Rozdział 02

2.2K 147 9
                                    


Naira

Z szerokim uśmiechem położyłam się na swym wielkim łożu.
W końcu w domu - pomyślałam.
Tak bardzo tęskniłam za tym miejscem. Miejscem, gdzie przecież się wychowałam. Tu było moje miejsce na ziemi i nikt tego nie mógł zmienić.
Choć w zasadzie... Czy ja byłam gdziekolwiek poza Lothlórien czy Rivendell? Nie. Bo taka była wola matki i ją szanowałam.
Zmęczona długą podróżą zamknęłam oczy. Sen przyszedł niemalże natychmiast.

Stałam nad brzegiem rzeki. Ptaki ćwierkały wesoło, dźwięki harf były doskonale słyszalne.
Zakochana w elfickiej muzyce zamknęłam oczy, poddając się magii płynącej z tej muzyki.
- Szukałem cię.
Zaśmiałam się radośnie, zwracając twarz ku słońcu.
- Więc szukaj mnie nadal. - odparłam radośnie, wkładając swe bose nogi do przyjemnie zimnej wody.
Usłyszałam jak podchodzi bliżej mnie, mimo to nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem.
- Kochasz go?
Prychnęłam cicho, przewracając swymi oczyma.
- Kogo? Ja nie znam tego uczucia.
Mężczyzna zaśmiał się ponuro. Zrobiłam krok przed siebie, a fale przyjemnie odbijały się od moich nóg.
- Gdybyś go nie kochała, Galadriela nie ogłosiła by zaręczyn. Choć nie powiem, dowódca straży lasów Lórien... Dobre stanowisko.
Zamarłam. Na nic więcej nie było mnie stać.
- O czym... O czym ty mówisz, Aragornie?! - oburzyłam się. Odwróciłam się, ale nie było mi dane zobaczyć twarzy mego rozmówcy.
Obudziłam się.

Otworzyłam oczy, po czym rozejrzałam się po pokoju. Słońce dopiero wschodziło, a jego promienie oświetlały mą komnate.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, rozglądając się wokoło. Przeczucie podpowiadało jej, że nie jest sama.
- Ktoś tu jest? - zapytała, a odpowiedział jej perlisty, kobiecy śmiech.
- Przyszłam cię powitać, lecz spałaś, więc postanowiłam poczekać
Uśmiech rozjaśnił mą twarz. Szybko wstałam z łoża i wpadłam w objęcia elfki.
Galadriela objęła mnie mocno i czule, tak jak potrafi tylko matka.
- Mateczko, tak bardzo tęskniłam.
Jasnowłosa pocałowała mnie w czoło, po czym odchyliła się nieco, aby lepiej mi się przyjrzeć.
- Widzę, że coś cię męczy, Nairo...
Pokiwałam głową, po czym usiadłam na łóżku. To samo uczyniła królowa Lothlórien.
- Miałam sen. Rozmawiałam w nim z Aragornem. Była mowa o mym ślubie...
Galadriela niespodziewanie zbladła.
- Matko, coś się dzieje? - zapytałam. Moja rodzicielka wstała gwałtownie i ruszyła w stronę drzwi.
- Porozmawiamy przy śniadaniu, dobrze Nairo?
To nie było pytanie tylko stwierdzenie. Gdy to powiedziała... Po prostu wyszła.

