|Sezon 9 - Rozdział 19|

444 29 10
                                    

Początkowa konstrukcja smoka legła w gruzach, jednak nie poddali się. Nie, gdy chodziło o życie smoka. Po zmroku nowa maszyna była już gotowa do działania.

– Pamiętasz plan? – upewnił się Cole, kiedy wsadził małego Wu do stalowej konstrukcji.

Chłopiec śmiało skinął mu głową, będąc gotowym do lotu.

– Leć w chmurach, jak tylko ich uwolnimy, spotykamy się tutaj, zrozumiano?

– Tylko mnie popchnij.

Wu zasalutował mu, posyłając uśmiech w stronę zamyślonej Iziry. Ta odwzajemniła jego uśmiech, za to blondyn założył na głowę kask.
Smok wzniósł się w powietrze, co spotkało się z wybuchem entuzjazmu u bruneta. Patrząca na to Izira zaśmiała się, po czym złapała go za ramię, by poprowadzić ich do obozu.

Tak jak przypuszczali, gdy łowcy zobaczyli Pramatkę w powietrzu, w obozie wybuchło niemałe zamieszanie, więc uwolnienie więźniów poszło jak z płatka.

– Sami to zbudowaliście? – zapytał Kai, wpatrując się w oświetlaną przez księżyc smoczycę.

– Hmm, w powietrzu wydaje się większy. – zastanowił się Cole, a Izira przekręciła głowę w bok, czując bijącą od smoka złość.

– Debile. To prawdziwa Pramatka. – odrzekła po chwili, zyskując uwagę chłopaków.

Moment później zbudowany przez nich smok rozbił się o budynek obok wraz z Wu, który spadł na ziemię. Pramatka cisnęła ogniem w łowców, podpalając Martwy Punkt. Ninja zebrali się do ucieczki, a biegnąca za nimi Izira złapała Wu za rękę, by go nie zgubić.

– Ninja się nie poddają. – Wu zatrzymał się, przez co pozostali również przystanęli, wlepiając w niego wzrok.

– A my uciekamy. – podłapał jego myśl Cole. – Musimy tam wrócić.

Całą grupą wrócili się w centrum bitwy. Niektórzy z łowców uciekali, inni próbowali się bronić, a jeszcze inni jak szaleńcy pchali się w paszcze smoka. Ci podeszli pod związanego smoka wiatru z zamiarem uwolnienia go.

– Dangerbuff, jesteś z nimi? Tak myślałem, że jesteś zdrajcą. – przerwał im głos łowcy z nogami pająka.

– Nie jestem zdrajcą! – krzyknął Cole, zdzierając sztucznego wąsa z twarzy. – Jestem Ninja.

– Nawet ty, Izira. Najsłabsze ogniwo, a jak się wyrywa do pomocy.

Dziewczyna posłała mu cyniczny uśmiech, rozpoczynając tym atak ze strony łowców. Cole szybko zgarnął ją za siebie, przyjmując za nią cios od beznogiego.

– Pilnuj małego.

Fioletowowłosa szybko pojawiła się obok chłopca i wykorzystując nieuwagę łowców, podbiegła z nim do smoka, przy którym stał już oczarowany nim Kai.

– Jest piękny, prawda? – zagadnęła do niego, uderzając w łańcuchy, przymocowane do nogi smoka.

– Tak samo jak ja. – przyznał szatyn, na co ta wywróciła oczami, rozcinając kolejny łańcuch.

Wspólnymi siłami uwolnili smoka z łańcuchów, następnie robiąc to samo z drugim. Obydwa smoki wzniosły się w górę, od razu zjawiając się obok Pramatki, tym samym robiąc drogę ucieczki dla swoich wybawicieli.

ᥫ᭡

Znaleźli schronienie daleko od obozowiska, kradnąc z niego jeden z wozów. Większość padła ze zmęczenia, wobec czego teraz spała przy ognisku. Izira, przy której spał Wu, upewniła się, że chłopiec śpi i po cichu wymknęła się, chcąc posiedzieć w samotności.
Nadal czuła uścisk Barona na swojej szyi, a wspomnienia z jej dzieciństwa wśród łowców powróciły do niej, zaprzątając jej głowę.

– Nieładnie jest się wymykać. – usłyszała za sobą głos, który przez te parę dni zdążyła już dobrze poznać.

– Ucieczki są w moim stylu. – odparła, przybierając swój pewny siebie ton.

Chłopak stanął nad nią, wyciągając ku niej rękę. Izira uniosła brwi do góry i niepewnie przyjęła jego dłoń, która z łatwością pociągnęła ją na nogi.

– Twoja rozmowa z Baronem, Izira. – zaczął temat, przez co dziewczyna niemal od razu odepchnęła jego rękę, wymijając go.

Jednak Cole miał inne plany, ponieważ znów chwycił ją za rękę, przyciągając ją z powrotem.

– Czy on kiedykolwiek cię skrzywdził? – poluzował trochę uścisk na jej nadgarstku, nie chcąc jej wystraszyć.

– Co masz na myśli?

– Izira, nie utrudniaj mi tego. Wiesz o czym mówię. – jego oczy wyrażały czystą niepewność i zmartwienie.

Dziewczyna zmarszczyła brwi, doskonale wiedząc o co mu chodzi. Wyrwała swoją dłoń z jego, mówiąc.

– Nie potrzebuję współczucia.

– Ale potrzebujesz wsparcia.

Cholerny Cole Brookstone patrzył na nią ze spojrzeniem szczeniaka, proponując jej wsparcie, a ona wychowana na wojowniczkę, nie mogła mu pozwolić na zerwanie swojej maski.

– Zadzwonię, jeśli będzie potrzebne. – stwierdziła, masując swoje ramię.

– Nie masz telefonu.

– No właśnie. – posłała mu wymowny wzrok. – Skupmy się na tym, żeby nas nie zabili.

ᥫ᭡

Ranek nastał szybciej niż się spodziewali, dlatego gdy pierwsze promienie słoneczne pojawiły się na ich twarzach, piątka Ninja przebudziła się, patrząc na fioletowowłosą nastolatkę, która czyściła swoją broń z piasku.

– Urosło ci się trochę, Wu. – uśmiechnęła się w stronę młodego chłopaka, jakiego włosy stały się białe.

– Ja nie wierzę. Nastolatek?! – zawołał widocznie przejęty Jay. – Zacznie się buntować.

– Ty sam jesteś jak zbuntowany nastolatek. – westchnął Kai, za co Jay posłał mu oburzone spojrzenie.

Izira dotąd unikająca spojrzenia Cole'a, natknęła się na nie, gdy jej tęczówki przybrały srebrną barwę, wyczuwając w ich pobliżu negatywną energię związaną z żalem oraz chęcią poznania prawdy. Brookstone zmarszczył brwi, chcąc coś powiedzieć, jednak zaraz potem szybko zgarnął przyjaciół za siebie, gdy z naprzeciwka ktoś zaczął do nich strzelać.

|| Z okazji Dnia Kobiet życzę wszystkim babom moim wszystkiego najlepszego. Jeśli nie dostałyście kwiatka
Łapcie go ode mnie! Jesteście niesamowite
-> ❀

Saga Mistrzów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz