Rozdział 1

1.5K 107 8
                                    

Usłyszałam wycie wilka. Było przeraźliwe i smutne. Otworzyłam oczy i po raz kolejny próbowałam dość do tego kim jestem. Wilk zawył znowu. Przez chwilę miałam wrażenie, że stoi pod moim oknem ale kiedy wyjrzałam nikogo ani niczego nie było. Byłam sam. Jak zawsze... Podeszłam do lustra. Byłam bledsza, obraz stawał się coraz bardziej rozmazany. Podniosłam czarny plecak i wyszłam na autobus. Kiedy wsiadłam zaczęłam wzrokiem szukać mojego frajera. Z Kamilem znałam się od wielu lat. Ma ok. metr osiemdziesiąt, brązowe włosy i zielone oczy. Zawsze pozytywnie nastawiony. Czasem myślę że ktoś mu uśmiech przykleił do twarzy...ja nawet minuty nie potrafię wytrzymać uśmiechając się, a on może dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu i tak cały rok... to nie żarty on uśmiecha się nawet jak śpi. (Wiem bo byłam z nim na obozie). Otrząsnęłam się i spojrzałam jeszcze raz na niego. Nawet przez chwilę wydało mi się że cieszy się na mój widok.

-Siema. -  Powiedziałam nieco zaspana.

-No witam królewnę. - Lekko się zaśmiał.

-Czy ja ci wyglądam na jakąś ciapcią księżniczkę? - Spojrzałam na niego nieco srogim wzrokiem.

-Marti przecież wiesz że żartuję. - Puknął mnie lekko w ramię żebym się uśmiechnęła.

-Oczywiście królewiczu. - Chciałam się na nim odegrać jednak jemu przypadł ten tytuł do gustu.

-Och nie przesadzaj, a tak w ogóle dobrze się czujesz? Powinnaś więcej czasu spędzać na słońcu. - Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.

-Dlaczego? - Byłam wykończona jego ciągłymi zagadkami.

-Skórę masz strasznie bladą. - Chciał mi pokazać ,ale cofnął się widząc moje spojrzenie.

-No normalnie geniusz...

-Ale ja mówię serio że masz skórę lekko filetową. No i troszkę niebieską też. - W jego oczach widać było troskę i szczerość.

-Nie wieżę ci, masz lusterko? - Zaczęłam teatralnym tonem.

-Mi nie wierzysz, a mojemu lusterku tak? - Udawał obrażonego lecz po tych wszystkich latach jestem pewna na sto procent, że to jego udawany foch na złamanie mnie.

-Tak. - Tym razem nie zamierzałam mu odpuścić.

-Proszę. - Wyciągnął lusterko z plecaka i mi je podał. - Ale to i tak skandal, ty jesteś dziewczyną i powinnaś nosić takie rzeczy. - Ciągnął swój ,,obrażony'' ton i minę dalej.

-Tylko po co? Skoro ty to nosisz. To... Gdzie ta piękna barwa? - Wyszło na to ,że nie potrafię posługiwać się lusterkiem (mimo, że to nieprawda) - Źle je trzymałam... Raczej w oprawie niczego nie zobaczę... Starałam się,  żeby jednak wyglądało to na zabawę taką jak długopisem.

-Tu, - Pokazał - Na szyi ci się kończy. - W końcu się odważył.

To wyglądało tak jak by fioletowe i niebieskie linie oplatały część mojej szyi i rąk. Dziwne....Jeszcze rano tego nie miała... Przyznać trzeba było, że nawet ładnie to wyglądało jednak gdy tylko dotknęłam jednej z linii, wszystko co obejmowała zaczęło mnie piec.W tej chwili autobus się zatrzymał. - Byliśmy obok samej szkoły...niestety.

-Co masz pierwsze? - Zapytałam żeby zmienić temat.

-Polski, a ty? - Zapytał z taką miną, że aż mi się go szkoda zrobiło... To ja już z większym entuzjazmem idę na sprawdzian z chemii.

-W-f ale tak strasznie nie chce mi się na niego iść. - Mówiłam serio.Nigdy nie lubiłam tej lekcji.

Razem z Kamilem poszliśmy do szatni i jak co dzień mijał tam nas Robert. Był to wysoki chłopak o brązowych włosach i ciemnych oczach. Nie wiem czemu ale zawsze na jego widok na mojej twarzy pojawiał się lekki uśmiech. Jednak tego dnia coś się zmieniło. Po raz pierwszy w życiu uśmiechnął się do mnie. Czyli są dwa wyjścia albo przestał łazić za Miriam (taka wredna...nie dokończę, z resztą gdybyście mieli ją w szkole...przepraszam, w klasie to też byście ją znienawidzili) albo zauważył te piękne zdobienia. Z zamyślenia wyrwało mnie puknięcie Kamila.

-Jeszcze się za nim oglądasz? - Był bardzo zdziwiony o ile nie rozbawiony.

-Ja się za nikim nie oglądam. - Sprzeciwiłam się.

-Ta...wmawiaj to sobie i wszystkim dookoła... - Przewrócił oczami i uniósł jedną brew.

-Mówię serio. - Spojrzałam na niego całkiem szczerze ,chodź sama straciłam pewność do tego co mówię.

-Dobra, spoko nie szukam problemów. - Uniósł ręce do góry i uśmiechnął się - To kiedy gramy w skate? - Opuścił ręce i przysunął się lekko do mnie.

-Nie wiem ,a co? - Nie chcąc czyścić całej ławki wstałam.

-Może dzisiaj? - Zrobił swoje oczy pełne nadziei. Zupełnie tak jak by chciał mnie do czegoś namówić.

-Po co i tak przegrasz... - Zażartowałam mimo,  że to była prawda. On sam uczył mnie jazdy na desce i trików, a teraz w każdej rywalizacji przegrywa ze mną.

-Ostatnio wygrałem. - Wyprostował się żeby pokazać mi kto tu rządzi.

-To było zanim nauczyłeś mnie trików. 

-A no tak... 

-To do następnej przerwy. - Obróciłam się i pospiesznie odeszłam. 

Przechodząc obok łazienek usłyszałam obłąkany krzyk. Wahałam się czy tam wejść. Zajrzałam trochę niepewnie do łazienki przez uchylone drzwi, ale nikogo tam nie było. Zdziwiłam się. Może mi się ty przesłyszało?  Zrobiłam kilka niepewnych kroków. Znowu coś usłyszałam. Zatrzymałam się. Poczułam przeraźliwy ból. Oparłam się o ścianę i złapałam jedną rękom za głowę. Wtedy ktoś złapał mnie za gardło. Próbowałam się wyrwać ale na marne. Po raz kolejny poczułam ból. Obraz całkiem się rozmazał...

----------------

Witaj drogi czytelniku ♥

Zapraszam cię do świata pełnego mrocznych tajemnic. Jeśli rozdział ci się spodobał lu zaciekawił to proszę o zostawienie gwiazdki :)(Z góry dziękuję za słowa krytyki dzięki, którym będę mogła wprowadzać ewentualne poprawki :) ).

Wataha [zawieszone]Where stories live. Discover now