Jak to się zaczęło, czyli legenda o Freevalley...

11 2 1
                                    

Legenda głosi...
Wiele, wiele lat temu, tak wiele że nawet najstarsze skały ledwo co pamiętają tamte czasy, dobry anioł spacerował po dolinie nad rozległym jeziorem.
Zachwycał się każdym kwiatkiem, każdą gałązką, każdym, nawet najmniejszym kamyczkiem. Widział w tym miejscu raj na ziemi. Ten raj był otoczony pięknym, gęstym lasem. Anioł postanowił że podzieli się tym wspaniałym miejscem z ludźmi. Pokazał im jak rąbać drwa, jak łowić ryby i jak dziękować im za swoje poświęcenie dla ludzi.
Ludzie przez wiele lat wypełniali wolę anioła. Jednak pewnego dnia, zgrzeszyli przeciw niemu. Anioł był zły z tego powodu. Myślał że oddał to miejsce właściwym istotom, które będą umiały się z tym miejscem poprawnie obchodzić. Wpuścił on do lasu mrok, w akcie zemsty na grzesznikach.
Z początku, ludziom nie wolno było w ogóle wchodzić do lasu, jednak anioł, mimo iż ludzie zgrzeszyli kochał ich. Zabronił im odwiedzać las dziewiątej nocy miesiąca, mówiąc że na ten czas miejsce należy do diabła. Większość ludzi uwierzyła aniołowi, ale znalazły się pojedyncze osoby, które nie uznały słów anioła. Nie widzieli w tym lesie żadnego zła, a jeśli widzieli to uznali że są w stanie je wypłoszyć z lasu. Kiedy anioł się dowiedział że kilkoro ludzi weszło do lasu w tą potworną noc, bardzo się przeraził. Postanowił poszukać niedowiarków nim wpadną w sidła diabła. Szukał w każdej norce, w każdej szczelinie, kiedy pytał zwierząt, czy nie widziały może garstki ludzi, zawsze, bez wyjątku odpowiadały że w tym czasie chowają się do swoich domów w obawie przed mrocznym łowcą przemieżajacym puszczę. Zasmucony anioł wrócił do miasta rozpaczając nad zaginionymi. Jednak o świcie śmiałkówie wrócili, cali i zdrowi. Wszyscy się radowali, i nie zauważyli naznaczenia. Tylko anioł zauważył że źrenica lewego oka każdego z śmiałków zabarwiła się na ciemny fiolet. Na początku anioł się przejął, że to jakaś nowa zagrywka diabła. Ale nie wyczuł żadnych złych mocy, więc jego czujność opadła.
Dziewięć dni po zdarzeniu, myśli anioła były niespokojne. Ciężko mu było zasnąć tej nocy. Anioł jednak zbagatelizował niepokój, myśląc że to tylko przemęczenie. Następnego dnia przyszedł odwiedzić swój lud. Dowiedział się tam strasznej rzeczy. Garstka ludzi, ta sama która weszła do lasu tej potwornej nocy, zniknęła bez śladu. Całe miasteczko zebrało się aby szukać zaginionych. Anioł poprosił o pomoc zwierzęta. Przeszukano las wzdłuż i wszerz, ale nigdy nie odnaleziono zaginionych. Chodziły pogłoski iż za śmiałkami przed zniknięciem podążała bezkształtna istota o fioletowych ślepiach. Każdego dnia, nieustannie miała obserwować ich dzikim spojrzeniem. A im bliżej było do dziewiątego dnia, tym bliżej potwór stawał przy swojej ofierze, i bliżej, i bliżej, i bliżej... aż w końcu łowca złapał swoją ofiarę.
Od dnia wejścia do lasu trwało polowanie. Zwierzyną był człowiek, a kto łowcą..? Nikt nie wie...
Tak nadano puszczy imię: The Devil's House...

~~~~~~~~~~

Oto pierwszy rozdział mojej nowej powieści, a raczej powinnam nazwać to wprowadzeniem. Mam nadzieję że legenda was zaciekawiła i zachęciła do czytania kolejnych rozdziałów. Za błędy (jak są) przepraszam. Do następnego razu... Strzeżcie się mrocznego łowcy...💀

Kiedy cień wychodzi z lasu Where stories live. Discover now