| Sezon 9 - Rozdział 23 |

470 27 52
                                    

Upewniając się, że każdy z ich paczki już śpi, podniosła się z ziemi, nakładając na głowę kaptur i postanowiła zrobić samotny obchód wokół ich ,,obozowiska'', aby oczyścić głowę od nękających ją myśli. Teraz miała pewność, była Mistrzynią Żywiołu.

Nie myślała, iż ktoś z ich grupki również nie będzie spać, dlatego, gdy poczuła za sobą ruch, niemal natychmiast rzuciła się na przeciwnika, wyciągając mały scyzoryk z buta. Powaliła nieznajomego na ziemię, blokując jego ręce, lecz kiedy miała wykonać kolejny ruch, to ona została przewrócona na plecy.

– To się robi już naszą tradycją, nie uważasz? – Cole zaśmiał się, puszczając jej ręce.

– Jesteś irytujący. – fuknęła ze złością, odchylając głowę na piasek. – Kiedyś wydrapię ci oczy.

– Chciałabyś, mała wścieklizno.

Brunet jedynie uśmiechnął się, a ta wywróciła oczami, przerzucając swój wzrok na pokryte gwiazdami niebo. Jej spojrzenie od razu złagodniało, przez co na twarz dziewczyny wpłynął uśmiech.

– Ile razy już tak robiłaś? – zapytał Cole, siadając na ziemi obok niej.

– Patrzenie w gwiazdy to najlepsza opcja dla nietutejszego dziecka.

Nie musiała na niego patrzeć, by wiedzieć, że ten na nią spogląda. Podniosła się do pozycji siedzącej, zerkając na niego. Jej oczy błysnęły srebrnym światłem, aktywując także jego oczy, które zaświeciły pomarańczową barwą. Biło od niego poczucie odpowiedzialności oraz troski, czyli kompletne przeciwieństwa łowców.

– Jak zostałeś Ninją, Cole? – zmieniła temat, tłumacząc sobie, że chce zająć myśli czymś innym, niż jej moc.

W rzeczywistości chciała dowiedzieć się czegoś, ale o nim.

– Kiedy moja mama umarła, mój ojciec zamiast nad tym ubolewać, zaczął śpiewać. Byłem zagubiony, nie rozumiałem go. Swoją złość zacząłem wykorzystywać w wspinaczce. Raz na szczycie trafiłem na Wu.

– I wtedy wygłosił ci mowę życia?

– Nie, pił herbatę.

Fioletowowłosa roześmiała się na jego ostatnie zdanie, sprawiając, że on sam się zaśmiał.

– Ile tak właściwie masz lat? – zapytał, pogrywając z nią w ,,pytanie za pytanie''.

Twarz Iziry przybrała przebiegły wyraz, by odpowiedzieć pytaniem na pytanie.

– A wolisz starsze czy młodsze dziewczyny?

Brunet przygryzł lekko wargę i wywrócił oczami. Odwrócił od niej głowę, chcąc ukryć swoje lekkie skrępowanie, w jakie go wprowadziła.

– Czy ty się zawstydziłeś? – dziewczyna zmarszczyła brwi, zbliżając się do niego. – Cole?

Jej delikatny głos wymieszał się ze śmiechem. Ręką chwyciła jego twarz, zmuszając go do spojrzenia na nią.

– Może?

Uśmiechnęła się z błyskiem w oczach, odpowiadając mu w końcu.

– Tutaj czas płynie inaczej. Pełnia księżyca zdarza się raz na rok. Ja przybyłam tu dziewiętnaście pełni temu.

– Całe szczęście jesteś młodsza. – dostał od niej kuksańca w bok.

Ich wzajemne wejrzenia przerwał ryk smoka, który Izira rozpoznałaby wszędzie. Energicznym ruchem odepchnęła się od ziemi, rozglądając się wokół, aż wielka rzucająca się na nią siła przygniotła ją z powrotem do ziemi.

Saga Mistrzów Where stories live. Discover now