Rozdział 4

564 24 2
                                    


Resztę lekcji spędziłam na obserwowaniu nowego chłopaka. Zachowywał się dość normalnie jak każdy uczeń. Uczestniczył w zajęciach, pomagał nauczycielom, grał w kosza. Jednak najbardziej zastanawiało mnie to dlaczego nie rozmawia z innymi osobami tylko trzyma się na uboczu. Rozumiem, że może być nieśmiały w dodatku nikogo nie zna, bo to jego pierwszy dzień w szkole, problem jest w tym, że nawet nie udaje zainteresowanego innymi uczniami. Co chwilę podchodzi do niego jakaś dziewczyna i zagaduje, nachylając się by pokazać swój biust, jednak ku mojemu zdziwieniu, nawet na nie nie spojrzał. Przynajmniej nie zgrywa jakiegoś szkolnego badboya. Nienawidzę takiego typu. 

-Ten koleś jest dziwny.- powiedziałam na głos. 

-Nie on, ale ty jesteś dziwna.-podskoczyłam zaskoczona na dźwięk głosu Scarlett. Obydwie stałyśmy ukryte za trybunami i obserwowałyśmy z oddali Skylera kopiącego samotnie piłkę do bramki.- Bawisz się w stalkerkę czy co? 

Próbowałam uspokoić oddech i przewróciłam oczami szukając odpowiednich słów jakich mogłam użyć w tej chwili. 

- Czy ty zawsze musisz się we wszystko wtrącać?- burknęłam a następnie szybko przyciągnęłam ją bliżej siebie zauważając, że czarnowłosy spogląda w naszą stronę.- Na Boga, bądź, że cicho.

 Jeżeli by nas teraz zobaczył to koniec. Nie mogłabym kontynuować dalszych obserwacji i dowiedzieć się kim tak naprawdę jest. Za każdym razem, gdy na niego patrzę dostaję dreszczy a jego wzrok wydaję się być strasznie znajomy, chociaż podobno spotkaliśmy się pierwszy raz w życiu. On może być kluczem do rozwiązania moich pytań. Brakującym kawałkiem układanki, dzięki któremu w końcu  dowiem się dlaczego to wszystko mi się przytrafia i czemu tak się czuję. Może ma to samo co ja? Może jesteśmy tacy sami? Nie będę musiała dłużej kroczyć po tej głębinie, ale w końcu z niej wypłynąć.

 -Nie będę, ale muszę chociaż znać powód dlaczego tak się zachowujesz.-wyjrzała zza czerwone krzesło po czym westchnęła przeciągle.- O cholera, czy ty widzisz to ciałko? 

Jęknęłam zirytowana widząc jak blondynka wpatruje się z marzycielskim spojrzeniem w plecy chłopaka. Szturchnęłam ją lekko na co spiorunowała mnie wzrokiem, jednak zamiast coś powiedzieć westchnęła jeszcze głośniej szeroko otwierając oczy. Gdy dowiedziałam się czym była tak zaskoczona przez chwilę wstrzymałam oddech. Skyler przejechał swoją dłonią po czole po czym naciągnął bardziej czerwoną koszulkę z numerem szesnaście. Myślałam przez chwilę, że ją zdejmie, ale myliłam się. Na tą myśl poczułam jak palą mnie policzki. Odwróciłam się szybko ichrząknęłam.

 Dlaczego jestem taka zawstydzona? 

- Chodźmy już. 

- Zwariowałaś do reszty? Ty idź ja zostaję tutaj.- Złapałam dziewczynę na rękę i gwałtownie pociągnęłam w stronę tylnego wejścia prowadzącego do sali gimnastycznej. Próbowała się wyrwać lecz bezskutecznie. Podczas naszej szarpaniny, z tyłu odezwał się czyiś głos. 

-Baby się biją.- obydwie spojrzeliśmy w stronę dźwięku. Przed nami stało trzech chłopców w koszulkach takich samych jaką miał wcześniej Skyler. Najwyższy z nich odbił parę razy piłką nożną o ziemię a następnie uśmiechnął się zerkając kątem oka na swoich kolegów. Zmrużyłam zirytowana oczy zażenowana jego zachowaniem. Właśnie tego typu chłopcy wkurzają mnie najbardziej. Przystojni, napakowane półgłówki, którzy uważają siebie za fajnych, a wszystko co powiedzą spotka się oczywiście ze śmiechem swojej grupki, która jest nie lepsza niż jej przywódca. Krótko mówiąc, niedojrzali idioci.

 -Na co się gapisz? Kobiety nigdy nie widziałeś?- warknęłam w jego stronę na co prychnął. 

-U jednak umiesz mówić. - pokręcił głową rzucając we mnie wściekle spojrzenie brązowych tęczówek. Miał strasznie długie nogi, a jego blond z zafarbowanymi na zielono końcówkami teraz były w nieładzie. - Łap.- dodając to, zamachnął się i z całej siły rzucił we mnie piłką w twarz. 

Biała WilczycaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon