Rozdział 3

1K 36 51
                                    

Dom okazał się dość duży i zadbany, jednak było widać, że został zbudowany jakiś czas temu. Był też dobudowany spory garaż, do którego jednak nie wjechaliśmy, bo Will zatrzymał się na zewnątrz. Gdy wyszłam z auta, z ulgą rozprostowałam kości, mocno zesztywniałe po prawie 20 godzinach podróży. Dopiero potem rozejrzałam się po ogrodzie, był dość duży i zadbany, bo trawa była przycięta na idealną wysokość, jednak to było praktycznie wszystko, rosło jedynie parę drzew, który zasłaniały widok domu z drogi i mogłabym się założyć, że były posadzone właśnie w tym celu. Brakowało mi tu kwiatów, moja mama była architektką krajobrazu, i chociaż nie posiadaliśmy własnego ogródka, to balkon zawsze był pełen kwiatów, a wnętrze mieszkania, przystrajały piękne obrazy, pełne cudownych widoków, kwitnących drzew, lub wazonów z kwiatami, a wszystkie co do jednego namalowane przez mamę.

Weszliśmy do środka, wnętrze było eleganckie, a podłogi zrobione z białego marmuru, wyglądały jak wyjęte z muzeum, uśmiechnęłam się widząc nieco przerażający obraz powieszony na jednej ze ścian, nie był jednak odgrodzony, więc mogłam podjeść bliżej. Był tam delikatnie uśmiechnięty mężczyzna, jednak jego spojrzenie kazało mi podejrzewać, że jest niebezpieczny, za nim czaiła się jakaś zmora, miała chyb wszystkie kolory, ale każdy z nich był dość ciemny, co nadawało, bardziej przerażającego charakteru. Zmora trzymała swoją dziwną zniekształconą rękę na ramieniu mężczyzny, jednak on zdawał się ją ignorować.

William poprowadził mnie dalej do kuchni gdzie mogłam zająć miejsce przy stole, podczas gdy on odgrzewał mi w mikrofali jedzenie. Ja jednak skupiłam wzrok na chłopaku który siedział na przeciwki i robił coś na komputerze.

- Jestem Alex - starałam się by mój głos zabrzmiał przyjaźnie, choć zirytował mnie fakt, że nawet nie podniósł wzroku znad ekranu gdy weszliśmy.

- mhm, Dylan

Był całkowicie niezainteresowany rozmową, całą swoją uwagę skupiając na urządzeniu przed sobą.

- Ooo miło cię poznać, jesteś taki rozmowny i przyjazny, aż chce się żyć.- Mój głos aż ociekał sarkazmem.

- Mhm

Will postawił przede mną jedzenie. Ja jednak, skupiałam się na Dylanie. Nienawidziłam gdy ktoś mnie ignorował, zwłaszcza jeśli miała być to osoba, z którą, będę musiała się zadawać przez najbliższy czas

- Ostatnio widziałam kosmitów którzy porywali samotną krowę za pomocą swojego statku kosmicznego, myślisz, że są dla nas zagrożeniem? - Chciałam sprawdzić czy mnie wgl słucha, czy tylko pomrukuje.

Will spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, prawdopodobnie zastanawiał się, co ja w ogóle wygaduje, chociaż być może powiedziałam coś całkowicie innego bo mój angielski nie jest na zbyt wysokim poziomie.

- O co ci chodzi?

- A bo ja wiem, jesteśmy rodzeństwem i chyba warto byłoby się poznać.

Dylan przewrócił oczami i zamknął laptop, potem jednak po prostu w stal i wyszedł z kuchni.