***

Do sali jadalnej weszłam z szybko bijącym sercem. Bałam się okropnie, może dlatego, że matka również była zestresowana.
Usiadłam za stołem, na wyznaczonym dla mnie miejscu, uprzednio kłaniając się mym rodzicom.
Posiłek spożywaliśmy w milczeniu. Jednak jedzenie, pomimo iż było pyszne, nie przechodziło mi przez gardło. W końcu nie wytrzymałam.
- Ojcze, matko... Czy poinformujecie mnie, o co chodzi? - zapytałam, a rodzice popatrzyli po sobie lekko zmieszani.
- Nairo, ukochana ma córko... - zaczął Celeborn, ale od razu mu przerwałam.
- Powiedz w czym rzecz, ojcze.
Patrzyłam to na ojca, to na matkę. Byłam zdezorientowana, przerażona i ciekawa zarazem.
- Jesteś już dorosła. Aby zapewnić ci dostojne i stabilne życie, postanowiliśmy z twym ojcem wydać cię za mąż... Lecz nie będzie to byle kto. Wciąż zastanawiamy się nad dwoma kandydatami. Haldir lub Aegnor...
Zachłysnęłam się powietrzem, słysząc słowa matki.
- Słucham?! Ja... Ja i oni... Nas nic nie łączy!
Matka spojrzała na mnie niepewnie, jednak po chwili ten wyraz zniknął z jej twarzy.
- Masz z nimi bardzo dobre relacje. A poza tym zarówno Haldir jak i Aegnor są gotowi poświęcić za ciebie życie.
Wstałam gwałtownie od stołu i zaczęłam nerwowo chodzić po sali.
- Haldir... On jest moim mentorem, doradcą, niczym więcej. - rzekłam.
- A więc Aegnor. - oznajmił mój ojciec, po czym wstał od stołu. - Postanowione.
- Nie, nic nie jest postanowione! On jest dla mnie ważny, owszem. Ale kocham go jak brata, nic więcej.
Celeborn spojrzał na mnie gniewnie.
- Jesteś dorosła, czas już na wydanie cię za mąż. Taką przyszłość ma zaplanowaną większość elfek.
Prychnęłam gniewnie. Miałam dość.
- To chce być tą mniejszością! Wy od początku tak planowaliście, nieprawdaż? Od śmierci Celebriany tworzycie wokół mnie mur, który odgradza mnie od świata. Boicie się mnie puścić poza Lothlórien czy Rivendell. I jak mam żyć? Mam wyjść za elfa, którego nie kocham? Urodzić mu dzieci i być przykładną matką? Ja tak nie chce, wybaczcie. - wybuchłam, po czym wybiegłam z sali. Miałam ich wszystkich dość.

Ze łzami w oczach wbiegłam do swej komnaty.
Miałam dość, nie chciałam żyć. Bo po co? Po co, jeśli miałam wyjść za osobę, którą nigdy nie pokocham? Och, dlaczego nie mogłam urodzić się zwykłą elfką? Ale nie, życie musiało mi pokrzyżować plany... Musiałam urodzić się córką samej Galadrieli.
Nagle zobaczyłam jak piękny gołąb wlatuje do mej komnaty i siada na zagłowie łóżka.
- Czego chcesz, malutki? - zapytałam, rozwiązując kokardkę. List opadł na mą wyciągniętą dłoń, a gołąb wyleciał.
Rozwinęłam skrawek papieru i pogrążyłam się w lekturze

Kochana Nairo!
Nie ma cię zaledwie parę dni, a już za tobą tęsknię. Nie mogę się doczekać dnia, aż znów się spotkamy.
Ten list będzie krótki, z pewną informacją. Ważną informacją!
Gandalf wraz z Frodem Bagginsem wyruszyli na czele grupy zwanej Drużyną Pierścienia. Ich zadaniem jest zniszczenie Jedynego w Górze Przeznaczenia. Nie zdziwcie się więc, jeśli dziewięcioosobowa grupka pojawi się w waszych lasach. Od razu uprzedzam, że jest wśród nich Gimili, syn Gloina. Tak więc niech wasi elfowie nie traktują źle tego krasnoluda. Jest w porządku.

Tęskniąca Arwena

PS. Powiedz Aragornowi, że go kocham i w niego wierzę

Uśmiechnęłam się szeroko przez łzy.
Miałam już plan.

________________
866 słów.
Mam nadzieję, że wam się podoba.
Nie będzie to jakieś całkowite romansidło, od razu uprzedzam.
To z tym ślubem samo wyszło, poza tym jest potrzebne do fabuły, hehe.
Piszcie swoje opinie.
LilyanneA111


Legolas&Naira: Smocza PaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz