007

198 13 5
                                    

Kiedy otwieram oczy jestem w sterylnym pomieszczeniu, które wygląda na salę operacyjną. Oddycham z ulgą, wcześniejsze wydarzenia były tylko snem. Jestem w szpitalu i zaraz dowiem się co się stało. Wszystko jest w jak największym porządku. To nic poważnego. Nic, a nic. Zwykły, najzwyklejszy wypadek przy pracy. Przygotowywali nas do nich. Mentalnie. Wiedziałam w co się pakuję. Znałam ryzyko. Cordelia, nie panikuj do cholery jasnej. Martwi mnie jedynie fakt, że nie mogę poruszyć żadną kończyną. Jestem bezwładna – zupełnie jak na początku tego koszmarnego snu. Po krótkiej chwili wchodzi lekarz i już chcę otworzyć usta, aby zapytać co się stało, ale nie jestem w stanie. Jakby coś mnie blokowało. Gdy mężczyzna w zielonym kitlu podchodzi bliżej, zaczynam czuć się dziwnie nieswojo. Może dlatego, że go rozpoznaję i wcale nie czuję się z tego powodu szczęśliwa. To jest ten sam brązowowłosy młody chłopak, który w moim śnie opowiadał mi te absurdalne historyjki o super-mocach i moich żyjących rodzicach. Nie ma szans, żeby cokolwiek z tego co się wydarzyło było prawdą. Nie ma na to najmniejszych szans.

- Cordelia, licz do dziesięciu – mówi chłopak, jego głos w mojej głowie brzmi jakby niosły go melodie. Niech to szlag, jestem na jakiś prochach. Chyba nie miałam się obudzić.

Zaraz, zaraz. W około jego głowy jest jakby przezroczysta otoczka, która po dłuższym przyjrzeniu się niewątpliwie przypomina wodę. Dlaczego on ma pieprzoną aureolę z wody? Dość długą chwilę zajęło mi zrozumienie, że już nie znajduję się na sali operacyjnej.

Siadam na szpitalnym łóżku, które tym razem znajduje się na samym środku rzeki z dynamicznie rwącym prądem. Mój zdrowy rozsądek i umiejętności logicznego myślenia kompletnie się wyłączają. Mam wrażenie jakby mój mózg zaczął myśleć w innych kategoriach; zupełnie jakbym zaczęła pojmować sprawy, o których wcześniej nie miałam pojęcia i w pewnym sensie dalej go nie posiadam. Mój wzrok szuka po najbliższej okolicy Irvina, ale nigdzie nie jest w stanie go dojrzeć. Rozważam dopłynięcie do brzegu i dopiero wtedy obmyślenie ewentualnego planu. Może to jest moja szansa na wydostanie się stąd? Naprawdę, nic już nie ma pieprzonego sensu. Obrzeża rzeki znajdują się zbyt daleko, abym mogła do nich dotrzeć. Jestem zbyt słaba na pokonanie siły z jaką płynie ta woda, szacuję to przez samo patrzenie na tę szaleńczą prędkość potoku. Mimo tego faktu, jednym zwinnym ruchem, jakby wbrew swojej woli, zeskakuję wprost do wody. Prąd czym prędzej porywa moje słabe ciało. Upadam jak długa, przy czym obijam się mocno o kamienie znajdujące się na dnie. Jestem w stanie wręcz poczuć te pojawiające się fioletowe siniaki. Płynę z mocnym prądem, skały cały czas ranią moją skórę, ciało, zadając mi dotkliwy ból. Z moich oczu zaczynają sączyć się łzy. Nie mam pojęcia co robić. Zaczynam drzeć się w niebogłosy. Staram się złapać jakiś większy głaz, ale moje starania nie wydają się przynosić jakichkolwiek efektów. Nagle, zupełnie nieoczekiwanie, bo szczerze mówiąc to gdy porywa cię szalony nurt rzeki twoje jakiekolwiek oczekiwania spadają do zera, a priorytetem staje się walka o przeżycie – dosłownie, obok mnie pojawia się Irvin. Zupełnie jakby był moim kompanem to codziennego morderczego spływu własnym ciałem, bo ostrych kamieniach.