- Nie przejmuj się nim, Dylan już taki jest- odezwał się Will - Z czasem się do Ciebie przekona ale wiesz, dla nas wszystkich jest to nowa sytuacja siostrzyczko. Musisz nam wybaczyć pewne rzeczy- odparł łagodnym tonem. Może i miał racje, prawie na pewno miał racje przecież to nie tak że codziennie dowiadujesz się że masz przyrodnią młodszą siostrę z innego kontynentu której właśnie zmarły jedyne najbliższe osoby. Westchnęłam cicho i pokiwałam głową ze zrozumieniem

- Mam nadzieję że reszta nie będzie aż tak...- zacięłam się, akurat teraz musiałam zapomnieć słowa, przygryzałam nerwowo wargę a mój starszy brat wyglądał na lekko rozbawionego

- Nie będą- odpowiedział nim znalazłam odpowiednie słowo - Nie martw się o to

~ Łatwo ci powiedzieć Will ~ pomyślałam. Uśmiechnęłam się lekko do niego i pokiwałam głową. Dopiero teraz spojrzałam na jedzenie

- Kto u was gotuje?- zapytałam i zaczęłam powoli jeść a ku mojemu zdumieniu naprawdę mi smakowało.

- zwykle nasza gosposia Eugenia, Chociaż czasami Dylan jak ma akurat na to ochotę

- Fajnie, dobrze jest mieć jakąś pasję - uśmiechnęłam się. - Właściwie, ten obraz co wisi w przedpokoju, kupiliście go czy namalował go ktoś z was?

- Tony, on lubi rysować.

- Fajnie, moja mama trochę malowała, lubiłam patrzeć jak to robi, bo zawsze była taka spokojna, ale to nie było jej główne zajęcie. Właściwie, jak jesteśmy w temacie Hobby. Masz jakieś?

William przytaknął

- Gram na gitarze.

- Ooo - uśmiechnęłam się szeroko - w takim razie muszę kiedyś posłuchać.

Odsunęłam od siebie pusty talerz a Will wrzucił go do zmywarki

- Chodź, pokaże ci twój pokój pewnie jesteś zmęczona, w razie czego możesz zadzwonić - podał mi karteczkę z wypisanymi numerami do wszystkich domowników - Możesz swobodnie zwiedzać dom, ale nie wchodź proszę bez ważnych powodów do skrzydła pracowniczego - Wskazał na korytarz odbiegający w prawo gdy weszliśmy po schodach na górę. - Tutaj - zatrzymał się przed drzwiami z wygrawerowanym srebrnym ,,A" na środku. - Jest twój pokój, dalej znajdziesz sypialnie reszty z nas i pokoje gościnne.

Otworzyłam drzwi, nie wiedząc czego się właściwie spodziewać, pokój był dość duży, urządzony w jasnych kolorach, stało tam łóżko małżeńskie i biurko a także stolik nocny, na jednej ze ścian wisiało kilka półek na książki, i wąska szafa w kącie, było też dwoje drzwi, jedne prowadziły do niewielkiej, lecz ładnie wykończonej łazienki, stała w niej głęboka kabina prysznicowa, jakaś szafka na kosmetyki a także wnęka na ręczniki, by nie zamokły podczas mycia. Drugie drzwi prowadziły do garderoby, nie była zbyt duża, ale miałam wrażenie, że nawet jak wyłożę tam wszystkie swoje ubrania to i tak pozostanie jeszcze sporo miejsca. na jednej półce, leżały złożone w kosteczkę swetry, a na wieszakach znalazłam kilka zestawów mundurków szkolnych.

Podeszłam bliżej. Mundurki były ładne, ale

- Naprawdę musze to nosić? Naprawdę nie lubię spódniczek, nie mogłabym dostać, nie wiem jakiejś męskiej wersji? - Will zmarszczył brwi - pójdę do sekretariatu, jak się nie zgodzę to najwyżej powiem im, że jestem trans płciowa, tu jest chyba bardziej swobodne podejście jeśli chodzi o osoby queerowe?

- Nie wiem jakie jest podejście w Polsce, ale tutaj ludzie raczej nie mają z tym problemu. W większości - Dodał a ja widziałam po jego twarzy, że to jest dla niego istotny temat. - Ale i tak nie sądzę żebyś musiała uciekać się do tak ostatecznych kroków. Napiszę do szkoły i powinni wysłać ci nowy mundurek.

- Dzięki! - Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Lubiłam się przytulać ale tylko z osobami które dobrze znałam, dlatego teraz tego nie zrobiłam.

W końcu Will wyszedł z pokoju i pozwolił mi się w spokoju rozpakować

Nowa Rodzina MonetWhere stories live. Discover now