Nowy początek (Rok VI, Rozdział 2)

506 33 24
                                    


     Średniego wzrostu brunetka z dumnie podniesioną głową pojawiła się na stacji King's Cross w Londynie, a dokładniej na peronie 9 i ¾. Jej bursztynowe oczy krążyły między czarodziejami w różnym wieku, od tych najmłodszych, aż do ich rodziców. Dziewczyna ściskała w ręku duży brązowy kufer z logiem niewielkiego gryfa. Czarna bluzka przylegała do jej lekko zaokrąglonej w niektórych miejscach sylwetki. Czarne spodnie dresowe były luźne, jedynie nad kostką miały mocny ściągacz.

     Czerwono czarna lokomotywa stała posłusznie, czekając, aż w końcu będzie mogła wyruszyć w kolejną podróż. Dziewczyna także z utęsknieniem na to czekała. Najchętniej już dawno siedziałaby w swoim pokoju we wieży Gryffindoru razem z Rose.

     Po prawie dwumiesięcznej rozłące potwornie tęskniła za swoimi przyjaciółmi, marząc, aby ich w końcu ujrzeć.

     Sheila przyjaźniła się z Rose już od dwóch lat i mogła z ręką na sercu poświadczyć, że ta znajomość umiliła jej czas spędzany w dormitorium. Wcześniej brunetka niechętnie przesiadywała w pokoju, głównie przez obecność trójki dziewcząt, za którymi nie przepadała.

     Od jakiegoś czasu jednak stały się dla siebie neutralne. Wciąż nie przyjaźniła się z Amelią, Octavią oraz Patricią, jednak zażegnała z nimi konflikt. Starały się po prostu nie wchodzić sobie w drogę.

     Dziewczyna minęła grupkę Ślizgonów, uśmiechając się lekko w stronę Rigela Zabiniego i Scorpiusa Malfoya. Pierwszy z nich z radością wyszczerzył w jej stronę swoje nieskazitelnie białe zęby, natomiast blondyn jedynie kiwnął nieznacznie głową, w geście przywitania. Sheila musiała przyznać, że jak na Malfoya był to niemal radosny uścisk. Nie umknęło jej uwagi jednak to, iż panna Carrow oraz Aleyna Zabini — młodsza przyrodnia siostra Rigela — patrzyły na nią z wyraźną niechęcią.

     Nie musiała grzebać w emocjach Ślizgonek, aby wiedzieć, że jej nie lubiły. Zresztą Sheila miała co do nich podobne podejście, równie nie pałała do nich sympatią.

     Rozejrzała się po peronie, w poszukiwaniu swoich przyjaciół. Jej twarz rozjaśnił uśmiech, gdy po swojej lewej stronie dostrzegła zgraję roześmianych czarodziei, którzy głośno się o coś sprzeczali. Nigdzie nie zauważyła rodziców swoich przyjaciół. James i Molly zażarcie się o coś kłócili. Albus, Rose i Lily patrzyli na nich z pobłażaniem wyrysowanym na twarzach. Fred, Roxanne i Hugo wydawali się znudzeni całą sytuacją. Jedynie najmłodsi Weasleyowie - Lucy i Louis byli zafascynowani kolejną sprzeczką Jamesa i Molly.

     Pierwsza dostrzegła Sheilę Molly Weasley - dwa lata starsza rudowłosa dziewczyna, która już w poprzednim roku ukończyła Hogwart. Dziewczyna przerwała wypowiedź Jamesa, uderzając go z całej siły z ramię, po czym pokazała ręką w stronę Sheili.

     Brunetka z kilkunastu metrów widziała zmianę, jaka nastąpiła w postawie Jamesa. Brunet na początku wściekły odwrócił się w jej stronę, aby następnie uśmiechnąć się łobuzersko, zauważając, kogo chciała pokazać mu Molly.

     — Idź do niej, idioto — przekręciła oczami Weasleyówna, patrząc na zachowanie swojego kuzyna.

     James nie kazał dalej się namawiać. W kilku krokach znalazł się tuż przed Sheilą, rozkładając szeroko ręce. Dziewczyna podniosła wysoko brwi, uśmiechając się wrednie.

     — Nie przywitasz się ze swoim chłopakiem? — zapytał, podkreślając mocno ostatnie słowo.

     Sheila zaśmiała się radośnie, po czym mocno wtuliła się w Pottera. Chłopak objął ją czule, gładząc ją po plecach.

     — Tęskniłam — wyszeptała mu do ucha Sheila, nie chcąc, aby inni ją usłyszeli.

     Molly patrzyła na wszystko z lekką pogardą, chociaż, w głębi serca cieszyła się ze szczęścia swojego kuzyna. Nie zmieniało to jednak faktu, że wciąż uważała go za skończonego idiotę.

Drużyna Hogwartu. Następne pokolenie. Część IIIWhere stories live. Discover now