Co raz bliżej, i bliżej, i bliżej...

9 1 1
                                    

Pierwszy dzień po wejściu do lasu, Luisa, Carmen, Kristian i Vitold wciąż byli zszokowani po tym co zobaczyli w lesie. Jednak od kiedy są po za jego terenem już nie czują się obserwowani. Powoli dochodzą do siebie po tym dziwnym doświadczeniu.

***

Drugi dzień po wejściu do lasu, cała czwórka jest już spokojna. Pierwszy szok minął, a ich życie toczy się dalej bez zmian tak jakby nic się nie wydarzyło.

***

Trzeci dzień po wejściu do lasu, przyjaciele zaczęli z jakiegoś powodu czuć niepokój. Czują się nieswojo, jakby byli obserwowani. Starają się nie zwracać uwagi na to dziwne uczucie i całkiem dobrze im to idzie. Mimo wszystko w głębi duszy wiedzą że coś jest nie tak jak powinno.

***

Czwarty dzień po wejściu do lasu, znowu tej czwórce towarzyszy silne uczucie że są obserwowani, podobne do tego co czuli w lesie. Starają się trzymać razem. Nie wiedzą kto ich obserwuje, ani z której strony... to bardzo dziwne uczucie.

***

Piąty dzień po wejściu do lasu, przyjaciele zaczęli dostrzegać w różnych ciemnych miejscach fioletowe kropeczki. Jednak były one daleko od nich i od razu kiedy na nie spojrzeli one znikały. Nie mogli pozbyć się dziwnego uczucia bycia obserwowanym, wszystko wydawało im się wrogie. Myślą że zaczynają powoli wariować.

***

Szósty dzień po wejściu do lasu, cała czwórka zaczęła znajdować w różnych, często odwiedzanych przez nich miejscach dziwne fioletowe włosy. Były bardzo grube i szorstkie i przypominały raczej sierść. Pod koniec dnia znaleźli naprawdę dużo tych włosów, na tyle dużo że udało im się je spiąć małą gumką. Dalej czuli się zaniepokojeni tym że ktoś ich obserwuję, a teraz mieli na to dowód.

***

Siódmy dzień po wejściu do lasu, znaleźli jeszcze więcej włosów, a także znaleźli szarawe łuski. Bardzo twarde i ostre. Ale tym razem zaczęli znajdować je w swoich domach. To wszystko bardzo ich przerażało. Są co raz bardziej tym zmęczeni, mają problemy ze snem i koncentracją. Wydaje im się że zwariowali już na dobre. Wszędzie, gdzie by nie poszli, widzieli pojawiające się z nikąd fioletowe punkciki, które od razu znikały.

***

Ósmy dzień po wejściu do lasu, tego dnia zauważyli wyraźnie że źrenica ich lewego oka miała jasno fioletowy kolor, jednak nikt poza nimi tego nie widział. Wieczorem każde z nich miało po raz pierwszy okazję zobaczyć tego, który ich obserwuje od momentu w którym przekroczyli granicę z lasem. Widzieli go w tej samej kolejności co weszli do lasu.

Luisa: Leżała już w łóżku odwrócona w stronę ściany. Nagle poczuła jakiś lekki powiew, który rozdmuchiwał jej włosy. Była na wpół śpiąca więc próbowała to odgonić jednak nie mogła. Otworzyła leniwie oczy i odwróciła się w stronę powiewu. Nie mogła wyksztusić z siebie żadnego dźwięku, nawet jeśli chciała. Oblał ją zimny pot kiedy zobaczyła czworo oczu w ciemności i wyciągniętą w jej stronę ogromną łapę z której zwisał łańcuch. Po sekundzie dziwna istota  wybiegła z pokoju przez drzwi zamykając je z hukiem. Przez dobrą minutę Luisa nie mogła się ruszyć. W końcu postanowiła zapalić lampę i sięgnęła w jej stronę trzęsąc się na całym ciele.

Kristian: Siedział przed komputerem grając w jego ulubioną grę. Właśnie w słuchawkach rozbrzmiała muzyka oznaczająca zwycięstwo kiedy Kristian usłyszał jeszcze jeden dźwięk. Był to skrzypiący dźwięk drzwi od szafy. Odwrócił się i zamarł z przerażenia kiedy zobaczył tuż przed swoją twarzą potężne pazury, a wewnątrz szafy czworo oczu. Drzwi szafy zamknęły się z hukiem. Młody chłopak patrzył na nie jeszcze przez chwilę. Nie wiedząc co robi wstał z krzesła, podszedł do szafy i otworzył szeroko drzwi... W szafie nie było niczego poza ubraniami.

Vitold: Właśnie wracał z kuchni z konewką pełną wody. Chciał jeszcze przed spaniem podlać swoje rośliny. Wszedł do pokoju i zaczął od podlewania kwiatów na komodzie, następnie te większe które stały na podłodze. Potem podszedł do parapetu i zaczął po kolei podlewać rośliny na nim stojące. Kiedy skończył w konewce było jeszcze trochę wody. Spojrzał w okno, w swoje odbicie w nim. Coś nagle przykuło jego uwagę, coś co stało tuż za nim i prubowało go dotknąć lub złapać w potężną łapę. Odwrócił się, ale nic tam nie stało tylko drzwi lekko się przymknęły. Zamarł z przerażenia, a konewka wypadła mu z rąk rozlewając wodę dookoła.

Carmen: Siedziała czytając książkę w swoim łóżku. Właśnie przewracała stronę książki kiedy poczuła jak materac łóżka lekko się ugiął nie daleko jej stóp. Nie zwróciła na to większej uwagi do póki nie stało się tak po raz drugi. Położyła książkę na swojej klatce piersiowej i spojrzała w stronę swoich stóp. W ciemności widziała cztery fioletowe punkty i potężną łapę zakończoną długimi szponami. Odsunęła się ale nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku. Po chwili oczy i łapa zniknęły pod łóżkiem. Siedziała tak jeszcze przez około minutę aż postanowiła zajrzeć pod łóżko. Powoli podeszła do krańca na czworaka, schyliła się i zajrzała... Nic tam nie było.

***

Nagle w jednej chwili na komunikatorze na grupie gdzie byli: Luisa, Carmen, Kristian i Vitold wyświetliły się cztery wiadomości od każdego z nich o treści: "Widziałam/em potwora"...

~~~~~~~~~~

Oto kolejny rozdział mojej powieści. Napisałam go dość szybko. Liczę że wam się spodobał. A oto mini spoiler: Następny rozdział będzie opisywał zniknięcie czwórki śmiałków w noc z ósmego dnia od wejścia na dziewiąty. Za błędy (jak są) przepraszam. Życzę miłego czytania i do następnego razu.

Kiedy cień wychodzi z lasu Where stories live. Discover now