Spotkali się ze Stevem w tym samym miejscu co zawsze. Kapitan był nieco zaskoczony obecnością Bucky'ego, ale ucieszył się, że go widzi. Przywitali się, chwilę pogawędzili, robiąc rozgrzewkę i zaczęli biegać.
— Steve, Natasha ostatnio mi mówiła, że byłeś na kolejnej randce z Sharon — zagadał Bucky.
— Uuuu, i ja nic nie wiem? Niezły Casanova się z ciebie zrobił. — Sam spojrzał na Steve'a znacząco.
— Zaraz tam randka. — Blondyn przewrócił oczami. — Spotkanie koleżeńskie. Nic wielkiego.
— A co po spotkaniu? — Wilson zaczął poruszać znacząco brwiami.
— Steve, pamiętaj o ochronie. Jesteś już stary, ale jednak jeszcze nie chcemy małych patriotów — powiedział Bucky, po czym zaczął śmiać się razem z Samem.
— Jesteście okropni. — Westchnął Steve, przyspieszając.
— Niech ci Samuel opowie o swoich miłosnych podbojach — zaśmiał się Buck.
— Dopiero co się poznaliśmy.
— Taką sobie damę znalazł...
— Och, zamknij się — powiedział Sam.
— Jak ma na imię? — spytał Steve.
— Suzan.
— Miła? Gdzie się poznaliście?
— Kiedy byłem w pracy. Przychodzi na moje zajęcia.
— Kiedy się spotykacie? — zapytał Bucky.
— Może jeszcze w tym tygodniu, jeżeli nic nam nie wypadnie.
— A gdzie?
— Tego ci nie powiem! Nie chcę, żebyś mnie potem śledził.
— Nie będę. — Barnes przewrócił oczami.
— Na pewno...
— Może przestańmy wreszcie gadać i zacznijmy porządnie biegać, hę? — odezwał się Rogers.
— Tak jest, Kapitanie! — krzyknęli i przyspieszyli.
Mężczyźni biegali, póki w parku nie pojawiło się więcej osób. Mieli dobre humory, cały czas żartowali i się śmiali. To był naprawdę udany poranek dla każdego z nich, aż w pewnym momencie zadzwonił telefon Steve'a.
— Co się stało? — zapytał Bucky, kiedy blondyn odłożył komórkę do kieszeni.
— Misja — odpowiedział niezbyt zadowolony.
— Z kim?
— Jeszcze nie wiem. Każą mi się stawić jak najszybciej w biurze. Przepraszam chłopaki, ale muszę iść.
— Nie ma sprawy. Powodzenia — powiedział Sam.
Rogers złapał za swoje rzeczy i poszedł do wieży, zostawiając chłopaków. Nie chcieli oni kontynuować biegów, ponieważ Samowi wysiadały już płuca, a Bucky'ego dopadł głód. Wrócili szybko do domu, a po porządnym myciu przygotowali obiad. Taki męski poranek dobrze im zrobił, ponieważ jeszcze się nie pokłócili, co było naprawdę dziwne.
— Z tego wszystkiego Steve nie powiedział nam, jak się miewa sytuacja w wieży — rzekł Wilson.
— Musiałeś o tym wspominać? Naprawdę nie chcę mi się o tym teraz myśleć. — Westchnął Bucky.
— Chcę po prostu, żebyście się pogodzili. Tylko tyle.
— Tylko tyle, ale jednak za dużo. Nie zostaniemy z Tonym nierozłącznymi przyjaciółkami.
YOU ARE READING
Współlokatorzy
FanfictionPo wojnie domowej Bucky zostaje członkiem Avengers, jednak po kłótni ze Starkiem dostaje zakaz wstępu do Avengers Tower. Prosi o pomoc Sama, który pozwala mu zostać u siebie na jedną noc, lecz po długim namyśle proponuje, aby Barnes zamieszkał u nie...