II

1K 42 19
                                    

Zapadła niezręczna cisza.
Rose wydawała się nieco zawstydzona jak i poirytowana postawą Elizabeth.
Nie lubiła tej jej pewności siebie, którą zapewne odziedziczyła po bracie.
Nawet gdy wytknęło się jej błąd prosto w oczy, to nadal przyjmowała godną huncwota postawę.
Czarnowłosa więc posłała pozostałej trójce zirytowana spojrzenie spod swoich długich rzęs i wróciła do układania swoich loków.

-Wybierasz się gdzieś Marsh? - Cassie wiedziała jak szybko zmienić temat zanim znów przejdzie on na Blacka, wprawiając Elizabeth w szał.
-Może - dziewczyna uśmiechnęła się lekko do swojego odbicia w lustrze.
Potter posłała Elenie spojrzenie godne męczennika, doskonale wiedząc, że za moment zacznie się prawdziwa męczarnia.
-A wy? - tu Rose uniosła wzrok na współlokatorki. - Zamierzacie cały piątkowy wieczór siedzieć w dormitorium?

-Tak. - ciemnowłosa wzruszyła ramionami.
-NIE! - zaprzeczyła szybko Elena.
Blondynka uniosła zdziwione spojrzenie na różowowłosą, podobnie jak reszta.
-To jak w końcu? - dopytywała z nutą wątpliwości w głosie czarnowłosa.
-No zostaje..
- Wychodzimy do chłopców i robimy z nimi małą imprezę - Watson szybko weszła w zdanie przyjaciółce.
-Aha. - Rose spojrzała na nią z przymrużonymi oczami, ale zaraz potem wróciła do swoich zajęć.

Dziewczęta z ulgą stwierdziły, że dała się na to nabrać i mają spokój od dalszych rozmów, kiedy to, dosłownie chwilę potem usłyszały jej dociekliwy, niesamowicie irytujący głos.
-Potter... - zagadnęła niewinnie nawet na nią nie patrząc. - Spędzasz z tamtą czwórką większość czasu. Który z nich to Twój chłopak? Oczywiście wiem, że James odpada, bo...
-Ej, ej, ej! - Elizabeth wręcz zaskrzeczała. - Proszę się tu nie zapędzać!
Czarnowłosa jeszcze chwilę patrzyła na swoje odbicie w lustrze, po czym sięgnęła po tusz do rzęs.

-To Black? - zapytała z pewnością w głosie.
-Co?! Nie! - Potter aż wstała zirytowana ciągłym wspominaniem o Syriuszu.
-Dziwne... Pettigrew? - kontynuowała swoje zgadywanki Rose, na co Elizabeth posłała jej spojrzenie wyglądające jakby co najmniej straciła zmysły.
-Z tego co wiem to on ma dziewczynę... - wtrąciła ostrożnie blondynka.
-Więc Lupin. Wiedziałam. - rzekła z przekonaniem czarnowłosa, wstając z zamiarem wyjścia.

-Czekaj! Nie wiem co ty sobie w tym małym móżdżku ubzdurałaś, ale...
-Cssi - dziewczyna uciszyła Elizabeth gestem ręki. - Nie tłumacz się. Nikt się nie dowie. W sumie to nawet urocza z was para.
Uśmiechnęła się w jej stronę serdecznie, chociaż w oczach całej trójki wyglądało to bardziej jak ktoś, kto dopiero co posmakował cytryny.
Ciemnowłosa chciała dalej się kłócić, jednak jej współlokatorka już zniknęła za drzwiami.
-O nie. - szepnęła blondynka z przestrachem.
-Jak ja jej zaraz...

Elizabeth poderwała się z łóżka i ruszyła za Rose, chcąc ją powstrzymać przed  rozpowiedzeniem tego wszystkim dookoła.
Za nią pędem ruszyły jej przyjaciółki.
-Elizabeth, przemoc to nie rozwiązanie pamiętasz? - krzyknęła do niej różowowłosa, wybiegając z pokoju.
Tam zastały ich "przeukochaną" współlokatorkę rozmawiającą z rozbawionymi do granic możliwości huncwotami i czerwonym na twarzy Remusem, który chyba był bardziej zakłopotany niż James gdy McGonagall weźmie go do odpowiedzi.

