🪷 Rozdział 10 🪷

465 53 6
                                    

Każdy dostał po dwie ryby. Zostały one przypieczone nad ogniem przez Minę, jednak Izuku swoją porcję zjadł na surowo. Gdy Denki zobaczył w jaki brutalny sposób konsumuje on podwodne stworzenie, przeraził się delikatnie. Schował się za ramieniem Katsukiego, majacząc mu coś do ucha. Zirytowany kapitan tak go od siebie odsunął, że ten poleciał wraz z krzesłem na podłogę, a pozostali śmiali się głośno, omalże nie dławiąc rybami.

Następnie wrócili na górę. Widok dla Izuku i Miny był przepiękny, lecz dla piratów zwyczajnym niebem o dziwacznych barwach. Różowowłosa nazwała ich twarze dziwnym nie wyrobem, po czym zasiadła wraz z Izuku na burcie. Mężczyźni nie skomentowali w sposób szczególny jej zachowania, więc zielonowłosy wywnioskował, że takie rzeczy to dzieją się u nich często.

Gdy niebo z ciepłych kolorów zaczęło schodzić na te chłodne, Denki wraz z Sero zaczął grać w karty. To był ich taki rytuał. Zaciekawiony tym Izuku usiadł przy nich, podpatrując jak ci grają, wyzywając się przy okazji. Żółtooki rzecz jasna przegrał, ponieważ ten mózg miał równie duży co u rybek w morzu. Chłopacy zaproponowali Izuku naukę, lecz ten stwierdził, że woli się przyglądać. Zatem obserwował jak ci wysuwają przeciwko sobie zniszczone karty, co chwila krzycząc bądź bluźniąc.

- Zamknijcie te jebane mordy! - warknął zniecierpliwiony kapitan.

- Nie denerwuj się tak kapitanie, bo ci żyłka pęknie. - zaśmiał się blondyn, co Izuku skomentował uśmiechem rozbawienia.

- Uważaj, żeby ci zaraz kości nie pękły Kaminari. - odparł.

- I po co ta złość? Złość piękności szkodzi. - kontynuował, nie zważając na zdenerwowany wzrok wyższego pirata.

- Jeszcze jedno słowo, a wylądujesz w morzu. - wysyczał przez zęby.

- Dobrze dobrze, nie napinaj się już tak, bo ci gacie pękną. - to były ostatnie słowa Denkiego przed jego śmiercią.

- Nie, mam już kurwa dosyć. - warknął, puszczając stery.

Szybkim krokiem ruszył w stronę pirata, który zauważywszy swojego kapitana wstał nagle z podłogi. Z krzykiem zaczął biegać po całym statku, a tuż za nim podążał kapitan. Niższy mężczyzna zaczął rzucać w tego wyższego rzeczami znajdującymi się w jego kieszeni, aby go spowolnić, jednak spowolniony został jedynie Denki, którego szybko dopadł blondyn.

Szarpał on nim chwilę, lecz gdy zrobiło się już ciemno porzucił leżącego na brudnych deskach Kaminariego. Izuku śmiał się wraz z Miną gdy ten "dusił" pirata, a Hanta i Eijiro uśmiechali się rozweseleni.

- Dobra, ja idę. - oznajmił kapitan, idąc w stronę swojej kajuty. - Ty możesz jeszcze chwilę posiedzieć z nimi, ale zaraz masz przyjść. - te słowa skierował do zielonowłosego.

- Nie, ja też już pójdę. - odparł, biegnąc do kapitana. - Do zobaczenia jutro! - pomachał załodze na pożegnanie, po czym wraz z kapitanem zniknął w kajucie.

Katsuki nic nie mówiąc, udał się w stronę łoża, a następnie na nim usiadł. Zdjął czarne buty oraz koszulę. Położył się na materacu i spojrzał na zbliżającego się do niego chłopca. Zielonowłosy usiadł na podłodze przy ścianie, po czym uśmiechnął się troskliwie do blondyna.

I z czego się cieszysz skoro każe ci spać na podłodze? Pomyślał. Zachowanie małej syrenki było dla pirata niezrozumiałe, ponieważ po tym wszystkim co Izuku przeżył, ten dalej się do niego uśmiecha oraz troszczy. Zrobiło mu się głupio. Nie, nie na tyle głupio, a po prostu poczuł wstręt do samego siebie.

Stęknął przeciągle, odwracając wzrok. Przesunął się bliżej drewnianej ściany, a następnie ponownie spojrzał na wpatrzonego w niego chłopca.

Dwa światy • bakudeku Where stories live. Discover now