🪷 Rozdział 11 🪷

506 47 15
                                    

- Nie zarzygaj mi statku, rybo. - oznajmił kapitan, zerkając przelotnie na chłopca. Ostatnie słowo wypowiedział z delikatnym opóźnieniem. Nie chciał być aż tak miły dla tej przybłędy.

- Jestem syreną. - naburmuszył się. - Młodą, królewską syreną, następcą tronu. - każde słowo wypowiadał z słyszalną w głosie dumą. Katsuki tylko prychnął, słysząc w jego słowach głos swojej matki.

"Jesteś księciem. Młodym, królewskim księciem, następcą tronu" powtarzała za każdym razem gdy zajeżdżał Arestię. "Pewnego dnia umrę, a wtedy ty będziesz musiał zasiąść na tronie" "Nie może tego zrobić Toga?" pytał nędznie, lecz odpowiedź zawsze była ta sama. "Jesteś starszy, moje łono jako ciebie zesłało na świat pierwszego"

- No nie wiem czy już takim następcą. - pokręcił czerwonymi włosami. Izuku zmarkotniał na jego słowa, lecz wiedział, że ten miał rację. Już nie zasiądzie na kościstym tronie swoich przodków, nie nałoży na kręcone włosy koronę ozdobioną kamieniami szlachetnymi, nie zyska w moc, nie stworzy nowych syren.

Mina szturchneła przyjaciela w ramię. Spojrzała na niego nagannie, czym ten odpowiedział przepraszającym spojrzeniem. Pokręciła różowymi włosami, wzdychając przy tym ciężko. Czasami zachowuje się gorzej od Kaminariego, mruknęła do siebie. Po mimo, że kochała tego człowieka potrafił on przyprawić ją o ból głowy.

Odeszła zatem od niego, chcąc sprawdzić jak miewa się mały przyjaciel. Ignorując bladość, którą miał z natury, wyglądał w porządku, więc stwierdzić mogła, że wymiotować on raczej nie będzie. Wolała się jednak upewnić.

- W porządku? Będziesz wymiotować?

- Nie, raczej nie. - odpowiedział na drugie pytanie. - Po prostu nigdy nie widziałem wymiotującego pirata i wymiocin. Same syreny bardzo rzadko wymiotują, a wymiociny lądują w morzu. Te jednak były bardzo widoczne. - przeszedł go dreszcz na wspomnienie o rozpuszczonym pożywieniu. - I śmierdzące. - dodał z obrzydzeniem.

- To zrozumiałe dlaczego tak zareagowałeś. - odparła, głaszcząc go po plecach. - Ale żyjąc z nami całkiem często będziesz widzieć jak ten obrzyganiec rzyga. - zagadnęła do niego pocieszająco.

Chłopiec na jej słowa rozweselił się oraz uśmiechnął szeroko. Zachichotał nawet krótko, po czym odsunął blade dłonie od burty. Zerknął na piratów wpatrujących się w niego, a następnie przybrał delikatny wyraz twarzy, oznaczający, że nie mają się czym martwić.

- Nie musicie się o mnie martwić. - zarumienił się wstydliwie.

- A kto tu się o ciebie martwi. - prychnął blondyn, czym został szybko zbesztany przez dziewczynę.

Izuku ponownie wydał chichot z gardła. Jej ponad metr sześćdziesiąt i jego prawie metr dziewięćdziesiąt wyglądało zabawnie, a zwłaszcza to, że wzrost niższy krzyczał na ten wyższy. Katsuki również zaczął krzyczeć, a dokładniej to marudzić pod nosem.

Nie rozumiał piratki. Czemu miał się martwić jakąś tam syreną? To niedorzeczne! Ten chłopak to zwykła pół ryba pół człowiek, najzwyklejsza w świecie syrena. Mruknął do siebie. Wolał nie mówić tego na głos, ponieważ wiedział iż różowowłosa natychmiastowo użyłaby swoich dłoni do ukarania kapitana.

Mina była jedną z nielicznych osób przed którymi czuł respekt. Nie uważał jej za lepszej od siebie, co to to nie, lecz widząc jaką jest ona wojowniczką, potrafił dostać dreszczy. Szabla, którą operuje, z łatwością wbija się w odpowiednie punkty na ciele wrogów, a jej nie wzruszony wyraz twarzy sam przyprawia o strach.

Dwa światy • bakudeku Where stories live. Discover now