Księga 1 Rozdział 1

374 20 30
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 1 – Ta jedna noc
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Corona, wielkie królestwo z zamkiem wzniesionym na wyspie. Ludzie w miasteczku radują się i najwyraźniej coś świętują. Dzieci biegają z fioletowymi chorągiewkami ze złotym słońcem wyhaftowanym na jego środku, a dorośli radośnie zachęcają do kupna wszelakich rzeczy. Młoda dziewczyna o kasztanowo czerwonych włosach spiętych w długi warkocz przechadzała się pośród tego zjawiska, rozglądając z zafascynowaniem.

– Co tu się dzieje? Jakaś pielgrzymka ma być czy jak? – spytała towarzyszącą jej kobietę o czarnych włosach, która była jej ciotką.

– Świętujemy urodziny zaginionej księżniczki – odparł za nią gruby mężczyzna w fartuchu, niosący tacę pełną słodyczy. Dziewczyna szybko podwędziła jedno ciasteczko. – Turystki jak rozumiem? Już śpieszę z wyjaśnieniami. Otóż 18 lat temu mała księżniczka się narodziła i tak szybko jak się pojawiła, tak szybko zniknęła. W nadziei, że dziewczynka się odnajdzie i wróci do domu co roku król i królowa puszczają w niebo lampiony. W pewnym sensie stało się to swego rodzaju świętem. Może wy też puścicie lampion? Znam pewien bazar gdzie kupicie je po taniości.

– Pomyślimy nad tym – wtrąciła ciotka. – Na razie chciałybyśmy znaleźć jakieś miejsce, w którym mogłybyśmy się zatrzymać.

– Znam jedno dobre miejsce. Stara gospoda na końcu tej alejki. – Wskazał na budynek ściśnięty w zaułku. – Mają tam wolny pokój z łazienką. Jestem pewien, że za drobną pomoc przy barze was przyjmą. W razie potrzeby powołajcie się na mnie, wujaszka Montiego, a na pewno was przyjmą. Coś słodkiego na drogę? – wyciągnął w ich stronę tacę ze słodyczami.

Dziewczyna poczęstowała się tym razem piernikiem i obie pomachały miłemu panu na odchodne, ruszając wolnym krokiem do gospody.

– Widziałam to Mirando – rzuciła ciotka kiedy wystarczająco oddaliły się od mężczyzny.

– Ale, że co? – Spytała głupio, zapychając buzię piernikiem.

– Mnie nie nabierzesz. Zanim nas poczęstował ukradłaś jedno ciastko. Chyba jasno się wyraziłam, że od teraz kończy się twoje złodziejskie życie.

– Tak, tak. Wiem. – Pokiwała głową na odczepnego, przez co oberwała w nią lekko od ciotki.

Weszły do środka gospody. Oczy wszystkich mężczyzn skierowały się na blondynkę i Miranda nawet nie dziwiła się temu. W końcu jej ciotka jest przepiękną kobietą. Podczas gdy złotowłosa rozmawiała z właścicielem lokalu, była złodziejka rozejrzała się od niechcenia po knajpie. Na jednej ze ścian dojrzała list gończy z napisem "poszukiwany Flynn Rider, żywy lub martwy".

– Gość to ma przechlapane, jego gęba wisi dosłownie wszędzie. Ciekawe dlaczego zawsze pokazują go z innym nosem? – zastanowiła się w myślach, porównując ze swoim listem, który nosiła w torbie.

Niestety kobiecie nie udało się porozmawiać z właścicielem na spokojnie, dlatego też postanowiły tu wrócić wieczorem, gdy będzie mniejszy ruch. Miały dla siebie cały dzień, ponieważ lampiony zostaną puszczone dopiero po zachodzie słońca. Miranda zaproponowała aby trochę pozwiedzały. W końcu wypadałoby poznać miasto, w którym będą od teraz mieszkać. Przynajmniej dopóki młodą dziewczynę znów nie poniesie gdzieś w podróż. Dziwnie było dla niej chodzić obok strażników bez żadnych obaw, że mogą ją w każdej chwili zgarnąć do więzienia lub powiesić. Nie wspominając już o kupowaniu czegokolwiek za pieniądze. Zapłaciły za dwa lampiony i wędrowały powoli przebijając się przez tłum ludzi. Po chwili Miranda dojrzała pewną blondynkę, która malowała po placu z innymi dziećmi. Miała wielki talent. Ciocia dziewczyny zachęcała ją, żeby do nich dołączyła ale ta odmówiła. Malowanie nie było dla niej. Zdecydowanie wolała muzykę i taniec. W pewnym momencie kobieta zatrzymała się i zagapiła na kogoś, kto stał do nich tyłem. Brunetka miała wrażenie, że ciotka go zna, bo zaczęła do niego podchodzić, a właściwie to zakradać się. W końcu gwałtownie położyła mu ręce na ramionach i najniższym możliwym głosem powiedziała.

Zaplątani Przez LosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz