001.

558 36 3
                                    

noelle uniosła dwa koniuszki bladej dłoni i zaciągnęła się głęboko wąskim papierosem. chłodne nocne powietrze delikatnie łaskotało ją w odsłonięte, nagie ramiona powodując przypływ gęsiej skórki. po chwili wypuściła powietrze ze swoich płuc. delikatne zawijasy dymu rozpłynęły się w powietrzu, z powrotem ukazując jasno świecące gwiazdy. z dołu słychać było jak zwykle dźwięki nigdy nie umierającego nowego yorku, kroki przechodniów spieszących się do domu, uliczne korki samochodowe, ale czy ktoś zwróciłby uwagę, gdyby jedna mieszkanka tego miasta nagle zamieniła się w papierosowy dym?

- noelle? - dziewczyna przekręciła głowę wpatrując się w chłopaka siadającego obok niej na chłodnej posadzce. 

dziewczyna powróciła do poprzedniej czynności. papieros. wdech. wydech. i ten kłujący ból w klatce piersiowej.

- znowu płakałaś. - stwierdził brunet.

noelle ostro skarciła go swoim spojrzeniem brązowych oczu. ciemne włosy chłopaka powiewały na wietrze, jego klatka piersiowa unosiła się szybko, a oczy - te które śniły jej się po nocy - wpatrywały się w nią z uwagą i troską.

- ja nigdy nie płaczę calum. 

och, gdyby wiedział.

a/u: z serii pisane na kolanie (i to bardzo, bardzo na kolanie) - w rozpadającym się zeszycie, gdzieś koło 2 w nocy, między poniedziałkiem, a jakimś wtorkiem.

anyway, enjoy! x

skinny love ✧ calum hoodWhere stories live. Discover now