Socjopata (Rok VI, Rozdział 4)

257 24 30
                                    

Brunetka ubrana w szaty Gryffindoru prędko przemierzała korytarze, z nadzieją, że chociaż ten jedyny raz nie spóźni się na pierwsze zajęcia w nowym roku szkolnym. Wszystko jednak wydawało się robić Sheili na przekór.

Nie dość, iż ruchome schody postanowiły spłatać jej psikusa i przez bite dwie minuty krążyły w tę i z powrotem, jakaś grupa pierwszoroczniaków wlekła się przed nią, całkowicie blokując jej drogę. Początkowo starała się grzecznie ich upomnieć.

Nie podziałało.

Mocno zdenerwowana warknęła w końcu na nich, używając nie do końca cenzuralnych słów. W kilka sekund rozstąpili się, przepuszczając ją. Z jej głowy szybko wyparowało wspomnienie ich przerażonych wyrazów twarzy. Panna Fenwick miała jedynie nadzieję, że żadne z nich nie postanowi na nią poskarżyć. Rose prawdopodobnie wyszarpałaby Sheilę za włosy, gdyby tylko dowiedziała się o utracie punktów w pierwszym dniu nauki.

Drzwi prowadzące do sali od Transmutacji były zamknięte, gdy wreszcie do nich dotarła. Wciągnęła głośno powietrze, wiedząc, co to oznaczało: spóźniała się.

Weszła do sali, zwracając na siebie uwagę uczniów oraz profesora Lennoxa.

- Przepraszam za spóźnienie - odezwała się cicho i czym prędzej zajęła miejsce obok Albusa.

Profesor Arnold Lennox był jednym z ulubionych nauczycieli Sheili. Mężczyzna był w średnim wieku i chociaż zwykle był bardzo sympatycznym człowiekiem, nienawidził spóźnialstwa, podczas gdy Sheila rzadko pojawiała się na czas. Kątem oka spojrzała na siedzącą z Leo Taylorem Rose, która posłała Sheili groźne spojrzenie.

- Nic nie szkodzi. Jeszcze nic nie robiliśmy - odpowiedział jej profesor, po czym odwrócił się w stronę tablicy, gdzie zapisywał formułki zaklęć.

Brunetka zdziwiona spojrzała na Albusa, który jedynie wzruszył ramionami.

Zachowanie Lennoxa nie było do niego podobne. Profesor nie zawsze od razu karał szlabanem, czy odjęciem punktów, jednak nie zdarzyło się nigdy, aby całkowicie przymknął oko na spóźnienie. Zwykle przynajmniej zwracał uwagę osobie spóźniającej się, patrząc tym swoim srogim wzrokiem.

Wzruszyła ramionami. Stawała się już zbyt przewrażliwiona.

- Dobrze, możemy zaczynać - stwierdził profesor, stając przodem do uczniów. Zeskanował ich wszystkich wzrokiem, lekko się uśmiechając. - W tym roku na naszych zajęciach głównie skupimy się na transmutacji ludzkiej. Jest to najbardziej skomplikowany segment tego przedmiotu, więc będziecie się go uczyć także w następny roku. Zacznijmy od tego, że najważniejszą kwestią, jaką musicie pojąć oraz się nauczyć jest wasza wyobraźnia. To z jej wykorzystaniem i odpowiednim zaklęciem transmutacyjnym będziecie potrafili sprawić, że druga osoba zmieni swój wygląd. - Po sali rozniosły się podekscytowane szepty. Uczniowie, włącznie z Sheilą i Albusem, nie mogli doczekać się, aż ich umiejętności sięgną aż tak wysokiego poziomu. - Pierw zacznijmy od samej genezy zaklęć służących do transmutacji ludzkiej...

- Sama teoria, świetnie - jęknął Albus.
Sheila spojrzała na Pottera, uważnie skanując jego postawę.

Czarnowłosy opierał się na swojej dłoni. Wzrok skierowany miał na profesora, jednak Sheila była całkowicie pewna, iż wcale nie słuchał Lennoxa uważnie. Albus co jakiś czas przecierał oczy i ziewał wyraźnie zmęczony. Uwadze panny Fenwick nie uszedł także fakt, iż Ślizgon co chwilę masował sobie kark, jakby poprzednia noc nie należała do najprzyjemniejszych w jego życiu.
Pod koniec lekcji Sheila nie omieszkała podzielić się z przyjacielem swoimi obserwacjami.

Drużyna Hogwartu. Następne pokolenie. Część IIIHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin