| Sezon 11 - Rozdział 38 |

434 25 16
                                    

Dowiadując się, że to Mistrz Wu jest Podstępnym Oszustem, szukanym przez szaloną wężonkę, szybko domyślili się także, gdzie jest drugi Zakazany Zwój, na którego Aspheera miała chrapkę.

Rozdzielili się na dwa zespoły. Cole, Izira, Jay i Pixal zajęli się ochroną Klasztoru, do którego próbowała dobrać się Aspheera, za to Lloyd, Zane, Nya i Kai mieli za zadanie zdobycie drugiego Zakazanego Zwoju, potrzebnego do pokonania wężonki.

– Zasada jest prosta. Brak karty członkostwa, brak widzenia czegokolwiek. – szef Klubu Badacza zamknął im drzwi przed nosem.

– Co za dupek! Aż mam mu ochotę.. – i Kai, i Lloyd zablokowali Nyi wejście do drzwi.

– Spokojnie, znajdziemy inne rozwiązanie. – próbował ją uspokoić Lloyd, jednak na marne, bo dziewczyna zaczęła rzucać bronią w ogrodzenie.

Kai odwrócił wzrok od siostry, dostrzegając zmierzające w ich stronę płomienne włosy, upięte w warkocze.

– A ja właśnie widzę nasze rozwiązanie. – powiadomił ich, na co ci spojrzeli na wchodzącą przez bramę Raven. – Może pani nas poratować?

– Szlugiem? – zapytała dziewczyna, uśmiechając się do nich.

Nya przestała wyrzucać swoją złość w bramę, przerzucając wzrokiem to na nią, to na brata.

– To później. – stwierdził Kai, lecz widząc wkurzone spojrzenie Nyi, sprostował. – Albo wcale.

Ruda wywróciła oczami na jego zachowanie.

– Możesz nam pomóc coś zdobyć? Bez karty członkostwa tego nie dostaniemy. – zwrócił się do niej Lloyd.

– Cóż, trochę słabo, bo po ostatniej akcji z wami, ojciec został wyrzucony z kręgu, ale chyba mam sposób, żebyście się tam dostali. – odparła, a na jej twarz wkradł się sprytny uśmiech. – Będziesz mi potrzebny, Kai.

Gdy wypowiadała jego imię, serce chłopaka znów zatrzepotało tak, jak przy ich pierwszym spotkaniu. Zane i Lloyd wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami, za to dziewczyna wskazała im tylne wejście, dzięki któremu trójka z nich miała wkraść się do budynku.

– Jaki jest nasz plan, wiewióro?

Kai dostał od niej groźne spojrzenie, na które się uśmiechnął.

– Zobaczysz. Tylko nie panikuj. Mam nadzieję, że masz talent aktorski.

Mrugnęła do niego, po czym popchnęła drewniane drzwi, wchodząc do portierni Klubu Badacza.

– Po prostu zostaw mnie w spokoju! – zażądała, zwracając na siebie uwagę stojącego za ladą mężczyzny.

– Ale.. – Kai nie do końca rozumiał o co jej chodziło.

– Ale? Dwukrotna zdrada to dla ciebie „ale"? – spojrzała na niego z oburzeniem, za to szatyn szybko zrozumiał w jaką grę gra dziewczyna. – Jak mogłeś?

Z jej pytaniem po pomieszczeniu rozniósł się chlast, spowodowany spoliczkowaniem przez nią jej towarzysza.

– Czy coś się dzieje, panno Powers? – zareagował w końcu znajomy ojca.

– Nic, po prostu ten tutaj nie daje mi spokoju. Przyszłam tylko po rzeczy ojca. – odwróciła się w jego stronę, a stojący za nią Kai nie potrafił z siebie nic wykrztusić, będąc pod wrażeniem jej umiejętności aktorskich.

W tym czasie pozostałe trio bez problemu mogło dostać się niezauważone do środka, od razu przechodząc do poszukiwań.

ᥫ᭡

Gdy już zabrała wszystkie rzeczy ojca, po które swoją drogą tak właściwie tu przyszła, opuścili Klub Badacza, uprzednio się upewniając, że reszta nie została złapana.

– Chodziłaś gdzieś na zajęcia, bo masz mocnego plaskacza? – zaśmiał się Kai, siedząc razem z nią na pobliskim dachu, by w razie potrzeby być w pogotowiu.

– Ktoś musi bronić życie ojca. – westchnęła Raven, wpatrująca się w pół zniszczone miasto.

– Co do niego...

– Tak, wiem. Nie nadaje się na ojca, ale tylko jego mam. – przerwała mu, wiedząc co chce powiedzieć. – Mama umarła, gdy miałam sześć lat. Moje całe dzieciństwo to przygody z pół trzeźwym ojcem. Niekoniecznie bezpieczne. Dziwię się, że ten baran jeszcze żyje.

– Trochę rozumiem. – spojrzała w jego stronę, aby kontynuował. Ten upił łyk z puszki piwa, które znaleźli w rzeczach Powersa. – Moich rodziców porwano, gdy byliśmy z Nyą mali. Musiałem się nią zaopiekować, by chociaż ona miała dobre dzieciństwo. Czasami nie dawałem rady, przerastało mnie to, więc sięgnąłem po papierosy. Później zostałem Ninja, żeby uratować Nyę. Wtedy jeszcze Amber była z nami..

Nieumyślnie napominał się na temat zaginionej nastolatki, przez co Raven dotknęła jego ramienia, wyrażając współczucie.

– Kochałeś ją?

Brązowowłosy odwrócił wzrok, żeby spojrzeć jej w oczy.

– Im więcej o tym myślę, tym bardziej utwierdzam się, że kochałem ją w dzieciństwie. Później po prostu z przyzwyczajenia chciałem być blisko niej.

Rudowłosa posłała mu uśmiech, jedną ręką pocierając swój kark.

– Zimno ci? – spytał, patrząc cały czas w jej zielone oczy.

Raven pokręciła głową na boki.

– Po prostu.. Czemu trzymamy się za ręce, Kai?

Uniosła do góry ich splecione dłonie, przygryzając wargę.

– Bo tak jest cieplej, nie uważasz? – szybko wybrnął z tego Kai, nie puszczając jej ręki.

– Idiota. – zaśmiała się, czochrając jego włosy wolną dłonią.

|| Tym rozdziałem kończymy Sezon 11, a w piątek zaczynamy Sezon 12! Lubicie Kaiven? (Kai + Raven)

Saga Mistrzów Where stories live. Discover now