Zawsze

1.4K 74 48
                                    

Łapię cię w ramiona.

Mam gdzieś, że w każdej chwili, ktoś może nas przyłapać.

Pcham cię na ścianę, tak jak zawsze lubiłaś. Miażdżę twoje słodkie usta pocałunkiem. Jęczysz cicho, co doprowadza mnie na skraj męskiej wytrzymałości.

Walczysz.

Walczysz o swoją duszę z moimi zachłannymi palcami, chociaż i tak wiesz, że przegrasz.

Zawsze przegrywasz.

Udajesz niedostępną, chociaż już teraz cała płoniesz.

Jest dość późno, a nasze pragnące coraz więcej ciała, skrywa mrok korytarza Ministerstwa. Słyszę zbliżające się kroki. Oplatam cię ramionami i chowam nas w całkowicie zaciemnionej wnęce w ścianie. Przytykam dłoń do twoich napuchniętych z pożądania ust, nakazując być cicho.

Dwóch pieprzonych Aurorów, postanowiło sobie zrobić spacer po korytarzu.

Przechodzą i nikną za zakrętem, a ja znów mogę się w tobie zatracić.

Szarpiesz się niczym lwica, chcesz drapać, ale unieruchamiam cię, łapiąc nadgarstki jedną dłonią i wyciągając ponad twoją głowę.

Jesteś zdana na moją łaskę, skarbie.

Rzucasz przekleństwami, co w twoich kobiecych ustach brzmi dość zabawnie.

Całuję cię, by zjechać niżej, na szyję i obojczyk. Kąsam, chcąc ci dać znać, że zawsze będziesz moja, nie ważne, czyje nazwisko nosisz.

Czekam, aż się poddasz, co zawsze trwa dość długo.

Szepczę, jak cholernie cię pragnę i jak boleśnie odczuwam każdy dzień z dala od twojego gorącego ciała.

Splatam nasze dłonie, a wtedy zahaczam o złoty krążek na twoim serdecznym palcu.

Czuję, jakby ktoś trzasnął mnie w twarz.

Nie zamierzam udawać, że wcale mnie to nie rusza. Uświadamiam ci po raz kolejny, jak bardzo nienawidzę tego pieprzonego rudzielca, który zwinął cię sprzed mojego nosa.

Ukradł, przywłaszczając twoje ciało i duszę, jakbyś zawsze była jego.

A byłaś moja.

Przez cały pieprzony ostatni rok szkoły byłaś moja!

Pogrążeni w ciemnościach, przypominasz mi, że sam cię oddałem w jego ręce. Uciekłem z pola walki, gdy najbardziej mnie potrzebowałaś.

Masz rację.

Uciekłem jak tchórz.

Bałem się konsekwencji.

Przecież byłem zamieszany w to całe gówno po szyję. Jednak, gdy to piekło się skończyło, pęta Czarnego Pana zniknęły i znów byłem wolny, zacząłem cię szukać.

Szukałem po całym pieprzonym świecie, by pewnego dnia dowiedzieć się, że szukam nie Granger, a...

Weasley.

Mdli mnie na samą myśl, że należysz do tej rodziny.

Mogłaś wybrać każdego, a wybrałaś najgorszą imitację czarodzieja.

Puszczam twoje dłonie i przykładam do szczupłej szyi. Zaczynasz ciężej oddychać, czekając na kolejny mój ruch.

Znów cię całuję, głębiej i namiętniej, dając ci tym znać, że nadal działasz na mnie jak siedem lat temu.

Zawsze / Miniaturki DramioneWhere stories live. Discover now