🪷 Rozdział 6 🪷

532 57 15
                                    

Reszta dnia Izuku minęła na nauce stania oraz chodzenia. Cała załoga mu w tym pomagała, no oprócz wiecznie naburmuszonego kapitana, który zajmował się w tym czasie kierowaniem statku. Przysłuchiwał się jedynie głośnym śmiechom jego załogi oraz zielonowłosego chłopca czekając aż ten tragiczny dzień w końcu się zakończy.

Po wielu długich godzinach Izuku stanął w końcu na prostych nogach uśmiechając się przy tym szeroko. Stanie sprawiało mu niesamowitą satysfakcję oraz ciekawe doświadczenie, którego jeszcze nigdy nie mógł doświadczyć. Zrobił pierwszy krok w kierunku Kirishimy i Miny niczym niemowlak do taty i mamy, po czym wykonał krok drugi. Zrobił jeszcze parę kroków szeroko się przy tym uśmiechając i nim się spostrzegł był już w ramionach piratów którzy cieszyli się równie mocno jak on sam.

- Brawo Izuku! Umiesz już chodzić! - pogratulowała mu szczęśliwa Mina tuląc chłopca do swoich piersi.

- Dziękuję Mina. - zaśmiał się dziewiętnastolatek. - Gdyby nie wy nie dokonałbym tego. - uśmiechnął się szeroko do całej załogi, która nie ukrywała swojej dumy do Izuku. - Nawet nie wiem jak mam wam dziękować. - westchnął zrezygnowany, lecz gdy poczuł zapomniane przez niego zimno na swojej szyi wiedział już jaki prezent będzie idealny.

Odsunął się od dziewczyny, po czym stając na przeciwko wszystkich czterech piratów zerwał z swojej bladej szyi złoty naszyjnik z dużej wielkości szmaragdem.

- Myślę, że to może być całkiem dobre podziękowanie. - mówiąc to wystawił do nich mieniący się w blasku słońca szmaragd.

- Ależ nie możemy tego przyjąć. - zaprzeczyła momentalnie różowowłosa machając dłońmi na znak stopu.

- Ja mogę. - oznajmił żółtowłosy zabierając szybko błyskotkę z jego dłoni. - Śliczniutki. - uśmiechnął się sam do siebie widząc swoje odbicie w kamieniu szlachetnym.

- Kaminari. - westchnęła kręcąc głową na boki.

Izuku tylko zaśmiał się cichutko z reakcji piratów, po czym zaczesując swojego loka za ucho spojrzał w stronę kapitana. Przez cały czas stał do nich odwrócony tyłem, osłaniając się przed słońcem czarnym kapeluszem. Chłopiec czuł do niego pewnego rodzaju strach oraz obawę przez dzisiejsze wydarzenia. Zabolało go jednak najbardziej to, że blondyn tak szybko chciał się go pozbyć. Pomimo tego iż szmaragdowooki go uratował ten pragnął go jedynie wykorzystać i wyrzucić. Bo w końcu był syreną, a syreną nie wolno ufać.

Chłopiec nie miał za bardzo ochoty przebywać w jego towarzystwie, a tym bardziej w tym samym pomieszczeniu. Nie chciał znowu spać w jego kajucie na zimnej, twardej podłodze patrząc jak ten drugi spokojnie zasypia w ciepłym łóżku.

- Czy mogę dzisiaj z wami spać? - mruknął po dłuższej ciszy panującej między nimi. Blondyn usłyszał jego słowa, nie potrafił ich zignorował.

- Absolutnie nie. - oznajmił twardo odwracając się do pozostałych przodem.

- Czemu niby? - głos zabrała oburzona jego odpowiedzią Mina.

- Nie ufam mu, jest syreną. - mówiąc to powoli do nich podchodził, z rękoma usadowionymi z tyłu pleców.

- W sumie to jest chłopcem.

- Nie ośmieszaj się kaminari, Izuku jest syreną i nic tego nie zmieni. - westchnął kręcąc głową na boki. - Już raz pozostawiłem go bez jakiejkolwiek opieki i zawiódł. Od teraz będzie spał w mojej kajucie na zimnej podłodze.

- Jesteś okropny Kat.

- Jestem rozsądny Ashido. - odparł wpatrując się w dziewczynę. - Nie zamierzam mu ufać, nigdy nie zaufam syrenie. Nie ważne w jakiej formie by była i tak jej nie zaufam.

Dwa światy • bakudeku Where stories live. Discover now