- Hej – mówi najzwyczajniejszym tonem ze wszystkich. Jego głos do moich uszu dochodzi w formie szeptu. Nie wiem jakim cudem mogę go usłyszeć, bo szumiąca woda skutecznie zagłusza wszystko; nawet moje racjonalne myślenie. CO DO... - Wiesz, że możesz to w każdej chwili zatrzymać, prawda?

Co? Co?! CO? CO?! CO?!?!?!?!?! Co. To. Jest. Za. Chora. Sytuacja.

- Co? – Dukam, a strumienie wody wlewają mi się do ust. Przyrzekam, że mogę poczuć jak później płyn przechodzi do moich płuc: bez żadnego zachłyśnięcia. Czuję jak moja skóra na brzuchu zostaje poraniona aż do samych żeber, a uwierzcie fałdek dzielnie je chroniących mi nie brakuje.

- Ech – wzdycha i niemalże mogę usłyszeć jak teatralnie przewraca oczami. Dlaczego woda go nie zagłusza? – Patrz – mówiąc to, ostentacyjnie, nawet z pewną dozą patosu, pstryka w palce. Wszystko się zatrzymuje. Tak po prostu. Nie sunę już po głazach.

Mogę wstać, więc wstaję. Woda na około stoi, dosłownie; ani drgnie. Mocnego prądu sprzed paru sekund ani widu ani słychu. Patrzę oniemiała na chłopaka, który uśmiecha się do mnie zachęcająco, ale zarazem tajemniczo. Nie podoba mi się to. Zaraz, co się właśnie wydarzyło?

- Nic nie kumasz? – pyta, a ja nadal stoję jak wryta, nieskłonna do wypowiedzenia jakichkolwiek słów. – To zabawa, jeszcze raz. Pamiętaj, możesz zrobić to samo. Czas; start!

Z n o w u pstryka w palce, a woda z n o w u zaczyna szalenie płynąć, a ja z n o w u upadam jak długa i z n o w u czuję rozdrapujące się, piekące rany. Syczę z bólu i jednocześnie staram sobie przypomnieć co zrobił Irvin przed tym jak woda się zatrzymała. Naprawdę ciężko jest się skupić w takich warunkach.

PSTRYKNIĘCIE!

Pstrykam.

Nic.

Jeszcze raz.

Z n o w u nic.

Jeszcze raz.

N i c.

Skupiam się mocno. Odrzucam myśli o jakimkolwiek bólu, o jakiejkolwiek rozdartej skórze. Skupiam się na wodzie. Nie na tej szalonej i pędzącej w zastraszającym tempie na około. Myślę o tej, która jest we mnie. Czuję ją. Powoli dryfuje po każdym kącie mojego ciała. Zupełnie jakbym w 99% się z niej składała. Mam poczucie, że jestem w stanie nad nią zapanować. Więcej; że jestem w stanie zapanować nad każdą wodą.

Pstryk.

Stop.

Udało mi się! Nie wierzę. Zatrzymałam pieprzony pędzący potok! Jestem pierdolonym władcą wody! O mój boże, to jest naprawdę, istne szaleństwo.

Start.

Z n o w u upadam jak długa, woda zaczyna płynąć. Co. To. Ma. Być. Znowu czuję ból zadawany przez skały. Mam wrażenie, że to nigdy się nie skończy. Szum wydawany przez wodę znowu się nasila, zupełnie jakby...

O kurwa, wodospad. 

Czuję jak lecę w dół i naprawdę, przyrzekam, że na samym dole słyszę donośny śmiech. Szczerze mówiąc, też mam ochotę się śmiać, bo to wszystko to jeden wielki nieudany żart.

***

Ech, długo mnie nie było, ale co myślicie? Wyszłam z wprawy? 

xoxo,

pierog

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 17, 2015 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

HeroesWhere stories live. Discover now