Historia zatacza koło...

10 2 2
                                    

Jest środek lata, słońce grzeje jak nigdy wcześniej, klimatyzacja w szkole pracuje non stop. Młoda dziewczyna o długich, brązowych włosach i zielonych oczach siedzi w szkolnej bibliotece nad książką pod tytułem "Legendy znad Freevalley". Ma na sobie luźny t-shirt, a na nosie okulary. Jest tak zaczytana w lekturze że nie słyszy dzwonka na lekcję.
Po chwili do biblioteki ktoś wbiega, dopiero to zwraca uwagę zielonookiej.
- Luisa! Pośpiesz się! Już zaczęła się lekcja! -
Z trudem wydyszała postać pośpiesznie zdejmując i wycierając okulary.
Była to niska blondynka o niebieskich oczach.
- JUŻ!? -
Wykrzyknęła brunetka tak że po całej bibliotece poniosło się echo. Szybko zamknęła książkę, wzięła ją pod pachę i wraz z swoją towarzyszką pobiegła w stronę sali.

***

"Ehh... Gdzie one się podziały?"
Pomyślał czarnowłosy chłopak o niebieskich oczach, siedzący samotnie w drugiej ławce od przodu, leniwie patrząc na zegar.
Nagle za drzwiami słychać głośny tupot, następne głośny huk i chwila ciszy... Po sekundzie do sali wbiegają dwie nastoletnie dziewczyny.
- Przepraszamy... za... spóźnienie...-
Mówią jednocześnie, ciężko dysząc.
Nauczyciel gestem ręki nakazuje im usiąść i kontynuuje swoją lekcję. Dziewczyny siadają w pierwszej ławce, a chłopak powoli nachyla się w ich stronę.
- No i gdzie tym razem ją znalazłaś?-
- W bibliotece -
Odpowiedziała blondynka.
- A ten huk to co to niby było? -
- Carmen się potknęła -
Tym razem odpowiedzi udzieliła druga dziewczyna z lekkim rozbawieniem.
- HEJ! Pierwsza, druga ławka, cisza!-
Krzyknął rozgniewany nauczyciel a cała trójka wyprostowała się jak na komendę.

***

Jest już po lekcjach, godzina popołudniowa, mimo to słońce wciąż jest wysoko na niebie. Trójka przyjaciół idzie spokojnie ścieżką w stronę wyjścia z terenu szkoły.
- To co tym razem robiłaś Luisa w tej bibliotece? Czytałaś czy rysowałaś jakieś dzieło sztuki? -
Zapytał niebieskooki chłopak.
- Dzisiaj czytałam -
Odpowiedziała zmęczonym głosem.
- Niech zgadnę, jakiś kryminał? -
- Pudło! -
- Fantastyka? -
- W ciąż źle... -
- Hmm... -
Brunetka patrzyła na niego z ożywieniem widząc jak bardzo się główkuje nad rozwiązaniem.
- Luisa, Carmen, Vitold! -
Cała trójka spojrzała w stronę z której dobiegał radosny okrzyk. Do grupki dobiegł chłopak o ciemnych włosach i oczach. Był to młodszy kuzyn Luisy.
- Cześć, Kristian! -
Przywitali go serdecznym uśmiechem i znowu skierowali się w stronę domu tym razem w większej grupie.
- Hej, Kris. Jak myślisz, co Lui mogłaby czytać jeśli to nie kryminał ani fantastyka? -
Zapytał czarnowłosy.
- Hmm... Najprawdopodobniej miejskie legendy -
- Racja! Że też o tym nie pomyślałem... -
Krzyknął chłopak, uderzając się ręką w czoło.
- No i co tam ciekawego wyczytałaś, co? -
Zapytał Kristian.
- Znalazłam bardzo interesującą legendę o powstaniu Freevalley i o lesie który je otacza -
I tak Luisa opowiedziała im o dobrym aniele, o grzechu ludzi, o potwornej nocy i o śmialkach po których słuch zaginął.
- Jak dla mnie to nie ma czego się bać, w końcu co w tym lesie może być gorszego od komarów i pokrzywy? -
Stwierdził Vitold, a Carmen zgodziła się z nim skinieniem głowy, śmiejąc się pod nosem.
- Jasne, to pewnie jakaś bajeczka, którą wymyślili starsi żeby dzieci nie wchodziły do lasu. -
Powiedział Kristian.
Luisa milczała.
- Hej, Lui. Chyba nie wierzysz w tą starą legendę, co nie? -
Zapytała z lekkim niedowierzaniem Carmen.
- Oczywiście że nie, poprostu po przeczytaniu jakiejś dobrej książki jeszcze długo o niej rozmyślam -
Odpowiedziała, a kiedy wszyscy trafili na ulicę na której mieszkali, powoli, jeden po drugim rozchodzili się do swoich domów...

~~~~~~~~~~

Oto kolejna część mojej powieści, tu poznajemy głównych bohaterów i wchodzimy powoli w ich historię. Za błędy (jak są) przepraszam. Do następnego razu. Czas łowów nadchodzi... 💀

Kiedy cień wychodzi z lasu जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें