Bucky nigdy nie bał się poznawać nowych rzeczy. Odkąd pamiętał, zawsze lubił dowiadywać się o nowościach, zdobywać umiejętności oraz próbować wszystkiego. Nawet w czasie pobytu w Hydrze jako pierwszy łapał za nowe bronie, aby przekonać się, jak działają. Może ostatnie wydarzenia trochę namieszały mu w głowie, ale zdawał sobie sprawę z tego, że musi wziąć się w garść i dopasować do dwudziestego pierwszego wieku. Wszelkie informacje stały przed nim otworem, więc teraz, kiedy siedział razem z Samem w salonie, spoglądał na telefon, który trzymał mężczyzna.
— Napiszesz wreszcie do niej?
— Denerwuje się. Tak dawno nie gadałem z dziewczyną.
— Czas zacząć, Sam. Następna ci się szybko nie nawinie.
— Dzięki wielkie — prychnął Wilson. — Jak mam zacząć? "Hej" wydaje mi się zbyt dziecinne, ale nie napiszę przecież "dobry wieczór".
— To napisz "cześć" — zaproponował brunet.
— O, dobre! — Sam wystukał na klawiaturze podane słowo. — I co dalej?
— Chyba musisz się przedstawić.
— No wiem. Ale jak?
— Kurde, Sam, ja tu piszę czy ty? Mam sto lat z czego większość czasu spędziłem w lodzie i wiem, jak zacząć pisać do dziewczyny, a ty jesteś z tych czasów i nie wiesz.
— Po prostu chcę dobrze wypaść.
— Ale to tylko głupie przywitanie się. Jak będziecie iść na randkę, to co zrobisz? Zabierzesz mnie, żebym za ciebie gadał?
— To nie jest taki zły pomysł.
— Sam! — Bucky'emu opadły ręce. — Wyobraź sobie, że rozmawiasz z nią na żywo i po prostu napisz to, co byś powiedział. Nic trudnego.
— Ech, spróbuję.
— Czuję się, jakbym uczył swojego wnuka — powiedział Barnes, po czym westchnął. — Musisz nauczyć mnie posługiwać się tymi ustrojstwami.
— Możesz włączyć sobie komputer — rzekł Sam zapatrzony w ekran komórki.
— Mam dziś znośny humor, więc może go nie rozwalę. — Brunet wstał z kanapy i wziął urządzenie, które leżało na stole.
— "Cześć, to ja Sam ze spotkania, któremu dałaś swój numer. Co słychać?". Może być?
— Jest fantastycznie — mruknął Buck, który zastanawiał się, jak włączyć sprzęt.
— Tutaj. — Sam wcisnął guzik, który znajdował się z boku komputera. — Hasło to "sokół".
— Naprawdę? — zaśmiał się Bucky.
— Będę musiał codziennie zmieniać hasło. Założę ci konto, żebyś nie wchodził do moich rzeczy albo sam kupisz sobie komputer.
— Steve co nieco wie i mi pokazywał, ale prawie nic nie zapamiętałem. On nie potrafi tłumaczyć. — Pokiwał głową. — Kurde, ta strzałka nie chce się ruszać.
— Może spróbuj normalną ręką, a nie metalową.
— Ech, już zaczynam tego nienawidzić.
— Jezusie, odpisała! — Sam podskoczył.
— Co?
— "Czekałam, aż napiszesz. Miło, że pytasz. Wróciłam z wieczornego biegania. A co u ciebie słychać?".
YOU ARE READING
Współlokatorzy
FanfictionPo wojnie domowej Bucky zostaje członkiem Avengers, jednak po kłótni ze Starkiem dostaje zakaz wstępu do Avengers Tower. Prosi o pomoc Sama, który pozwala mu zostać u siebie na jedną noc, lecz po długim namyśle proponuje, aby Barnes zamieszkał u nie...