Rozdział 05

2.2K 165 30
                                    

Legolas

Płynęliśmy jeszcze przez kilka godzin. Gdy słońce powoli znikało z horyzontu, Aragorn postanowił, że zatrzymamy się na nocleg.
Dopiero wtedy zrozumiałem, że jeśli córka Galadrieli nie zmieniła zdania to od nas odejdzie...
Płynęła z nami zaledwie jeden dzień, a już się do niej przyzwyczaiłem.
Dlaczego jednak zrezygnowała? Czy to przez Boromira? A może byliśmy jedynie powodem, aby opuściła Lórien? Nie wiedziałem i wątpiłem, że się dowiem.

Gdy łodzie przybiły do brzegu, czym prędzej z nich wyskoczyłem.
U boku Nairy stał Boromir, który mówił coś do elfki, a ta uśmiechała się szeroko. No proszę, przeciwnik kobiet w Drużynie zaczął swoje gody?
Prychnąłem cicho i pomogłem Gimiliemu przywiązać łódź.

- Nie podoba mi się to, elfie. - mruknął krasnolud, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.
- O czym mówisz?
Gimili zaczął głaskać swoją brodę i zamyślony wpatrywał się w rozmawiającą parę.
- Boromir. Pierścień działa na niego silniej niż na kogokolwiek. Poza tym tak nagle zaczął ubiegać się o względy elfki... To dziwne. Na Zgubę Durina, naprawdę dziwne! - rzekł krasnolud, po czym ruszył swoim śmiesznym krokiem w stronę reszty.
W myślach przyznałem mu rację. Nie rozumiałem poczynań Boromira, lecz miałem nadzieję, że nastąpi zmiana w ich relacjach.. Może wtedy Naira by została...
Nie chcesz aby łączyły ich bliskie relacje, Legolasie. Nie okłamuj się, wiesz jaka jest prawda - mówiła moja podświadomość. Miała rację.
Nagle dostałem olśnienia.

Mały elf bawił się swoim drewnianym mieczykiem, wymachując nim w powietrzu.
- Mamo, spójrz! Patrz co ja potrafię!
Kobieta-elfka uśmiechnęła się szeroko, patrząc na syna z miłością.
- Pani... - odezwała się służąca, która dopiero co weszła do ogrodu.
- Tak?
- Przyszła wiadomość z Lothlórien od królowej Galadrieli. Jej córka zostanie poddana rytuałowi, nastąpi koronacja gwiazd. - oznajmiła służka, a królowa uśmiechnęła się szeroko.
- Każ przygotować powóz i wyślij wiadomość do królowej Lórien, że przybędę. - rzekła, a służąca oddaliła się pośpiesznie.
Mały chłopiec podszedł do swojej matki i wdrapał się na kolana.
- Gdzie jedziesz? Po co? Zostań tu ze mną! - mówił. Królowa zaśmiała się cicho, odrzucając do tyłu swe srebrne włosy.
- Nie, Legolasie. Muszę jechać. Córka Galadrieli kończy dziś lat dziesięć [dla elfów w moim opowiadaniu to dwa lata] i będzie koronowana gwiazdami, czego nie mogę przegapić. - wytłumaczyła srebrnowłosa.
Książe zmarszczył śmiesznie brwi, patrząc się na swoją mamę.
- Gwiazdami? - zdziwił się.
- Tak. To taki dar po jej mamie.
- Jest niezwykła?
Królowa uśmiechnęła się delikatnie, patrząc z miłością na syna.
- Tak, jest niezwykła. I kiedyś odegra ważną rolę w Śródziemiu. - rzekła, a książę skrzyżował ręce na piersi.
- Ja też chcę!
Królowa westchnęła, głaszcząc syna po włosach.
- Będziesz. Pamiętaj, że musisz być blisko niej. Bądź za nią odpowiedzialny, dobrze?
Książe pokiwał entuzjastycznie głową.
- A jak się nazywa?
- Naira. Nazywa się Naira.

Oddech elfa stał się szybki i urywany.
Aragorn i Naira odwrócili się w jego stronę, patrząc zaniepokojeni.
- Legolasie, co się stało? - zapytał Obieżyświat, rozglądając się po okolicy, trzymając rękojeść miecza.
- Wszystko w porządku. - odparł książę Mrocznej Puszczy - Idźcie przodem, ja będę osłaniał tyły.
Wszyscy pokiwali głową i ruszyli przed siebie. Wszyscy, z wyjątkiem Nairy, która z tą samą miną, w tym samym miejscu, przypatrywała się złotowłosemu.
- Miałeś wizję, prawda? - zapytała cichutko, kładąc dłoń na ramieniu elfa. Ten wzdrygnął się, lecz po chwili jego ciało kompletnie się odprężyło.
- Jakie wizję? Chodźmy już, Nairo. Za chwilę ich zgubimy. - zmienił temat, ruszając przed siebie. Jego nogi rozpoczęły szaleńczy bieg.
Uciekał od prawdy.
Uciekał od Nairy.

Kochani, wybaczcie, że pisze dopiero teraz. Jednak nie było czasu, no i weny zabrakło. Dziękuję wam za te dziewięćset kilka wyświetleń. To dla mnie naprawdę dużo.
Komentujcie, piszcie wrażenia po tym rozdziale.
Wasza LilyanneA111

Legolas&Naira: Smocza PaniWhere stories live. Discover now