Ksiega 1 Rozdział 3

152 12 11
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 3 – Rozróbę czas zacząć
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Miranda wyjrzała przez malutką szparę w drzwiach jej pokoju. Czekała aż jej ciotka zejdzie na dół do pracy, żeby mogła się wyrwać do Starej Corony i poćwiczyć z ojcem Variana, którego udało jej się przekonać na treningi. Irytowała się, gdyż Minerva co chwilę po coś wracała albo poprawiała sobie fryzurę jakby szykowała się na randkę. W końcu miała drogę wolną. Ostrożnie wyszła, zamierzając wymknąć się po schodach przez kuchnię i już by się jej udało, gdyby ktoś nie złapał ją za warkocz, ciągnąc do tyłu.

– Wybierasz się gdzieś? – Blondynka spojrzała surowo na podopieczną, nie puszczając jej. – Widzę cię mały gryzoniu.

Fizek, który już sięgał łapką po coś do jedzenia zastygł w bez ruchu i tylko spojrzał niewinnie oczkami, wyszczerzając się w uśmiechu.

– Ile razy mam wam powtarzać? Ty nie uciekasz! – wskazała na dziewczynę, po czym na zwierzaka. – A ty nie wyjadasz ze spiżarki!

– To przecież zwierzę. Czuje głód to żre co znajdzie. A poza tym nie możesz trzymać mnie całymi dniami w domu! Nudzę się! – marudziła jak małe dziecko.

– Gdybyś nie pakowała się w to całe łapanie złodziei, nie dostałabyś szlabanu.

– No przecież cię przeprosiłam! Obiecałam poprawę! Czego ty jeszcze chcesz kobieto!?!

– Żebyś choć raz usiedziała na tyłku!!! – Wzięła głęboki wdech, próbując się uspokoić. Wysiliła się na miły ton. – Właściciel zostawił nas same z knajpą, bo twój zwierzak wyjada nam co popadnie, przez co jesteśmy stratni i za niedługo zbankrutujemy. Wszystkie pieniądze ostatnio szły na wypełnienie spiżarek, które on opróżnia!

Wybuchła ponownie, pokazując na Fizka, który właśnie dorwał się do zupy pomidorowej. Przyłapany na gorącym uczynku wskoczył na ramię swojej pani i schował się pod jej warkoczem. Brunetka westchnęła i wzięła wiewióra za ogon.

– No bez przesady. Gdzie on by to wszystko zmieścił? – pokazała na chude ciałko, na co kobieta uniosła brew.

– Wczoraj zjadł całego indyka.

Miranda zrobiła zdziwioną minkę i zamrugała oczami, patrząc na swoje futrzane maleństwo, które wzruszyło ramionami.

– No dobra, a jak nauczę go umiaru to wypuścisz mnie z domu? Tata Variana obiecał mi, że nauczy mnie paru fajnych ruchów przy walce z mieczem. Już się nie mogę doczekać!

Zaczęła na samą myśl skakać ze szczęścia.Kobieta westchnęła ciężko.

– Posłuchaj mnie Mirando. Jeżeli chcesz wyrosnąć na silną oraz mądrą kobietę, musisz w końcu zacząć zachowywać się jak na damę przystało. Dama nie walczy z każdym złoczyńcą jakiego spotka. Nie dokucza strażom, nie robi psikusów ani tym bardziej nie sprawia problemów wychowawczych.

– A może ja wcale nie chcę być jak dama, co? Już dawno wyrosłam na silną i mądrą kobietę. Umiem się zachować kiedy trzeba, jestem zaradna, sprytna i nie daje sobie dmuchać w kaszę w przeciwieństwie do ciebie. Mam obraz własnego życia. Wiem jakie ma być i co mam robić, by takie się stało. Bycie damą to twoje dziecięce marzenie, nie moje. Zrozum to w końcu.

Zaskoczona kobieta stała chwilę w ciszy, przetwarzając to co powiedziała jej podopieczna. Wiedziała, że Miranda ma rację ale nie chciała dopuścić do siebie tej myśli.

– Jesteś taka sama jak twoja matka. Wredna i uparta.

– No patrz, przynajmniej mam z nią więcej wspólnego niż z tobą.

Zaplątani Przez LosWhere stories live. Discover now