Rozdział 03

2K 138 1
                                    

Legolas

Smutek opanował nasze serca.
Gandalf zginął, taka była prawda.
Musieliśmy się jednak pozbierać, w końcu przed nami była misja do wykonania.

Gdy weszliśmy do lasów Lothlórien on zniknął. Czuliśmy się leccy, zupełnie jakby bez problemów.
- Dziwne to miejsce. Nie czuję bólu, a w głowie mam tylko rzeczy przyjemne. - wyszeptał Boromir, gdy znajdowaliśmy się naprzeciw drzewa-pałacu królowej Lórien.
Przez dłuższy czas przemierzaliśmy stopnie. Dla mnie nie było to męczące, jednak po ciężkich oddechach mych towarzyszy domyśliłem się, że dla nich tak.

- Witajcie, Drużyno Pierścienia. Niezmiernie się cieszę, mogąc was tu ugościć. - zaczął Celeborn, ale dalej już go nie słuchałem.
Widziałem ją. Stała tu, przede mną, w całej swej okazałości.
Swoje długie, białe włosy miała rozpuszczone, ubraną miała długą aż do ziemi, bladoniebieską suknie, która idealnie pasowała do koloru jej oczu.
Nie tylko ja się jej przyglądałem. Merry, Pippin, Gimili oraz Boromir również byli nią zainteresowani.
Z dumą jednak zauważyłem, że jej wzrok jest skupiony na mojej osobie.
Uśmiechnąłem się do niej delikatnie, a ona skinęła głową.
- Gdzie jest Gandalf? Mój wzrok go nie dosięga. - rzekła Galadriela, patrząc na nas zamyślonym wzrokiem.
- Nasz przyjaciel, nasz druh... Zginął w czeluściach Morii. - oznajmił Aragorn, a me serce ponownie wypełnił smutek.
Galadriela pokiwała w zamyśleniu głową. Po chwili jej wzrok skupił się na niej. Zwinnie niczym ptak znalazła się obok pięknej elfki i wyszeptała coś do niej. Ja wyłapałem tylko nieliczne słowa.
- ... widzę, że...
- Nie, ja...
- Kochana, przecież...że robię...dla ciebie.
Zacząłem się zastanawiać o co chodzi. Jednak to była sprawa Galadrieli i tej elfki. Nie moja.

***

Naira

Z mieszaniną uczuć weszłam do swej komnaty.
N

ie mogłam uwierzyć... Gandalf, stary poczciwy Gandalf - nie żył.
Jednak z drugiej strony spotkałam tego elfa (co przecie nie powinno mnie cieszyć!) oraz miałam w głowie plan. Genialny plan.

- Mogę wejść? - usłyszałam męski głos.
- Tak, proszę.
Podniosłam wzrok, a na mej twarzy zagościł uśmiech.
- Witaj Aragornie, niezwykle miło jest cię widzieć. - przywitałam się, wstając. Aragorn niezdarnie mnie przytulił, po czym szybko się odsunął.
- Arwena kazała to ci przekazać. Nie wiem co to, ale zapewne ważne, jak sądzę. - rzekł, podając mi pudełko, które delikatnie wzięłam w swoje ręce.
- Aragornie. - powiedziałam, gdy kierował się w stronę drzwi.
- Tak?
Wzięłam głęboki oddech, zastanawiając się czy dobrze robię.
- Mam dla ciebie propozycję.

***

Legolas

Z szerokim uśmiechem przyglądałem się pięknej, białowłosej elfce, która grała na harfie.
Jej powieki były przymknięte, a wachlarz czarnych jak noc rzęs opadał na jej rumiane policzki.
Z kolei szczupłe palce dotykały delikatnie struny, z których wydobywała się nieziemsko piękna muzyka.

Skinąłem palcem do jednej z elfek, która od jakiegoś czasu mi się przyglądała.
- Tak, mój drogi? - zapytała, posyłając mi czarujący uśmiech.
- Jak się nazywa ta elfka, która gra Galadrieli na harfie? - zapytałem, wpatrując się w białowłosą.
- Och.. Nie ważne. - burknęła, a ja spojrzałem na nią zaskoczony. Miała niezadowolony wyraz twarzy.
- Powiedz.
Elfka zamyśliła się chwilę.
- Nie mogę. Galadriela utrzymuje to w tajemnicy. - rzekła.
Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się nad sensem słów elfki.
- Nalegam. Nikt się nie dowie. - przekonywałem.
- Odmawiam.
Złapałem elfke za dłoń, zmuszając ją aby została.
- Proszę.
Elfka przegryzła warge, nerwowo się rozglądając. W końcu nachyliła się w moją stronę tak, że czułem na szyi jej oddech.
- Naira. Ma na imię Naira.

Słońce.

___________
Niestety tyle na dziś :D
Wiem, że mało bo tylko 530 coś słów. Ale w następnym postaram się, aby było ponad tysiąc.
Pozdrawiam,
LilyanneA111

Legolas&Naira: Smocza PaniWhere stories live. Discover now