Pozostawała jej też możliwość dostania się do dawnego domu rodziców... weszła tam całe dwa razy, pod jedną z desek w ścianie, były ukryte różne szpargały w tym wydestylowane z wierzby pastylki aspiryny. Nie wiedziała, jakim cudem komendant ani weterynarz ich nie znaleźli nie wiedziała też, co to jest. Kiedyś, jak była zaproszona do posiłku przez jedną z rodzin usłyszała podczas wspominek, że kiedyś zarówno w Polsce, jaki tutaj póki żyli Trivaszenkowie, a coś bolało wystarczyło wziąć pastylkę i przechodziło. Młoda rudowłosa po odkryciu, jak wejść do domu rodzinnego i odkryciu skrytki, podpytała, jak wygląda tabletka. Racjonowała je ostrożnie w woreczku było ich około pięćdziesięciu, nie brała ich często i przy pierwszym bólu, więc do tej pory zostało ich dwadzieścia – nie umiała do tylu liczyć, ale wydawało jej się, że jest to dostatecznie dużo, by mogła sobie poradzić. 

Obudziła się w środku nocy, mokra od potu. Wytarła się o koc i rozejrzała uważnie i założyła wciąż wilgotne po wypadku nad jeziorem ubranie. Krzywiła się, ale nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku. Poza nią, było w baraku pięcioro osób leżących przy obu ścianach. Zresztą i tak się mnie boją raczej nikt nie będzie mnie zatrzymywał – pomyślała i po raz pierwszy poczuła prawdziwe szczęście, że jest dla innych nikim.

Weszła do dobrze już znanego budynku, przecisnęła się przez dziurę, którą prawdopodobnie wygryzła kuna, a przez zimy i ulewne deszcze na wiosnę i jesień deski zaczęły przegniwać, dzięki czemu mogła poluźnić je do odpowiedniej wielkości. Było jej jednak coraz trudniej. Zaczęła znów dygotać zaczerwienione oczy zaczęły łzawić. Przesunęła się wzdłuż ściany, by odsunąć deskę, pod którą była skrytka z tabletkami. Wzięła kilka na zapas. Kaszel i pomruki z gorączki przerwały ciszę. Rozejrzała się spłoszona i dostrzegła leżącego na podłodze mężczyznę. Wtuliła się bardziej w ścianę nie spodziewała się tu nikogo. Kiedy ucichł chyba ponownie, zasypiając, dziewczyna wypuściła powietrze i zasłaniając kryjówkę chciała wyjść tą samą drogą, którą przyszła. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 04 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ogień i StalWhere stories live. Discover now