-Cholera - sapnęła Potter, chcąc się wycofać, jednak w tym samym momencie czarnowłosa ją zauważyła.
-Och... Twoja dziewczyna już jest. - Tu zwróciła się do Lupina. - No cóż. Nie będę wam przeszkadzać oraz życzę udanej imprezy! - zaświergotała po czym udała się do wyjścia.
-Czekaj tu Marsh! - wrzasnęła rozwścieczona Elizabeth, ruszając po schodach na dół.
Kilkoro Gryfonów odrabiających w Pokoju wspólnym lekcje, odwróciło głowy.
-Nie ma sensu Lizzie. - westchnęła Cassie.
-Właśnie. To monstrum już sobie poszło i zapewne szybko jej nie znajdziemy. - dodała Watson.
-Elena... - głos blondynki zdawał się być zupełnie zmęczony życiem z różowowłosą.
-No co? Przecież mówię prawdę.

Brown już nic nie zdążyła na to odpowiedzieć, bo Huncwoci zdecydowali się wreszcie do nich podejść.
-No, więc Luniek hm? - zaczął Black ze swoim firmowym uśmiechem.
- Jak dużo zdążyła wypaplać? - zapytała zrezygnowana Elizabeth.
-Myślę, że wystarczająco - odparł cicho Remus. - Oni nie dadzą nam spokoju.
W oczach Jamesa dało się zauważyć dziwny błysk, który świadczył o tym, że właśnie wpadł na nowy plan dręczenia siostry.
- Zaraz, zaraz... - uśmiechnął się szeroko, a Elizabeth już wiedziała, że nie może się to dobrze skończyć. - "Wypaplała"? Czyli jednak jest coś na rzeczy hm?

Dziewczyna spłonęła rumieńcem, sama nie wiedząc, czy ze złości, czy ze wstydu.
-Wcale nie! - próbowała się jeszcze bronić, gdy to Syriusz szturchnął ją zaczepnie.
-Oj no nie wstydź się. - powiedział rozbawiony. - Mogłaś od razu powiedzieć, że nie chcesz się ze mną umówić, bo Luniek wpadł Ci w oko.
-Nie chcę się z tobą umówić, bo straszny z ciebie palant. - prychnęła Potter, starając się zachować pewność siebie, jednak w tej sytuacji, kiedy stała tam cała czerwona na twarzy, ciężko było coś ugrać.
-Jasne, jasne. Lizzie słońce, nie tłumacz się już tak. - mówiąc to poklepał ją przyjacielsko po ramieniu.

Chłopak doskonale wiedział, że jego słowa tylko rozjuszą dziewczynę. Miał już duże doświadczenie w tej dziedzinie, gdyż będąc starszym bratem uważał za swą powinność dokuczanie młodszemu bratu. Oczywiście nie przesadnie, bo Regulus wyjątkowo upodobał sobie skargi do matki.
Kiedy jednak siostra jego przyjaciela przybyła do Hogwartu na swój pierwszy rok, stała się ona jego nowym celem.
Oczywiste było, że uważał ją za swoją przyjaciółkę, a z biegiem lat wręcz za siostrę i nie robił tego by sprawić jej przykrość.
To były jego zdaniem "Niewinne przekomarzanki, które muszą występować, bo inaczej byłoby nudno".
Poniekąd miał rację. Zapewne jeszcze przyszedłby czas, kiedy to wszyscy zatęskniliby za młodzieńczymi latami i codziennymi kłótniami tej dwójki.

-Zamknij się Black. - mruknęła pod nosem ledwie słyszalnie.

Shut up Black! /Syriusz Black Onde as histórias ganham vida. Descobre agora