Smak Pożądania (+18)

543 28 6
                                    

Cześć!

Zapraszam serdecznie na gorącą miniaturkę, stworzoną w ramach tegorocznej edycji Kinktobera, zorganizowanej przez grupę Dramione PL oraz discorda.

*~*~*

– Mądrzysz się, Granger. 

– Dla głupiego nawet najprostsze słowa będą brzmiały jak wymądrzanie się. 

–  Nie drażnij mnie. Sprawdź lepiej, czy nie ma cię gdzie indziej. 

Milczenie w sali konferencyjnej zaczyna być niemal namacalne. Wszystkie pary oczu przeskakują kolejno między jedną, a drugą stroną konfliktu - między mną, a nim.
Mrużę powieki, podnoszę dokumenty i przyciskam je do piersi. 

–  Z przyjemnością znajdę miejsce, w którym cię nie ma, Malfoy –  warczę. Unoszę głowę do góry, wykrzywiam usta w sztucznym uśmiechu. –  Dziękuję wszystkim za spotkanie. W imieniu Ministra Magii proszę o stawienie się na kolejnym zebraniu za tydzień, o tej samej porze. 

Kiwam lekko głową na pożegnanie, wysyłam ostatnie spojrzenie Malfoyowi i wychodzę za drzwi. Dopiero w połowie korytarza pozwalam sobie na ściągnięcie maski. Serce w oczekiwaniu obija się o żebra, policzki nabierają koloru. Zerkam na zegarek, mam pół godziny przerwy. Nie obracając się za siebie wchodzę do windy i wjeżdżam na rzadziej używane, ósme piętro.

*

Stoję przy zaczarowanym oknie i spoglądam na iluzję deszczowej pogody, rzeczywiście obejmującej Londyn nad nami. Zaczynam się już denerwować, gdy nagle słyszę ciche skrzypnięcie drzwi. Światło wpadające z korytarza na moment pokrywa ciemną podłogę i znika, gdy się zamykają. Pomieszczenie momentalnie wypełnia cudowny zapach kawy z domieszką mięty. Nie obracam się. Zamiast tego przymykam powieki, chłonę ulubiony zapach i pozwalam, by mój towarzysz podszedł bliżej. 

Nie każe mi długo czekać. Biorę zaledwie dwa wdechy, nim silne, męskie ręce obejmują mnie na wysokości pasa, kładąc duże dłonie na brzuchu. Pozwalam przyciągnąć się bliżej, przylegam do jego klatki piersiowej, kładę głowę w zagłębieniu między ramieniem i szyją.   

– Piękne przedstawienie, panno Granger –  odzywa się miękko. Jego oddech pieści płatek ucha, przywołuje gęsią skórkę. Przygryza lekko to samo miejsce, całuje w zagłębienie szyi. Uśmiecham się, z wciąż zamkniętymi oczami. 

–  Nikt się nie domyślił? 

–  Nikt –  czuję, że kręci głową. Jedną ręką wciąż mnie obejmuje, wskazującym palcem drugiej dłoni zaczyna kreślić ścieżkę od mojej skroni, przez policzek i zakryte koszulą, zagłębienie między piersiami. Łapie za brzeg spódnicy, podwija lekko w górę. Drżę. –  Pół roku tej samej zabawy i dalej nikt, niczego się nie domyślił. 

Całuje mnie za uchem, wzruszam ramionami. Nie mówię ani słowa o coraz śmielszych domysłach moich przyjaciół. Niczego nie potwierdziłam, nie poruszałam z nimi tego tematu - wiem jednak, że w końcu nadejdzie moment, gdy będę musiała to zrobić. 

– Praktyka czyni mistrza –  mówię w końcu. –  Ale przyznam, dziwi mnie, że wciąż nikt nie nabrał podejrzeń.

Prawie nikt. 

Odrywa się na moment, patrzy mi w oczy. Jego tęczówki przypominają kolorem burzowe niebo za oknem. Są piękne, wciągające, pełne bliżej nieokreślonego uczucia. 

– Dobra nasza.

Przyglądam mu się chwilę, analizuję jego słowa. Staram się zrozumieć, czy znaczą dla mnie to samo, co dla niego. A jeśli nie… to jaką niosą treść? 

Miniaturki -DramioneWhere stories live. Discover now