Księga 1 Rozdział 6

166 11 11
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 6 – Wyzwanie najdzielniejszych
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ciemność. Miranda błądziła w niej po omacku, próbując dostrzec coś w bezkresnej czerni. Blade światełko pojawiło się w oddali za jej plecami. Wyczuła je. Brunetka ruszyła do niego biegiem. Wyciągnęła rękę. Już miała je w dłoni, gdy nagle rozproszyło się na tysiące mniejszych iskierek, które zaczęły wirować w powietrzu, rozświetlając ponure miejsce. Dawno obumarłe, drzewa i zgliszcza spalonych domów prześwitywały przez gęstą mgłę pomiędzy innymi budynkami z kamiennego oraz różnorakiego piaskowca. Jedyne opustoszałe mieszkania jakie przetrwały w wojnie domowej. Miranda powiodła wystraszonym i zmartwionym wzrokiem po martwej ziemi. Ruszyła powoli jakby bała się zagłębiać w mroczną scenerię. Błotnista ziemia chlupała pod jej stopami z każdym krokiem, który stawiała. W oddali słychać było zniekształcone, znajome nawoływanie małego chłopca. Miranda rozpoznała ten głos. Tak dobrze go pamiętała. Bez wahania pobiegła w  jego stronę. Mijała różne lasy i pola, gnając przez zmieszane ze sobą wspomnienia aż w końcu go ujrzała. Chłopiec o złocistych włosach i orzechowo-zielonych oczach, które w mroku traciły swój blask. Krzyknęła jego imię, które zginęło w głuchej pustce. Zaczęła biec do niego. Chciała go objąć, przytulić, zostać z nim i zapomnieć o tym całym koszmarze, jednak nie było jej dane. Grunt pod dziewczyną zapadł się. Błoto po którym biegła oplotło jej nogi i nie pozwalało uciec. Krzyczała starając się zwrócić na siebie uwagę chłopca ale znów głos zginął gdzieś w przestrzeni. Próbowała wygrzebać się z błotnistej mazi lecz tylko bardziej się w niej zagłębiała. Nagle jej pułapka przemieniła się w wodę. Wpadła pod jej taflę i choć uparcie rzucała się, chcąc wypłynąć jej ciało opadało na dno toni, niczym zatopiona łódź. Odpuściła. Lodowata woda oziębiała jej ciało i powodowała ciarki na skórze brunetki. Silny prąd wodny zmiótł dziewczynę w większą głębię i rozwiązał wstążkę, rozpuszczając jej włosy na wszystkie strony. Wyciągnęła rękę, sięgając po ważny dla niej przedmiot, lecz nie zdążyła i prezent matki zniknął gdzieś w ciemnych odmętach. Znów krzyknęła, a z jej ust wyleciały bąbelki powietrza. Natychmiast zaczęła się dusić, nie mogąc nabrać tlenu w wodzie. Gdy już myślała, że to jest jej koniec przebudziła się ze snu gwałtownie, od razu uświadamiając, iż był to jedynie koszmar. Przerażający, którego wolałaby nie pamiętać. Odgarnęła włosy, zarzucając je za głowę i przytrzymując na karku.

– Znowu się zaczyna – wyszeptała bezradna, czekając na pierwsze promienie słońca.

***

– Dajesz Mirka!! Idź na całość!!

Dopingował ją jej przyjaciel, opierając się o barierkę płotu. Fizek również kibicował dziewczynie, machając chorągiewką z napisem "nr 1".

– Po czyjej stronie ty stoisz??!

– Sorki tato! – odkrzyknął, wyszczerzając ząbki w uśmiechu.

Miranda uśmiechnęła się, atakując znów Quirina mieczem, jednak i on nie pozostawał jej dłużny. Atak za atakiem, blok za blokiem, kontratak za kontratakiem. Grzywka dziewczyny opadała na oko, ograniczając pole widzenia, a warkocz latał na boki przy każdym ruchu, dodając brunetce uroku ale i wrażenia potęgi. Poruszała się szybko i zwinnie, stawiając na ilość, a nie siłę ciosów.

– Niesamowite.

Twarz alchemika rozpromieniła się z zachwytu, a oczy zaczęły błyszczeć niczym gwiazdy na niebie. W końcu wynik został przesądzony. Walka zakończyła się remisem. Wyczerpana ale zadowolona Miranda wyprostowała się. Podała dłoń swojemu przeciwnikowi, odgarniając niedbale włosy do tyłu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 31, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zaplątani Przez LosWhere stories live. Discover now