🪷 Rozdział 7 🪷

626 54 21
                                    

Niepewnie usiadł na położonej na podłodze koszuli. Siedział tak opierając się skulony o ścianę i trzymał dłońmi ramiona aby móc się jakoś ogrzać. Chłopiec siedział pomiędzy łóżkiem kapitana, a regałem, przez co miejsca miał na prawdę niewiele.

Zmęczony całym dniem Katsuki przetarł swoje rubinowe oczy, po czym leniwie wstając zaczął zdejmować pirackie obuwie oraz koszulę. W takim o to stanie udał się do swojego łóżka, które z przyjemnością zająłby Izuku.

Kapitan położył się wygodnie na łożu, po czym przykrył dosyć starym już kocykiem o dużej grubości. Izuku za to wysunął spod swojego ciała koszulę podarowaną mu przez blondyna, a następnie przykrył się nią na tyle ile mógł. Pragnął dostać chociaż kawałek ciepłego materiału koca, który leżał u stóp dwudziesto dwulatka.

Zadrżał czując zimny powiew wiatru na jego skórze. Zęby zazgrzytały niespokojnie, a dłonie mocniej zacisnęły na białej koszuli. Zirytowany hałasem wywołanym przez chłopca, Katsuki odwrócił się na plecy, a następnie warknął pod nosem coś nie zrozumiałego.

- Oi, syreno. - oznajmił już o wiele wyraźniej.

- T-tak? - zadrażał słysząc jego donośny głos. Spojrzał ostrożnie na jego odwróconą do sufitu twarz.

- Powiedz mi co to znaczy Parassiti tal-baħar. - odparł nawet na niego nie patrząc. Izuku słysząc jego słowa minimalnie się uśmiechnął, wiedząc co oznaczają te dwa obraźliwe słowa.

- Na pewno chcesz wiedzieć co to oznacza kapitanie? - spytał z przekąsem w głosie.

- Gadaj do kurwy. - warknął w końcu na niego patrząc, patrząc morderczym wzrokiem.

- No dobrze, oznacza to "pasożyty morskie". Nazywamy tak wszystkich piratów, a zwłaszcza kapitana załogę, jak i samego kapitana załogi. - odparł nie wiedząc jak ma inaczej nazwać blondyna.

Nie powie mu przecież na "ty", to byłoby zbyt dziwne, najlepiej będzie gdy zacznie mówić do niego "kapitanie", Kat nie będzie miał się przecież o co przyczepić.

- Hmm. - mruknął niezadowolony, lecz i tak spodziewał się mniej więcej takiej odpowiedzi. - Idź już spać i nie hałasuj więcej.

- Jest mi zimno kapitanie, ten hałas sam ze mnie wychodzi.

Katsuki słysząc słowa niższego westchnął zirytowany, po czym chwycił czerwony kocyk, którego tak bardzo pragnął młodszy. Następnie rzucił nim w zielonowłosego, który szybko pochwycił go w swoje drobne ręce. Przykrył się nim aż po samą brodę i uśmiechnął uradowany ciepłem jaki doznał.

- Dziękuję. - oznajmił cicho wpatrując się w zamknięte oczy kapitana.

Ten nie odpowiedział na miłe słowo chłopca. Leżał po prostu skierowany całym ciałem do sufitu, próbując jakoś przespać w spokoju tą noc. W końcu nie wie czy młodszy nie ma czasem jakiś planów co do niego i nie chce go zabić. Najlepiej by mu było gdyby tej nocy nie usnął, aby pilnować nowo przybyłego.

Jednak zasnął szybciej niż by się tego spodziewał. Jego oddech był unormowany, a twarz rozluźniona. Izuku z zaciekawieniem wpatrywał się w blondyna, ponieważ jeszcze takiej odsłony kapitana nie widział.

Uśmiechnął się delikatnie pod nosem gdy jego brwi ponownie się zmarszczyły. Usta mocno ścisneły, a nos zmarszczył. Nasz wielki Postrach syren miał koszmar, a z tego koszmaru wyciągnąć mógł go tylko i wyłącznie szmaragdowooki nucąc mu jakąś pieśń bądź wchodząc do jego snu.

Wolał jednak tę pierwszą opcję, ponieważ wiedział, że wchodzenie do czyiś snów nie zawsze kończy się dobrze. Zatem rozpoczął przyciszonym głosem jedną z swoich pieśni. Pieśni, które zawsze śpiewała mu mama, a następnie on śpiewał młodszym siostrą.

Dwa światy • bakudeku Where stories live. Discover now