Rozdział 9: Dalej brniemy w dół

919 89 11
                                    

Tytuł rozdziału pochodzi z piosenki A Fine Frenzy – Rangers


Milczenie tłumu było jedyną odpowiedzią na pytanie urzędnika.

— Doskonale, doskonale — powiedział radośnie starszy mężczyzna. Wyciągnął różdżkę i wydobył pozłacany akt małżeństwa oprawiony w rulon. Rozłożył go przed Hermioną i Draconem.

— Draconie Malfoyu, jeśli jesteś zdrowy na umyśle, proszę, przed wszystkimi zebranymi tutaj dziś świadkami, wpisz swoje nazwisko w pierwszym wierszu.

Zdrowy na umyśle? Nie... przepraszam, stary. Od pierwszego łyku Ognistej Whisky na dziewiętnastych urodzinach Blaise'a jestem absolutnym bęcwałem.

Draco podpisał się pawim piórem, na którego użycie nalegała matka. Było ekstrawaganckie i nietuzinkowe, bez wątpienia w stylu Narcyzy.

— Doskonale, doskonale — powiedział urzędnik, gdy Draco skończył. — Hermiono Granger, jeśli jesteś zdrowa na umyśle, proszę, przed wszystkimi zebranymi tutaj dziś świadkami, wpisz swoje nazwisko w drugim wierszu.

Hermiona zabrała pióro z rąk Dracona i podpisała się pod nim, ukrywając zaskoczenie, gdy papier zajaśniał i zniknął, kiedy tylko oderwała od niego dłoń.

— Doskonale! — ryknął urzędnik.

Draco zamknął oczy, próbując zachować resztki zdrowego rozsądku. Jeśli ten drań powie jeszcze raz „doskonale", to wbiję mu to pióro w oko.

— Jestem zaszczycony, mogąc jako pierwszy ogłosić was małżeństwem. Panie Malfoy, może pan pocałować małżonkę.

Cholera... miałem nadzieję, że o tym zapomni.

Hermiona i Draco... a także połowa gości... zwrócili się w stronę dźwięku chichotu dochodzącego z pierwszego rzędu. Zane i Wolf śmiali się w dłonie, nieświadomi, że przerywają właśnie ceremonię.

— Będą się całować... bleee! — powiedział Wolf do Zane'a.

— Ale fujka! — zapewnił Zane swojego przyjaciela. — Mój tata nie zrobiłby czegoś fuj.

— Zanie Malfoyu — rozbrzmiał barytonowy ton Lucjusza. Zane spojrzał na swojego dziadka, a uśmiech natychmiast zniknął mu z twarzy. Wolf, bystry chłopak, zrobił to samo. — Czy skończyłeś już z tymi głupstwami?

Zane i Wolf pokiwali głowami z oczami wielkimi jak pięciozłotówki.

Lucjusz raz skinął głową, a następnie gestem poprosił urzędnika o kontynuowanie.

— Tato, nie całuj mamusi... to fujka! — krzyknął Zane, jasno przedstawiając wszystkim swoje obawy.

Policzki Hermiony zrobiły się gorące i wiedziała, że ​​musiały płonąć rumieńcem. Draco wyglądał na gotowego coś powiedzieć, bo jego policzki również się zaróżowiły. Gdyby Hermiona nie była skrajnie zawstydzona, uznałaby, że mężczyzna wyglądał całkiem uroczo.

Donny, siedząca obok chłopców, pochyliła się do nich.

— Mamy i tatusiowie cały czas się całują, Zane. Tak się właśnie robi. Kiedy sam się ożenisz, też pocałujesz swoją żonę.

Zane wyglądał na przerażonego, podobnie jak Wolf.

— Nigdy nie pocałuję dziewczyny. To fuj!

Donny przewróciła oczami.

— Uwierz mi, kiedyś zmienisz zdanie. Teraz, proszę, bądźcie cicho, żebyście nie wprawili swoich rodziców w dalsze zakłopotanie. Nie chcę słyszeć ani piśnięcia, jasne?

[T] Cudowna Parodia Bliskości | A Wonderful Caricature of Intimacy | DramioneHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin